Paradoks - to greckie słowo najlepiej opisuje fakt, że rok po kryzysie, który zrujnował Cypr, mieszkańcy wyspy świętują. Ale Cypryjczycy z kłopotami nadal się zmagają. - To dopiero początek. Na Cyprze wciąż dziś jest bardzo ciężko - mówi jeden z nich.
Cypryjczycy 50 dni przed Wielkanocą tańczą, jedzą, bawią się. - To taka tradycja, że w Zielony Poniedziałek starasz się wieść życie najprościej, ale i najpełniej jak potrafisz. I to daje ci odwagę na przyszłość - tłumaczy Jorgos Wasiliu, były prezydent Cypru.
Ale ta radość wcale nie oznacza, że Cypryjczycy kłopoty mają już za sobą. - To dopiero początek. Na Cyprze wciąż dziś jest bardzo ciężko - mówi mieszkaniec Cypru Michalis Michaililis.
W tym świętowaniu więcej jest potrzeby zapomnienia. - Musisz mieć możliwość powiedzieć sobie "okej, mam kłopoty w życiu mam swoje problemy, ale jeśli wciąż będę o nich myślał, może mi się nie udać. Muszę mieć możliwość zrelaksowania się, by móc iść dalej - dodaje Wasiliu.
"W ciągu kilku dni stracili wszystko"
Były prezydent Cypru mówi, że nie życzy żadnemu krajowi, żeby przeżył to, co Cypr podczas kryzysu w 2013 roku. - To było coś nieprawdopodobnego - ocenia. W marcu 2013 roku strefa euro po raz pierwszy w historii postanowiła ratować bankrutujące państwo prywatnymi pieniędzmi ulokowanymi na bankowych depozytach. Banki zostały zamknięte. - W ciągu zaledwie kilku dni ludzie, którzy czuli, że są w całkiem niezłej kondycji finansowej zrozumieli, że stracili wszystko - opowiada Wasiliu.
Pomocowe warunki
Sytuacja gospodarcza na Cyprze ma się poprawić dzięki planowi gospodarczemu, który narzucili Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny i Komisję Europejską.
Aby otrzymać 10 mld pomocy Cypr zobowiązał się m.in. w całości lub częściowo państwowych branż - telekomunikacyjnej czy energetycznej.
Autor: nsz/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org