Po remisie Brazylii i Meksyku przegrany w starciu Kamerunu i Chorwacji odpadałby z mundialu. Ekipa z Czarnego Lądu tylko przez kilka pierwszych minut była w stanie nawiązać walkę z rywalami. Chorwaci rozkręcali się z każdą minutą i ostatecznie wygrali 4:0, choć mogli jeszcze wyżej.
Mecz rozgrywany był w ekstremalnie trudnych warunkach. Manaus leży w samym środku dżungli amazońskiej, było więc bardzo gorąco i wilgotno. O dziwo, takie warunki bardziej pasowały europejskiej ekipie, która szybko dała się wyszumieć rywalom i praktycznie przy pierwszej okazji wyszła na prowadzenie.
Nicolas Nkoulou za krótko wybił piłkę i tuż przez polem karnym dopadł do niej Ivan Perisić. Ten wrzucił na dalszy słupek, na którym skutecznie akcję zamknął Ivica Olić.
Songowi odcięło prąd
Pięć minut przed przerwą Kamerun znalazł się już pod ścianą, a wszystko przez szaleństwo Alexa Songa. Mario Mandzukić świetnie zastawił przed nim piłkę i wtedy pomocnik Barcelony uderzył go łokciem w plecy. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - czerwona kartka.
Chwilę po zmianie stron losy tego meczu praktycznie się rozstrzygnęły. Charles Itandje źle wybił piłkę, w okolicach linii środkowej przejął ją Perisić, pomknął kilkadziesiąt metrów i uderzył tak, że golkiper Konyasporu nie miał nic do powiedzenia.
Po 120 sekundach powinno być już 3:0. Sammir doskonałym prostopadłym podaniem obsłużył Mandzukicia, ten przerzucił bramkarza, ale futbolówka minimalnie minęła słupek.
Dwa razy Mandzukić
Co się odwlecze... W 61. minucie napastnik Bayernu potężnym strzałem głową wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego, a później zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w karierze. Itandje sparował do boku strzał rezerwowego Eduardo, ale piłka trafił wprost na nogę Mandzukicia.
Kamerun tym samym żegna się z mundialem. W ostatnim meczu zagra z gospodarzami, z kolei Chorwaci by myśleć o awansie muszą ograć Meksyk.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA