Początek był wymarzony, był bajeczny. Obudził się gigant - Robert Lewandowski pokonał portugalskiego bramkarza już w setnej sekundzie spotkania na Stade Velodrome w Marsylii. Rywale doszli do siebie i wyrównali jeszcze przed przerwą. O awansie do półfinału Euro 2016 - o takim sukcesie - i tak decydowały karne. 5:3 wygrała je Portugalia.
- Faworyta tego pojedynku nie ma, szanse rozkładają się 50 na 50 - przekonywał trener Portugalczyków, Fernando Santos. Dodał, że zmierzą się dwa bardzo mocne zespoły. Santos, z wykształcenia inżynier, pracował w klubach i portugalskich, i greckich, prowadził też grecką reprezentację. Sam był piłkarzem - formacji obronnej - nie dziwi zatem, że na obronę stawia do dziś. Jego zespół ryzykować ma jak najmniej i cierpliwie czekać na okazję do zadania ciosu. Tak Portugalczycy grali z Chorwatami w 1/8 finału i cel osiągnęli. Brzydko, ale skutecznie. Adam Nawałka i jego współpracownicy wiedzieli o rywalach wszystko. Polski selekcjoner mówił o wierze we własne siły i optymizmie. Jego wybrańcy jak jeden mąż zapewniali, że mobilizacja jest duża, bo osiągnąć chcą w tym turnieju znacznie więcej.
Jak na giganta przystało
Tuż po 21 zaczęli tę bitwę, po chwili ciszy upamiętniającej ofiary terrorystycznego zamachu w Stambule. Kamil Grosicki dostał długie podanie i jak wicher popędził lewym skrzydłem. Wrzucił piłkę na 11 metr, dokładnie tam, gdzie znalazł się Lewandowski. Ten, któremu liczono minuty bez gola, którego do znudzenia pytano, kiedy zacznie strzelać. Odpowiedział, jak na giganta przystało. Rui Patricio był bezradny. Od rozpoczęcia ćwierćfinału minęła dokładnie minuta i 40 sekund. Portugalczycy nie mogli spokojnie czekać, teraz musieli atakować. I zaczęli to robić. Na szczęście Biało-Czerwoni szybko odpowiedzieli, znowu zaczęli nękać Patricio. Lewandowski przestrzelił, Arkadiusz Milik został zablokowany przez Pepego.
Milik, marnujący w tym turnieju okazję za okazją, tym razem walczył i w obronie. Pomagał. Przed meczem twierdził, że krytykę przyjmuje na klatę. Wyznał też, że kilka lat temu zapatrzony był w Ronaldo, starał się Cristiano naśladować i na nim wzorować, co łatwe nie jest dla nikogo.
Wszystko od nowa
Ronaldo marnował swoje szanse. Michał Pazdan raz minął się z piłką i portugalski as znalazł się sam, bez opieki, na szczęście za polem karnym. Uderzył bez zastanowienia, Łukasz Fabiański nie miał problemów. Po chwili Pazdan powalił Ronaldo w polu karnym, bez konsekwencji. Ależ Santos wściekał się przy linii bocznej. Ależ krzyczał do zawodników. Jego komendy pomogły. W 33. minucie Renato Sanches - piłkarz, który w sierpniu skończy zaledwie 19 lat - dostał podanie od Naniego. Na 17 m miał trochę wolnego miejsca, huknął lewą nogą w lewy róg bramki. Fabiański rzucił się, piłki jednak nie sięgnął. Dla Sanchesa to pierwsze trafienie w narodowych barwach. Wszystko zaczynało się od nowa.
Krychowiaka złapał za szyję
Po przerwie Portugalczycy atakowali coraz groźniej. Ronaldo uciekł lewym skrzydłem, z ostrego kąta fatalnie spudłował. Nawet nie popatrzył, czy miał do kogo dograć.
Cedric Soares z mniej więcej 30 m strzelił bardzo mocno, pomylił się bardzo niewiele. Kamil Glik dostał żółtą kartkę za faul na CR7. Rywale bronili teraz lepiej na skrzydłach, uniemożliwiali Grosickiemu rajdy i dośrodkowania. Brakowało dokładnych podań.
Do 80. minuty Santos dokonał dwóch zmian, Nawałka żadnej. W minucie 82. za Grosickiego wszedł Bartosz Kapustka, nasz nastolatek. Niestety, to Portugalia wciąż cisnęła. Ronaldo znowu znalazł się sam na sam z Fabiańskim i nie trafił w piłkę. Pazdan zaspał, liczył na spalonego.
Kiedy Polacy ruszyli do przodu, biegnącego Krychowiaka za plecy i za szyję złapał William Carvalho. Skończyło się żółtą kartką. Była 92. minuta i po zmarnowanym rzucie wolnym sędzia odgwizdał koniec podstawowego czasu gry.
Kto w dogrywce będzie miał więcej sił i zimnej krwi? Czy ktoś zaryzykuje?
Jeden zmarnowany karny
Polska nadal broniła się przed bramką, a rywal szukał szansy. Biało-Czerwoni wymieniali podania na swojej połowie, tempo było ślamazarne.
Do ćwierćfinału obydwie ekipy wdarły się po dogrywkach, Polska nawet po karnych. Sił mogło brakować, a były bardzo potrzebne. Nawałka zareagował, posłał do boju Tomasza Jodłowca, w miejsce zmęczonego Krzysztofa Mączyńskiego.
Milik strzelał z dystansu, jak zwykle nie trafił. Po kontrze Lewandowski wrzucił piłkę w pole bramkowe, ale żadnego z jego kolegów tam nie było. Przynajmniej obrona miała chwilę wytchnienia.
Decydowały karne. Zaczął Ronaldo. Trafił. Lewandowski - trafił. Trafili Milik i Glik. Strzał Jakuba Błaszczykowskiego obronił Patricio. Po nim uderzał Ricardo Quaresma. 5:3 dla Portugalii. To ona ma półfinał.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl