Mamy do czynienia z jawnym pogwałceniem standardów państw demokratycznych - powiedział na konferencji prasowej w czwartek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, przewodniczący Solidarnej Polski. W ten sposób ocenił rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą tak zwanego mechanizmu warunkowości. Głos w tej sprawie zabrali także inni politycy ugrupowania Ziobry.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję w sprawie mechanizmu warunkowości. Skrytykował w niej Komisję Europejską za to, że nie uruchomiła procedury określonej w rozporządzeniu w sprawie warunkowości w "najbardziej oczywistych przypadkach naruszeń praworządności w UE". Do dokumentu odnieśli się tego samego dnia politycy Solidarnej Polski: minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, minister członek Rady Ministrów Michał Wójcik, europoseł Patryk Jaki i wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Ziobro: chcą w brutalny sposób narzucać własne przekonania
- Mamy do czynienia z jawnym pogwałceniem standardów państw demokratycznych, które szanują fakt istoty demokratycznych wyborów i konsekwencji, jakie płyną z tego dla funkcjonowania poszczególnych państw - mówił Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem rezolucja europarlamentu świadczy o tym, że Unia chce "w sposób brutalny, odwołując się do elementów szantażu, narzucać własne przekonania i poglądy, które są sprzeczne z wyrażonymi w demokratycznych wyborach".
Przekonywał, że rezolucja jest dowodem na problemy z demokracją i praworządnością "ale nie w Polsce, a w Unii Europejskiej". - Rezolucja jest aktem jawnie antydemokratycznym i niepraworządnym. Antydemokratycznym w tym sensie, że przedstawiciele Parlamentu Europejskiego chcą narzucić swoją wolę suwerennemu, demokratycznemu państwu w obszarze ideologicznym, ale także w innych obszarach zarezerwowanych dla demokratycznie wybranych organów tego państwa - mówił.
Ziobro mówił też że Unia Europejska "wbrew poglądom, wbrew decyzjom Polaków wyrażanych w demokratycznych wyborach, chce narzucić swoje poglądy, swoją agendę, często ideologiczną, używając jako narzędzia szantażu ekonomicznego". - Odwołują się do rozporządzenia, przed którego przyjęciem jako minister sprawiedliwości oraz my jako środowisko Solidarnej Polski szczególnie ostrzegaliśmy - przypominał.
Zdaniem Ziobry "nasza odpowiedź może być tylko jedna". - Zdecydowany sprzeciw, brak zgody na tego rodzaju ingerowanie w sfery zastrzeżone polską konstytucją do kompetencji wyłącznie organów polskiego państwa i brak zgody na narzucanie pod groźbą szantażu ekonomicznego swojej woli i agendy ideologicznej państwu polskiemu - mówił minister.
- Chciałbym przypomnieć, że nawet organy prawne Rady Europejskiej przygotowały w swoim czasie opinię - która nie została do dziś zmieniona - wskazującą, że to rozporządzenie, które zostało uchwalone i która ma być podstawową stosowania ekonomicznych sankcji (...), jest sprzeczne z prawem europejskim i traktatami europejskimi - dodał.
Kaleta: powolny, ale systematyczny proces ograniczania polskiej suwerenności
- Jesteśmy świadkami kolejnego, z wielu już w ostatnich tygodniach, kroku w procesie powolnego, ale systematycznego procesu ograniczania polskiej suwerenności - oświadczył wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Dodał, że "proces ten prowadzony jest, ponieważ polska opozycja wiele lat temu określiła swoją taktykę jako ulica i zagranica". - Jako że ulica zawiodła, Polacy w wyborach dokonali konsekwentnie wyboru innej ścieżki rozwoju Polski, wyboru rządu konserwatywnego. Instytucje unijne skrzętnie korzystają z zaproszenia, by ingerować w polskie sprawy - stwierdził. - W ubiegłym roku przestrzegaliśmy, że ta ingerencja zaczyna wymykać się spod kontroli z tego powodu, że instytucje unijne, powołując się na praworządność, wprost łamią zasady, które nas wiążą. Wprowadzają rozporządzenie, które na podstawie arbitralnej decyzji będzie ciągłą pałką, ciągłym szantażem politycznym wobec takich krajów jak Polska - mówił Kaleta.
"Pytanie jest o to, jak z tą praworządnością naprawdę jest w Unii Europejskiej"
- Można powiedzieć, że chcą widzieć źdźbło w cudzym oku, a nie widzą belki w swoim - komentował minister w KPRM Michał Wójcik. - Bo pytanie jest o to, jak z tą praworządnością naprawdę jest w Unii Europejskiej. Jeżeli stygmatyzuje się dwa państwa i to są Polska i Węgry, tylko dwa państwa, które są wymieniane z nazwy w tej rezolucji, to my się pytamy, dlaczego nie ma mowy o Holandii? Holandii, gdzie kilka miesięcy temu z powodu naruszenia trójpodziału władzy, łamania praworządności i rażącej niesprawiedliwości upadł rząd? - mówił dalej polityk Solidarnej Polski.
Dodał, że "w rezolucji jest mowa o wolności mediów". - Czy taka ma być wolność jak w Niemczech, gdzie molestowano kobiety, a media miały zakazane przekazywanie tych informacji? - powiedział. Jak ocenił, "to jest obłuda i to jest hipokryzja i trzeba to głośno wyraźnie i mocno powiedzieć".
- W tej rezolucji znajdują się za to elementy dotyczące LGBT chociażby. To jest to, na czym zależy części parlamentarzystów w Parlamencie Europejskim, żeby przeforsować agendę LGBT. Rozumiem, że chodzi o prawa człowieka rozumiane jako na przykład zawieranie związków małżeńskich (...) przez pary tej samej płci, adopcję dzieci przez pary homoseksualne - mówił dalej. - Rozumiemy, że dokładnie o to chodzi tym, którzy dzisiaj podnieśli rękę za tą rezolucją. W tym mówimy również o opozycji polskiej, która zachowała się w sposób haniebny podnosząc dłoń za tą rezolucją, gdzie tak naprawdę atakuje się Polaków oraz naszych przyjaciół z Węgier - kontynuował. Według niego "nie taka miała być Unia Europejska".
Wójcik ocenił również, że "w tych rezolucjach łamie się praworządność, bo szantażuje się Komisję Europejską i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej". - My mówimy temu kategorycznie nie - dodał.
"Trwa proces pozbawiania wpływu Polaków na własne państwo"
Europoseł Patryk Jaki ocenił, że "trwa w tej chwili proces pozbawiania wpływu Polaków na własne państwo". - Proces, który jest niezwykle groźny, ale który jednocześnie jest bardzo mało upowszechniony w świadomości społecznej, dlatego że duża część elit polskich, w tym medialnych i intelektualnych, nie jest zainteresowana tym, aby powiedzieć Polakom prawdę - uznał.
Ziobro o prośbie unijnego komisarza: bezczelność
Zbigniew Ziobro był także pytany na konferencji o list, jaki unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders wysłał do niego oraz do ministra do spraw Unii Europejskiej Konrada Szymańskiego. W piśmie znalazła się prośba o wycofanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa polskiego nad europejskim. Chodzi o wniosek skierowany przez premiera Mateusza Morawieckiego do TK pod koniec marca.
Minister Ziobro został zapytany co się stanie, jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna wyższość prawa polskiego nad unijnym i czy może to oznaczać wyjście z Unii Europejskiej.
- Obowiązują już rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, który był powoływany przez zupełnie inne koalicje rządzące o innym zabarwieniu politycznym - mówił. - Za każdym razem Trybunał Konstytucyjny już w tej sprawie się jednoznacznie wypowiadał. Ta wypowiedź jest pewną formalnością - dodał. - W tej sprawie i Trybunał Konstytucyjny i wszystkie, można powiedzieć elity polityczne państwa, miały jeden punkt widzenia wspólny, a po drodze nie zmienił się Traktat i konstytucja - stwierdził.
- Również w takich sprawach wypowiadały się trybunały konstytucyjne innych państw, w tym niemiecki trybunał konstytucyjny w Karlsruhe i również wskazywały, że niemiecka konstytucja jest nadrzędna nad prawem europejskim - powiedział Ziobro. Dodał, że jest więc "rozdźwięk między TSUE a orzeczeniami trybunałów konstytucyjnych poszczególnych państw". Stwierdził, że nie ma wiedzy, aby z tego powodu Niemcy miały być usuwane ze wspólnoty.
Mówiąc o liście komisarza ocenił, że jest to "bezczelność związana z nakazywaniem i wskazywaniem palcem, co ma zrobić polski rząd w związku z działaniem niezależnego polskiego sądu konstytucyjnego". - O tym, że wniosek może trafić do Trybunału Konstytucyjnego decyduje polska konstytucja. Żadne państwo, ani żadna organizacja zewnętrzna nie może zabraniać polskiemu premierowi skierować do sądu konstytucyjnego pytania, by rozstrzygnął kwestię, która budzi wątpliwość z punktu widzenia polskiej konstytucji - dodał Ziobro.
Sokołowski: KE podjęła działania wobec Niemiec
W kontekście tych słów ministra sprawiedliwości korespondent TVN24 w Brukseli przypominał na antenie, że w środę Komisja Europejska rozpoczęła procedurę prawną wobec Niemiec. To efekt jednego z orzeczeń niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. KE wszczęła procedurę "w związku z naruszeniem podstawowych zasad prawa UE, w szczególności zasad autonomii, pierwszeństwa, skuteczności i jednolitego stosowania prawa Unii, a także poszanowania właściwości Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
Maciej Sokołowski zwrócił uwagę, że Komisja Europejska, wszczynając procedurę wobec Niemiec, uznała, że jest to niebezpieczne w Unii Europejskiej, jeśli ktoś popróbuje podważać obowiązującą od kilkudziesięciu lat zasadę, że prawo Unii jest nadrzędne nad prawem krajowym.
Komunikat Ministerstwa Sprawiedliwości
Po konferencji polityków Solidarnej Polski komunikat w tej sprawie wydało Ministerstwo Sprawiedliwości.
"Ministerstwo Sprawiedliwości wyraziło stanowczy sprzeciw wobec przyjętej dziś przez Parlament Europejski rezolucji wymierzonej w Polskę. Bezpodstawnie wzywa ona do sankcji za rzekome naruszanie praworządności" - napisano.
"Wobec tych jawnie niedemokratycznych działań ze strony Parlamentu Europejskiego, które mają ograniczyć prawa Polaków do decydowania o sobie, nasza odpowiedź może być tylko jedna: brak zgody na ingerowanie w strefy zastrzeżone polską konstytucją – powiedział na dzisiejszej (10 czerwca br.) konferencji prasowej Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro" - czytamy dalej.
"Próba narzucenia Polsce agendy ideologicznej"
"Minister podkreślił, że rezolucja jest jawnym pogwałceniem standardów międzynarodowych i próbą narzucenia Polsce agendy ideologicznej pod groźbą szantażu ekonomicznego. Jak zaznaczył, mamy dziś problem nie z demokracją i nie z praworządnością w Polsce, jak próbują wmawiać autorzy rezolucji i wpływowe brukselskie elity, lecz z demokracją i praworządnością w Unii Europejskiej. Nie ma praworządności, gdy Parlament Europejski podejmuje rezolucje nawołujące do łamania unijnych traktatów" - brzmi w dalszej części komunikat rerosrtu sprawiedliwości.
W dalszcej części komunikat przytacza słowa członka Rady Ministrów, Michała Wójcika. Mówił on, że "spełnia się scenariusz, o którym ostrzegaliśmy już kilka miesięcy temu". "Rezolucja łamie praworządność. Nie taka miała być Unia Europejska, wszystkie państwa miały być równe. Jeśli stygmatyzuje się dwa państwa, Polskę i Węgry, to dlaczego nie ma mowy na przykład o Holandii? Tam naruszono trójpodział władzy i z tego powodu upadł rząd. Dlaczego nie prowadzi się debat na temat tego państwa?" - cytuje ministra Ministerstwo Sprawiedliwości.
"Europoseł Patryk Jaki ostrzegał, że trwa proces pozbawiania wpływu Polaków na własne państwo. Proces, który jest niezwykle groźny i bardzo mało uświadomiony społeczeństwu" - czytamy.
Na koniec komunikatu przytoczono zaś słowa wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety o tym, że "jesteśmy świadkami kolejnego z wielu kroków w procesie ograniczania polskiej suwerenności. Instytucje unijne łamią zasady, które same tworzą. Próbują wbrew prawu narzucać swoje zdanie państwom członkowskim".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24