Nie było sensacji w Saint-Denis pod Paryżem, Francja na to nie pozwoliła. Po pierwszych 20. minutach prowadziła z Islandią 2:0, po pierwszej połowie 4:0. Zakończyło się pewną wygraną 5:2, choć błędów zwycięzcy nie uniknęli. W półfinale Euro 2016 czekają na nich Niemcy.
Francja - wiadomo. Gospodarz imprezy. Faworyt. Dwa tytuły mistrza Europy na koncie. Gwiazdy światowej piłki w składzie. Islandia? W Euro debiutuje. Przed rozpoczęciem imprezy wierzył w nią tylko jeden obcokrajowiec - Kevin Keegan, były piłkarz i selekcjoner reprezentacji Anglii. Zapowiadał, nie zważając na nic i nikogo, że mistrzami zostaną Islandczycy. Reprezentację prowadzi duet Lars Lagerbaeck - Heimir Hallgrimsson. Pierwszy jest trenerską sławą ze Szwecji, drugi praktykującym dentystą. Ich ekipa najpierw wyszła z drugiego miejsca w grupie F, za Węgrami, a przed Portugalią i Austrią. W 1/8 odesłała do domu, za Kanał La Manche, dumną i wielką Anglię - przez jej obywateli zwany Kanałem Angielskim. Islandczycy mogli, Francuzi musieli. Tu nie było mowy o lekceważeniu.
Trójkolorowy debiutant
Pierwsi na strzał zdecydowali się Islandczycy, Gylfi Sigurdsson zrobił to jednak za lekko i Hugo Lloris spokojnie złapał piłkę. Debiutanci od razu pokazali faworytom, że nie zamierzają tylko się bronić. Francuzi odpowiedzieli, ich akcja była widowiskowa, po wymianie podań uderzył Dimitri Payet. Prosto w Hannesa Halldorssona. Chwilę potem skrzydłem szarżował Moussa Sissoko, posłany przez trenera Didiera Deschampsa do boju w wyjściowym składzie. Deschamps postawił też na Samuela Umtitiego, do tej pory grającego w reprezentacji, ale młodzieżowej. Debiutant zastąpił zawieszonego za kartki Adila Ramiego. W 12. minucie z połowy boiska podawał Blaise Matuidi, Olivier Giroud uciekł obrońcom i trafił między nogami Halldorssona.
Z Anglią Islandia wyrównała szybko, z Francuzami było inaczej. W minucie 20, po rzucie rożnym, Paul Pogba wyskoczył najwyżej i głową podwyższył na 2:0.
Nokaut przed przerwą
Strakarnir Okkar, czyli Nasi Chłopcy - jak nazywana jest ekipa Islandii - nie mieli nic do stracenia. Walczyli, szansę zmarnował Jon Dadi Boedvarsson, dobrze pilnowany przez Umtitiego. Francuzi wciąż atakowali. Tuż przed przerwą Payet huknął zza pola karnego lewą nogą, Halldorsson znowu był bezradny. Zaskoczeni, pewnie i zszokowani Islandczycy, nie zdążyli ochłonąć, a do długiego, prostopadłego podania popędził Antoine Griezmann. Zerknął, dokładnie przerzucił piłkę nad Halldorssonem. To już czwarty gol francuskiego napastnika w tym turnieju.
Gracze Deschampsa mogli sobie pozwolić na spokojne rozgrywanie akcji. Czekanie na kolejny błąd rywala. Zagapili się w obronie - w 56. minucie dośrodkował Gylfi Sigurdsson, a przy bliskim słupku najszybciej znalazł się Kolbeinn Sigthorsson. I stamtąd pokonał Llorisa.
Odpowiedź była natychmiastowa, trzy minuty później Giroud przeskoczył obrońców i główkował na 5:1. Radosny futbol trwał.
Podziękowania kibiców
Giroud został zmieniony, tak samo Laurent Koscielny i Payet. Nic złego nie mogło tu się stać, trener Deschamps myślał już o półfinale, w którym jego drużynę czeka wyzwanie gigantyczne, bo starcie z Niemcami.
Nasi Chłopcy nie odpuszczali do końca, nie mogli tego zrobić swoim fanom. Opłaciło się, po wrzutce Ariego Freyra Skulasona Bikir Bjarnason wpakował piłkę do siatki. Kibice bardzo im dziękowali za tę walkę i emocje.
I za cały turniej.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl