Zbigniew Ziobro miał stawić się w poniedziałek przed sejmową komisją śledczą do spraw inwigilacji systemem Pegasus, ale nie pojawił się. - Świadek nie stawił się na wezwanie komisji - oświadczyła jej szefowa Magdalena Sroka. Zdecydowano o złożeniu do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosku o nałożenie kary grzywny na byłego ministra sprawiedliwości. Kolejny termin przesłuchania wyznaczono na 4 listopada. Posiedzenie komisji trwało zaledwie 17 minut.
W poniedziałek o godzinie 10 przed komisją śledczą do spraw Pegasusa miał stawić się Zbigniew Ziobro - były prokurator generalny i minister sprawiedliwości. Ziobro nie pojawił się na przesłuchaniu i nie usprawiedliwił nieobecności. W związku z tym komisja zdecydowała, że zwróci się do sądu o ukaranie go. Kolejny termin przesłuchania wyznaczony został na 4 listopada.
- Stwierdzam, że świadek Zbigniew Ziobro nie stawił się na wezwanie komisji. Pan Zbigniew Ziobro został skutecznie poinformowany o terminie wyznaczonym na dzień dzisiejszy - powiedziała, otwierając obrady komisji, jej szefowa Magdalena Sroka. - Rozumiem emocjonalne wpisy i publikacje. Natomiast opieramy się na ustawie o komisji śledczej, o Kodeks postępowania karnego w tym zakresie, dlatego też dzisiaj, jako komisja, musimy wypracować decyzje co do dalszego postępowania w tej sprawie - dodała.
Sroka: Ziobro nie ma podstaw, żeby negować opinię biegłego
Przypomniała też, że komisja wystąpiła do prokuratora generalnego o powołanie biegłego, który wydał opinię, że Ziobro może być wezwany na przesłuchanie. - Jeżeli okoliczności zdrowia Ziobry zmieniły się od czasu, kiedy została wydana opinia, to również są na to przepisy. Ziobro, jako były minister sprawiedliwości powinien doskonale zdawać sobie sprawę, że w takiej sytuacji ma obowiązek przesłać stosowne zaświadczenia lekarskie - powiedziała.
Zaznaczyła, że takie dokumenty nie wpłynęły do komisji, w związku z czym opinia jest w mocy i na jej podstawie komisja będzie przeprowadzała kolejne procedury. - Zbigniew Ziobro nie ma żadnych podstaw do tego, żeby negować tę opinię biegłego, którą w tej chwili mamy - podkreśliła przewodnicząca.
"Do trzech razy sztuka"
O zwrócenie się do sądu o ukaranie Ziobry wnioskował wiceszef komisji Tomasz Trela (Lewica). - Chciałbym złożyć wniosek, aby komisja zdecydowała na wystąpienie do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o nałożenie kary grzywny na pana Zbigniewa Ziobro za niestawiennictwo się na dzisiejszą komisję i za nieprzesłanie żadnego uzasadnienia swojego niestawiennictwa - oświadczył wiceprzewodniczący komisji Tomasz Trela.
Wniosek został przyjęty jednogłośnie przez wszystkich siedmiu członków komisji. Kolejny termin przesłuchania Ziobry został ustalony na 4 listopada.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wszystko, co wiemy o Pegasusie
Trela podkreślił, ze komisja "bardzo spokojnie i z dużą przestrzenią czasową" podchodziła do przesłuchania Zbigniewa Ziobro.
- Dwukrotnie wezwaliśmy go na posiedzenie w lipcu. Dwukrotnie przyjęliśmy jego usprawiedliwienie nieobecności, które było okazaniem zaświadczenia lekarskiego. Wystąpiliśmy również do prokuratora generalnego o powołanie biegłego, który wydał opinię, że dzisiaj jest możliwość, aby pan Zbigniew Ziobro był wezwany i aby składał wyjaśnienia - mówił Trela.
Jak dodał, to, że Ziobro "publikuje w swoich mediach społecznościowych zdjęcia z swojej choroby, to jest jego indywidualna decyzja i jego prawo". - Nikt tego nigdy z członków komisji nie kwestionował, że pan Ziobro był chory, natomiast to, że był chory nie oznacza, że nie może zeznawać i nie może udzielać informacji zarówno członkom komisji śledczej, jak i opinii publicznej - podkreślił.
- Do trzech razy sztuka. Jeżeli pan Ziobro będzie uporczywie unikał posiedzeń komisji, nie mam żadnych wątpliwości, bo co do tego jesteśmy zgodni, że wystąpimy z wnioskiem o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie, ponieważ wszyscy są równi wobec prawa. Nawet pan Zbigniew Ziobro, któremu przez osiem lat wydawało się, że jest ponad prawem - stwierdził polityk Lewicy.
Bosacki: możemy mieć do czynienia z próbą wyłudzenia poświadczenia nieprawdy
Marcin Bosacki (KO) powiedział, że "Ziobro, wykorzystuje wszelkie możliwe preteksty, żeby nie stawić się przed naszą komisją". - Dwukrotnie komisja uznała usprawiedliwienia lekarskie Zbigniewa Ziobry, jednak niepozostawiająca żadnych wątpliwości opinia biegłego wydana trzy tygodnie temu, mówi jasno, że także wówczas, kiedy w czerwcu i w lipcu tego roku wzywaliśmy pana Ziobrę, on mógł się już stawić przed naszą komisją - mówił Bosacki. Zaproponował, aby "przyjrzeć się okolicznościom, w których w lipcu zostały wydane dwa zwolnienia lekarskie dla pana Ziobry". - Możemy mieć do czynienia z próbą wyłudzenia poświadczenia nieprawdy co do okoliczności dotyczących stanu zdrowia przez pana Ziobrę, czyli przestępstwa z artykułu 272 Kodeksu karnego lub też popełnienia przestępstwa polegającego na poświadczeniu przez lekarza, który wystawił Zbigniewowi Ziobro zwolnienie lekarskie, nieprawdy co do jego stanu zdrowia - dodał.
"Nie mam wyjścia"
Ziobro w marcu poinformował w mediach społecznościowych, że zmaga się z chorobą nowotworową. Był już wcześniej wzywany przed komisję śledczą, ale wówczas usprawiedliwił nieobecność zaświadczeniem od lekarza sądowego, dlatego powołano biegłego do oceny stanu jego zdrowia, który uznał, że polityk może zeznawać.
Obecność Ziobry na poniedziałkowym przesłuchaniu przez długi czas stała pod znakiem zapytania. W piątkowym wywiadzie dla dziennika "Rzeczpospolita" polityk Suwerennej Polski został zapytany, czy stawi się 14 października przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. "Ujawnię decyzję w dniu przesłuchania" - przekazał polityk.
W poniedziałek rano Ziobro opublikował wpis na platformie X, do którego dołączył zdjęcia ze szpitala.
"Gdy zachorowałem, wypuściłeś hejterów by kłamali, że wymyśliłem chorobę, bo boję się komisji śledczej. Przez Ciebie Donaldzie Tusku musiałem publicznie ujawnić śmiertelną chorobę i o złośliwym raku dowiedziały się moje małe dzieci. Teraz sprokurowaliście opinię i szerzycie kłamstwo, że jestem od dawna zdrowy, a ciężką operację i jej powikłania zmyśliłem" - napisał Ziobro. "Nie mam wyjścia - niech wszyscy zobaczą, jakim jesteś zakłamanym, obłudnym i mściwym oszustem!" - stwierdził we wpisie. Na koniec dodał: "Nie ma cywilizowanego państwa w którym premier na swoich politycznych przeciwników zlecał tak barbarzyńskie nagonki".
CZYTAJ WIĘCEJ. Tajemnice Hermesa. Ujawniamy, kto sprzedał prokuraturze Ziobry system do inwigilacji >>>
Dotychczas komisja przesłuchała m.in.: byłego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa MS Michała Wosia, byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka oraz innych pracowników resortu sprawiedliwości.
10 września TK orzekł, że zakres działania komisji śledczej ds. Pegasusa jest niezgodny z konstytucją. Sędzia Stanisław Piotrowicz, uzasadniając decyzję Trybunału mówił, że uchwała o powołaniu komisji śledczej ws. Pegasusa została "dotknięta wadą prawną". Według trybunału, Sejm podejmował uchwałę, obradując "w niewłaściwym składzie" poprzez uniemożliwienie sprawowania mandatów poselskich: Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi (którzy zostali skazani prawomocny wyrokiem).
CZYTAJ WIĘCEJ. Inne służby płaciły CBA za używanie Pegasusa >>>
Członkowie komisji śledczej podkreślają jednak, że w składzie orzekającym znajdował się sędzia dubler, a sam wyrok nie został opublikowany, zatem nie można się na niego powoływać, gdyż formalnie wyrok ten nie istnieje.
System Pegasus
Pegasus był wykorzystywany do inwigilowania wielu wpływowych osób, co potwierdzono między innymi w Polsce. Już w styczniu 2022 r. Najwyższa Izba Kontroli ujawniła faktury za "zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości" opiewające na łączną kwotę 25 milionów złotych. Finanse na ten zakup Centralne Biuro Antykorupcyjne otrzymało właśnie z Funduszu Sprawiedliwości. W komunikacie NIK nie sprecyzowano jednak, o jakie urządzenie chodzi.
W lutym tego roku - już pod nowym kierownictwem - prokuratura wszczęła na nowo śledztwo w sprawie zakupu Pegasusa. Jednym z jego wątków jest decyzja posła klubu PiS, polityka Suwerennej Polski Michała Wosia jako ówczesnego wiceszefa resortu sprawiedliwości o wydaniu 25 milionów złotych z FS na zakup przez CBA tego oprogramowania jesienią 2017 roku.
Dysponentem Funduszu Sprawiedliwości był jako minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
CZYTAJ WIĘCEJ. Pegasusem w liderki Strajku Kobiet >>>
Jednocześnie, także w lutym, premier Donald Tusk przekazał, że zobowiązał ministra sprawiedliwości do przekazania prezydentowi kompletu dokumentów, które potwierdzają "w stu procentach zakup i korzystanie w sposób legalny i nielegalny z Pegasusa". Wiceszef komisji ds. Pegasusa Marcin Bosacki (KO) twierdzi, że widział dokument z tego zestawu. Poseł przekonywał w rozmowie z TVN24, że "ten dokument poświadcza, że nie tylko wiceminister Woś, co było wiadomo z dokumentów jawnych, ale również minister Ziobro zgodzili się i wydali dyspozycję przelania 25 milionów złotych z kieszeni podatników, z Funduszu Sprawiedliwości na zakup Pegasusa w 2017 roku".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24