Węgrów rozpiera duma. Piłkarze nie dali się wielkiej Portugalii i efektownie wyważyli drzwi do fazy pucharowej Euro, a kibice wielbią strzelca dwóch goli Balazsa Dzsudzsaka i bramkarza Gabora Kiralya. Na część tego drugiego kraj założył charakterystyczne szare dresy.
Węgrzy nosili w środę dresowe spodnie od rana. To był obowiązkowy strój dla wszystkich pracowników pewnego supermarketu w Budaors na przedmieściach Budapesztu.
O to samo poprosił studentów Imre Turoczi, rektor uczelni w mieście Szolnok. Nikt się nie krzywił, prośbę potraktowano jak rozkaz, bo Madziarzy są dumni. Zwłaszcza po remisie z Portugalią. Pewnie czują trochę niedosyt, bo skończyło się na 3:3, a przecież trzykrotnie wychodzili na prowadzenie.
Niby tylko punkt, ale jak cenny - dał Węgrom pierwsze miejsce w grupie F. Mieli być chłopcami do bicia, tymczasem są w 1/8 finału. Wieczorem tysiące osób wyległy na ulice Budapesztu. Były czerwono-biało-zielone flagi, śpiewy "Ia, ia, Hungaria!", a na dolnych partiach ciała wielu osób - także kobiet - dresy, czyli znak firmowy Gabora Kiralya.
Założył na szczęście, już nie zdejmuje
Lata lecą, bramkarzowi stuknęła w kwietniu czterdziestka, ale Gabor rodzaju dolnej części piłkarskiego stroju nie zmienia. Nieustannie, od 1996 r., gdy gra, ma na sobie szare i ewidentnie rozciągnięte spodnie. Mało kto wie, że ich historia zaczęła się przypadkowo. Miały ochronić go przed twardą płytą boiska. - Wyszedłem w nich raz. Wygraliśmy. Wyszedłem drugi - też wygraliśmy. W sumie wygraliśmy dziewięć kolejnych meczów i mój zespół uratował się przed spadkiem. Zdecydowałem, że już zawsze będę grał w takich spodniach. Na szczęście - tłumaczy za każdym razem, gdy jest pytany o swoje przywiązanie do oryginalnego stroju.
Tigrisek
Znoszone jasne dresy jako ekwipunek dla bramkarza rozsławił, gdy trafił do Niemiec, do Herthy Berlin. Był rok 1997. Tygrysią zwinnością wskoczył do bramki i miejsca nie oddał przez kilka kolejnych sezonów. Sam czuje się tygrysem. - Bo on symbolizuje siłę i walkę - tłumaczy kiedyś.
Stąd pod bramkarską bluzą ma koszulkę ze zdjęciem zwierzęcia, a prowadzoną przez siebie od 2006 r. szkółkę dla młodych sportowców nazwał "Kiraly Szombathelyi Tigrisek". Ma 40 lat, jednak nie myśli o emeryturze. - Będzie zdrowie, będę grał - zapowiedział przed Euro. Rodacy mają nadzieję, że będzie robił to jak najdłużej. O ćwierćfinał Węgry zagrają w niedzielę z Belgią.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl