Pierwsze ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej mogą rozpocząć się już w najbliższych dniach. Zgodnie z prawem nie jest potrzebna do tego zgoda rodzin, a te są w tej kwestii podzielone. Powstaje pytanie, czemu mają służyć działania prokuratorów i czy mogą one rzucić nowe światło na przebieg katastrofy? Materiał programu "Czarno na białym".
Rodziny wciąż nie znają szczegółów w jakiej kolejności i kiedy ich bliscy będą ekshumowani. Z komunikatu śledczych wynika, że będzie to dotyczyło wszystkich niespopielonych ciał.
- Ktoś mówi, że to jest "zakłócenie naszej żałoby". Nie, to jest skazywanie nas na nową żałobę - mówi Izabella Sariusz-Skąpska, córka Andrzeja Sariusza-Skąpskiego. Dla niej planowane ekshumacje to "barbarzyństwo".
- Na pytanie "po co?" padała odpowiedź: bo musimy wiedzieć, jak ci ludzie umierali, w jakiej kolejności i kiedy to w ogóle było. Nie wiem, jak może patrzeć w lustro człowiek, który mówił to dzieciom, matkom, siostrom i żonom - tak Sariusz-Skąpska wspomina spotkanie z prokuratorami.
- Teraz zazdroszczę tym rodzinom, które zdecydowały się na spopielenie zwłok swoich bliskich. Ich ten horror ominie - dodaje. Kremację wybrały jednak tylko cztery rodziny z ponad 90.
"To konsekwencje zaniechań po tragedii"
Sariusz-Skąpska przekonuje, że przeciwko ekshumacjom jest zdecydowana większość rodzin. - Poczucie bezradności powoduje, że nikt nie ma świadomości, ile osób jest przeciw. Natomiast dokładnie można policzyć, ile jest za - dodaje. Jedną z takich osób jest Jacek Świat, wdowiec po Aleksandrze Natalii-Świat.
- Po prostu po ludzku chciałbym wiedzieć, co się stało, dlaczego się stało, ewentualnie kto jest odpowiedzialny. Ale nade wszystko chciałbym wiedzieć rzeczy zupełnie oczywiste: jak umierała moja żona, jak długo to trwało, czy miała świadomość umierania, czy cierpiała - tłumaczy wdowiec po posłance PiS.
Jak mówi, jego zgoda lub jej brak nie ma nic do rzeczy, bo zgodnie z polskim prawem o ekshumacjach decyduje tylko prokurator. - Oczywiście, że nie jest mi to obojętne - zaznacza Świat. - Bardzo chciałbym uniknąć tej sytuacji, ale niestety to są konsekwencje tych zaniechań, które nastąpiły tuż po tragedii - podkreśla.
Cześć rodzin przeciwnych ekshumacjom proponuje, by w pierwszej kolejności otworzyć groby tych ofiar, których bliscy wyrażają na to zgodę. Reporter "Czarno na białym" chciał poznać zdanie śledczych na ten temat.
W prokuraturze usłyszał jednak, że nagranie nie będzie możliwe, a z pytaniami trzeba poczekać do najbliższej, wciąż niezaplanowanej konferencji prasowej.
"Nie można mieć za wielkich nadziei"
Zanim śledztwem smoleńskim zajął się nowy zespół prokuratorów, w latach 2010-2015 przeprowadzono ekshumacje dziewięciu ciał.
Trzy (m.in. Zbigniewa Wassermana) odbyły się wówczas na wniosek rodzin. Pozostałe sześć (m.in. Anny Walentynowicz i prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego) - na wniosek ówczesnej prokuratury wojskowej.
W tych sześciu przypadkach to polscy śledczy odkryli - po analizie dokumentów - że ciała po katastrofie zamieniono, co potwierdziły później badania genetyczne. Sekcje zwłok nie wykazały jednak, by przyczyną śmierci ofiar było cokolwiek innego niż "wielonarządowe obrażenia typowe dla katastrofy lotniczej".
Czy wyniki planowanych ekshumacji mogą rzucić nowe światło na przebieg katastrofy? Prof. Tadeusz Dobosz, który kierował wtedy badaniami ekshumowanych ciał, odpowiada, że "teoretycznie tak".
- Jeżeli będą jakieś wbite odłamki, pozostałości po wybuchu. Ale proszę pamiętać, że tutaj nie można mieć za wielkich nadziei, bo badania w tym kierunku były już przeprowadzane - mówi prof. Dobosz.
Pierwsze groby ofiar katastrofy smoleńskiej mogą zostać otwarte już w najbliższych dniach. Polskie prawo zezwala na przeprowadzanie ekshumacji od połowy października do połowy kwietnia.
Autor: ts/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Komisja Badania Wypadków Lotniczych