Ekspertka zapytana o stres, z jakim w najgorętszym sezonie zakupowym pod koniec roku zmagają się pracownicy w handlu, wymieniła trzy czynniki. Pierwszy z nich jest finansowy.
- Czują, że powinni o wiele więcej zarabiać. Finanse według nich absolutnie nie odpowiadają zadaniom, które są przed nimi stawiane - zaznaczyła.
- Drugi jest taki, że powinni być w większym składzie osobowym na swoich zmianach. A trzeci to agresja ze strony klientów, z którą niestety spotykają się bardzo często. Między 50 a 70 procent badanych osób mówi, że co najmniej raz w tygodniu zostali obrażeni słownie albo potraktowani w sposób, w jaki nikt z nas nie chciałby być potraktowany - wyjaśniła.
Konieczność "pełnej gotowości"
W grudniu tego roku wypadają trzy niedziele handlowe z rzędu i jest wolna Wigilia. Jak zwróciła uwagę Kochlewska, "wszyscy mówią, że to miesiąc, w którym pracownicy są proszeni o to, żeby absolutnie nie brać urlopu".
- Trzeba też pamiętać, że jedną ze składowych części pensji pracownika jest to, czy ma pełną obecność w dni, które wyznaczył mu jego przełożony. Oczywiście jest zastrzeżenie, że nie może pracować więcej niż w dwie niedziele handlowe, ale ten okres to czas pełnej gotowości - powiedziała.
Nadzieją pracownicy tymczasowi
Kochlewska wskazała, że pracownicy tymczasowi są wsparciem dla przedsiębiorców w okresie przedświątecznym.
- Handel jest jedną z branż, która bardzo się posiłkuje dodatkowymi osobami w okresie wzmożonego ruchu. Nie jest to bycie kasjerem czy obsługą, ale tym zapleczem, osobą, która wykłada towar - zaznaczyła.
Jak dodała, Polska Rada Centrów Handlowym prosi klientów, żeby wykorzystywali niedziele handlowe "żeby ten ruch się rozłożył".
Inflacja spada, ale nie wszędzie to widać
Zdaniem ekspertki intensywność obrotów w okresie przedświątecznym jest dobra dla branży, ale jednocześnie wzmożony ruch stanowi "organizacyjne wyzwanie".
Ekspertka zwróciła uwagę, że inflacja na poziomie 2,4 proc. - czyli w obszarze celu Narodowego Banku Polskiego - "daje pewne wytchnienie".
- Natomiast jest kilka hitów "drożyznowych" (...), czyli bardzo droga kawa, czekolada, sok pomarańczowy czy coraz droższe jajka. Tego nie unikniemy, część z tych rzeczy chcemy kupić. Na szczęście są też produkty taniejące, na przykład masło, które było symbolem drożyzny przez ostatnie lata. Obecnie jego ceny są notowane na niższych rejestrach - zauważyła Kochlewska.
Autorka/Autor: skib/kris
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: bibiphoto / Shutterstock