Ostateczny powrót do polityki pozostaje jeszcze sprawą otwartą. Wierzę, że wrócę do w miarę normalnego życia, w tym politycznego - powiedział lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro (klub PiS) w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Pytany, czy stawi się przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, zapowiedział, że "ujawni decyzję w dniu przesłuchania".
W piątkowym wywiadzie dla dziennika "Rzeczpospolita" Zbigniew Ziobro - poseł Suwerennej Polski (klubu PiS), były prokurator generalny i minister sprawiedliwości - został między innymi zapytany, czy nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii Funduszu Sprawiedliwości. "W kwestii Funduszu Sprawiedliwości wielkie zasługi mają moi zastępcy, zwłaszcza Marcin Romanowski. Znając efekty ich pracy, bo byłem ich zwierzchnikiem, chętnie ich sukcesy przypiszę też politycznie sobie" - powiedział.
Na uwagę, iż FS "miał służyć ofiarom przemocy, a w praktyce stał się kopalnią środków dla pańskich ludzi i organizacji powiązanych", Ziobro ocenił, że "to Platforma Obywatelska wprowadza w błąd, twierdząc, że chodzi tylko o ofiary przemocy". "Fundusz nie ogranicza się tylko do ofiar przemocy, ale wspiera wszystkie ofiary każdego potencjalnego przestępstwa" - dodał.
Po zwróceniu uwagi, iż z Funduszu dokonywane były na przykład zakupy dla kół gospodyń wiejskich, lider Suwerennej Polski odparł, iż "zadaniem Funduszu jest także przeciwdziałanie przestępczości", a "koła gospodyń wiejskich były zobowiązane do prowadzenia akcji informacyjnych na temat praw ofiar i możliwości pomocy, także o prawach kobiet". "Dostawały ulotki, organizowały prelekcje na ten temat. A każdy, kto zna realia Polski powiatowej, wie, że koła mają wielki wpływ na lokalne środowiska. I to właśnie koła gospodyń wiejskich są najlepszym partnerem do tego typu akcji uświadamiających" - ocenił.
Ziobro: rozliczymy Tuska, Bodnara i ich siepaczy
Na pytanie, czy PiS i Suwerenna Polska wrócą do władzy, Zbigniew Ziobro odpowiedział: "Tak i wróci wolna Polska".
"Wróci Polska, o którą walczył mój dziadek, dla której poświęcił życie. Rozliczymy nadużycia i tych, którzy się ich dopuścili, zaczynając od Tuska, Bodnara i ich siepaczy" - mówił Ziobro.
Przesłuchanie przed komisją ds. Pegasusa
Ziobro był też pytany, czy stawi się przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, która wezwała go na przesłuchanie na 14 października. "Ujawnię decyzję w dniu przesłuchania" - przekazał polityk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wszystko, co wiemy o Pegasusie
Pegasus był wykorzystywany do inwigilowania wielu wpływowych osób, co potwierdzono między innymi w Polsce. Już w styczniu 2022 r. Najwyższa Izba Kontroli ujawniła faktury za "zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości" opiewające na łączną kwotę 25 milionów złotych. Finanse na ten zakup Centralne Biuro Antykorupcyjne otrzymało właśnie z Funduszu Sprawiedliwości. W komunikacie NIK nie sprecyzowano jednak, o jakie urządzenie chodzi.
W lutym tego roku - już pod nowym kierownictwem - prokuratura wszczęła na nowo śledztwo w sprawie zakupu Pegasusa. Jednym z jego wątków jest decyzja posła klubu PiS, polityka Suwerennej Polski Michała Wosia jako ówczesnego wiceszefa resortu sprawiedliwości o wydaniu 25 milionów złotych z FS na zakup przez CBA tego oprogramowania jesienią 2017 roku.
Dysponentem Funduszu Sprawiedliwości był jako minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Jednocześnie, także w lutym, premier Donald Tusk przekazał, że zobowiązał ministra sprawiedliwości do przekazania prezydentowi kompletu dokumentów, które potwierdzają "w stu procentach zakup i korzystanie w sposób legalny i nielegalny z Pegasusa". Wiceszef komisji ds. Pegasusa Marcin Bosacki (KO) twierdzi, że widział dokument z tego zestawu. Poseł przekonywał w rozmowie z TVN24, że "ten dokument poświadcza, że nie tylko wiceminister Woś, co było wiadomo z dokumentów jawnych, ale również minister Ziobro zgodzili się i wydali dyspozycję przelania 25 milionów złotych z kieszeni podatników, z Funduszu Sprawiedliwości na zakup Pegasusa w 2017 roku".
Ziobro wróci do polityki?
Ziobro odniósł się również do pytań, czy wraca do polityki.
Jak oznajmił w piątkowej rozmowie z dziennikiem, "wróciłem do żywych". "Nastąpiła poprawa w zdrowiu, choć nie jestem w pełni sił, i przechodzę bardzo intensywną rehabilitację. Proszę pamiętać, że zdiagnozowany u mnie złośliwy nowotwór (z przerzutami), mimo radioterapii, chemioterapii i skomplikowanych operacji, które przeszedłem, i tak w ciągu pięciu lat odsyła na tamten świat ponad 60 procent chorych" - powiedział.
Dodał, że jego "ostateczny powrót do polityki pozostaje jeszcze sprawą otwartą". Zaznaczył, że "czuje się lepiej, ale każdy dzień to jeszcze intensywna rehabilitacja". "Nie mogłem prawie mówić. Lewa strona głosowa była porażona i nie funkcjonowała. Wciąż mam problemy z przełykaniem. Z tego powodu po operacji schudłem prawie 16 kilogramów, to więcej niż w wyniku samej choroby nowotworowej, kiedy straciłem 9 kilo" - wyjaśnił.
Poinformował również, że "w listopadzie ma umówiony kolejny zabieg rozszerzania przełyku". "Wierzę, że mój stan się poprawi i wrócę do w miarę normalnego życia, w tym politycznego" - powiedział.
Pod koniec 2024 roku Ziobro przestał pojawiać się publicznie. Gdy przedłużająca się nieobecność polityka na posiedzeniach Sejmu zaczęła wzbudzać zainteresowanie mediów, posłowie jego ugrupowania przekazali, że powodem są problemy zdrowotne. Informacje na temat stanu zdrowia Ziobry ujawniano stopniowo. Sam Ziobro w marcu tego roku przekazał, że ma nowotwór złośliwy przełyku i poddaje się leczeniu. Przekazał też, że po wyczerpującej radioterapii, chemioterapii oraz immunoterapii przeszedł ciężką operację, która objęła klatkę piersiową, jamę brzuszną oraz szyję. W mediach społecznościowych opublikował wtedy też zdjęcie ze szpitalnego łóżka.
Źródło: PAP, Rzeczpospolita, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP