Sprawa mieszkania Nawrockiego. Nieustające niedomówienia

Karol Nawrocki
Karol Nawrocki
Źródło: Marcin Gadomski/PAP

Od początku afery mieszkaniowej sztab Karola Nawrockiego unika odpowiedzi na kluczowe pytania. I wciąż nie opublikował kluczowych dokumentów. Nadal pozostaje niejasne, w jakich okolicznościach kandydat PiS na prezydenta i jego żona kupili mieszkanie od schorowanego gdańskiego emeryta, żyjącego w skrajnej biedzie.

Aferę mieszkaniową z udziałem Karola Nawrockiego zapoczątkował 28 kwietnia sam Nawrocki. Do tego dnia niespecjalnie interesowano się majątkiem prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Ale właśnie w poniedziałkowy wieczór pod koniec kwietnia odbyła się debata wszystkich kandydatów na prezydenta zorganizowana przez redakcję "Super Expressu". I podczas tej debaty Karol Nawrocki oświadczył (odnosząc się do kwestii podatku katastralnego): - Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie.

Karol Nawrocki podczas debaty prezydenckiej mówił, że jest właścicielem jednego mieszkania
Źródło: Super Express

Dwa dni później, 30 kwietnia, portal Onet opublikował artykuł zaczynający się od słów: "Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki powiedział nieprawdę (…) Nawrocki stwierdził, że ma jedno mieszkanie, a z ustaleń Onetu wynika, że jest właścicielem dwóch mieszkań".

"Opieka" i "wkład finansowy”

Jeszcze tego samego dnia Emilia Wierzbicki, rzeczniczka sztabu wyborczego Nawrockiego zamieściła na X oświadczenie.

"Wszystkie informacje o posiadanych mieszkaniach dr Karol Nawrocki zawierał od lat w oświadczeniach majątkowych. Wszystkie informacje były też przedmiotem informacji przedkładanych służbom udzielającym certyfikaty dostępu do informacji niejawnych i owocowały zawsze przyznaniem najwyższych klauzul bezpieczeństwa. Z tytułu posiadania nieruchomości rodzina Nawrockich nie uzyskuje żadnych dochodów. Mieszkanie jest w dyspozycji osoby, którą od wielu lat, jeszcze jako działacz społeczny w gdańskiej dzielnicy Siedlce, jako jedyny opiekował się dr Karol Nawrocki" - zapewniła.

"Karol Nawrocki nabył prawo własności do opisywanej kawalerki w zamian za wkład finansowy oraz od lat sprawowaną opiekę nad jej właścicielem, w tym ponoszenie kosztów utrzymania mieszkania. Karol Nawrocki nie czerpie żadnych korzyści finansowych z tego faktu" - zaznaczyła rzeczniczka.

Emilia Wierzbicki nie opublikowała jednak żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, w jakich okolicznościach Nawrocki nabył mieszkanie. Nie wskazała, czy "opieka w zamian za mieszkanie" została ujęta w jakiejkolwiek umowie. Nie doprecyzowała też, jak wysoki był ów "wkład finansowy".

Podkreśliła też, że informacje o nieruchomościach Karola Nawrockiego i jego żony zostały zawarte w oświadczeniach majątkowych, które kandydat na prezydenta składał jako prezes IPN. Te oświadczenia nie były jednak jawne, a sam kandydat ani jego rzeczniczka nie zdecydowali się ich opublikować.

W następnych dniach uwaga opinii publicznej skupiła się na wizycie Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych. Ale tylko na chwilę.

Sprawa kawalerki wróciła już w niedzielę, 4 maja, gdy okazało się, że mieszkanie być może rzeczywiście jest "w dyspozycji" pana Jerzego, ale starszego mężczyzny w tym mieszkaniu nie ma. Gdzie zatem jest?

Tego samego dnia, późnym wieczorem, ukazało się kolejne oświadczenie Emilii Wierzbicki. Uprzedzało kolejny artykuł Onetu, który dopiero miał się ukazać. Rzeczniczka napisała, że "sprawa kawalerki" jest wykorzystywana do "ataku" na Karola Nawrockiego i dowodzi, że w "brudną kampanię" zaangażowano służby specjalne.

"Pan Jerzy to sąsiad Karola Nawrockiego. Karol Nawrocki jako społecznik przez wiele lat pomagał Panu Jerzemu, który jest osobą niepełnosprawną i samotną. Karol Nawrocki przekazał Panu Jerzemu pieniądze na wykup mieszkania, które Pan Jerzy obiecał przekazać Nawrockiemu za świadczoną pomoc. (...) Odkąd mieszkanie stało się formalnie własnością Karola Nawrockiego, ten nadal pomagał Panu Jerzemu, regularnie opłacając rachunki, robiąc zakupy spożywcze, wykupując leki itp. (…) Pan Jerzy wciąż jest dysponentem mieszkania. Kontakt z Panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. Wówczas jak co roku Karol Nawrocki poszedł odwiedzić Pana Jerzego w okresie świąt Bożego Narodzenia. Mężczyzna nie otworzył drzwi i nie ma z nim od tej pory kontaktu. Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie" - napisała Wierzbicki.

Wciąż jednak nie opublikowała żadnych dokumentów, na przykład potwierdzeń opłat za rachunki. Nadal nie ujawniała, za jaką kwotę Nawroccy kupili 28-metrową kawalerkę, kiedy dokładnie, na jakich warunkach. Oświadczenia majątkowe wciąż pozostawały niejawne - nie sposób było więc sprawdzić, czy rzeczywiście widnieje w nich owa kawalerka. Wierzbicki nie zdradziła też kwoty, jaką Nawrocki przekazał panu Jerzemu na "wykup mieszkania" i o co w ogóle chodzi z tym wykupem.

Pan Jerzy

W poniedziałek, 5 maja, Onet opublikował kolejny tekst.

W ten sposób na medialną scenę wkroczył Jerzy Ż., rocznik 1947, niepełnosprawny mężczyzna, który sprzedał Nawrockim swoje mieszkanie, choć wciąż pozostaje jego "dysponentem". Jak ustalił Onet, Jerzy Ż. przebywa aktualnie w Domu Pomocy Społecznej w Gdańsku.

O tym "opiekujący się" nim Karol Nawrocki nie wiedział.

Pan Jerzy się odnalazł
Dowiedz się więcej:

Pan Jerzy się odnalazł

Jeszcze w poniedziałek okazało się, że:

  • mimo zapewnień Emilii Wierzbicki, że Karol Nawrocki jako jedyny opiekował się Jerzym Ż., mężczyzna od 2007 roku był podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie;
  • mieszkanie, które aktualnie należy do Karola Nawrockiego, jeszcze w 2011 roku było mieszkaniem komunalnym;
  • Jerzy Ż. kupił je od gminy z 90-procentową bonifikatą;
  • trzy miesiące po tym zakupie, czyli w styczniu 2012 roku, zawarł z Nawrockimi umowę przyrzeczenia sprzedaży, która zawierała jednak zapis, że do właściwej sprzedaży dojdzie dopiero między 2 stycznia a 31 marca 2017 roku.

I właśnie w marcu 2017 roku Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie Nawroccy stali się pełnoprawnymi właścicielami kawalerki na gdańskich Siedlcach. Dlaczego dopiero po pięciu latach? Bo gdyby Jerzy Ż. sprzedał je przed upływem tego okresu, straciłby 90-procentową bonifikatę.

Z wpisów, które przed laty mężczyzna zamieszczał w mediach społecznościowych, wynika, że żył w skrajnej biedzie.

Ja otrzymuję z MOPR 600 zł. jestem niepełnosprawny, nie chodzę bez kul, nie starcza na jedzenie, i tyle.
Wpis z 22 marca 2020 roku
Raz opisałem, jestem niepełnosprawny, jestem samotny w mieszkaniu dostaję 600 zł. miesięcznie. Na dwie godziny jest opiekunka. Czekam na zabiegi ortopedyczne. I tyle.
Wpis z 7 kwietnia 2020 roku

Mimo kolejnych publikacji w mediach w poniedziałek Emilia Wierzbicki wciąż nie udostępniła żadnych dokumentów, które potwierdzałyby jej oświadczenia z platformy X. Zorganizowała za to konferencję prasową w formie wiecu, na której pytania dziennikarzy były zakrzykiwane przez zwolenników kandydata.

Wciąż nieujawnione pozostawały oświadczenia majątkowe Nawrockiego. On sam mówił tak: - Gwarantuję, że nie mam w swoim oświadczeniu majątkowym nic do ukrycia. Jestem skromnym człowiekiem, ale procedura w Instytucie Pamięci Narodowej jest taka, że moje oświadczenie majątkowe trafia do Sądu Najwyższego. (…) Jeśli będzie możliwość prawna opublikowania mojego oświadczenia majątkowego, to to zrobię.

O tym, że mógłby to zrobić sam, pisaliśmy na Konkret24.

W poniedziałek, 5 maja, wysłaliśmy do Emilii Wierzbicki dziesięć szczegółowych pytań o okoliczności transakcji między małżonkami Nawrockimi a Jerzym Ż. Chcieliśmy wiedzieć między innymi, co faktycznie kryje się za stwierdzeniem, że starszy mężczyzna pozostaje "dysponentem mieszkania". Czy w umowie sprzedaży zawarto zapis o służebności lokalu? A jeśli tak, to czy jest to służebność dożywotnia? Jaka jest podstawa formalna dysponowania mieszkaniem przez Jerzego Ż.?

Pytaliśmy o to, bo żadne takie zastrzeżenie nie znalazło się w księdze wieczystej 28-metrowej kawalerki na gdańskich Siedlcach.

Wierzbicki nie odpowiedziała.

Zapytaliśmy ponownie we wtorek rano. Wówczas rzeczniczka odpisała: "Zachęcam do oglądania konferencji prasowej dziś o godz. 11".

Pani Anna

6 maja ukazał się kolejny artykuł Onetu. Dziennikarze rozmawiali z Anną Kanigowską - opiekunką Jerzego Ż. z ramienia ośrodka pomocy społecznej. Kobieta stwierdziła, że starszy mężczyzna żył w nędzy, nie był w stanie samodzielnie funkcjonować, że jego mieszkanie było nieogrzane i nie był nawet świadomy, że nie jest ono już jego własnością. W ostrych słowach skrytykowała Karola Nawrockiego.

Sześć minut po publikacji Onetu, ponad tydzień po debacie "Super Expressu" Emilia Wierzbicki zamieściła pierwszy dokument: oświadczenie majątkowe Karola Nawrockiego, choć nie najnowsze, bo z 2021 roku. Okazało się, że w oświadczeniu jest jeszcze trzecie mieszkanie, którego, jak potem podkreślał Nawrocki, w rzeczywistości wcale nie posiada, ale wpisał je na wszelki wypadek, bo to lokal, który jego wciąż żyjąca matka zapisała swoim dzieciom w testamencie.

Polityczny atak

O godzinie 11 do dziennikarzy wyszli trzej posłowie PiS: Przemysław Czarnek, Paweł Szefernaker i Andrzej Śliwka. W ciągu trwającej godzinę konferencji Przemysław Czarnek pokazywał różne dokumenty, choć żadnego nie udostępnił w sposób, który umożliwiałby jego weryfikację.

Odczytał między innymi treść testamentu, który sporządził - odręcznie, bez udziału notariusza - Jerzy Ż.: "Ja, niżej podpisany, przekazuję mój dobytek w drodze testamentu Karolowi Nawrockiemu. Zaznaczam, że wydziedziczam swoją żonę i dzieci. Robię tak z racji braku kontaktu z wyżej wymienionymi przez 37 lat".

Wśród przedstawianych dokumentów znalazły się również akty notarialne, między innymi umowy przedwstępnej sprzedaży kawalerki. Poseł Czarnek cytował fragmenty. Z tego, co odczytał, wynikało, że Nawroccy kupili mieszkanie od Jerzego Ż. za 120 tysięcy złotych. W umowie nie znalazł się żaden zapis zobowiązujący Nawrockiego do opieki nad starszym mężczyzną, więc wszystko, co robił, robił z własnej, nieprzymuszonej woli, z dobroci serca - przekonywali posłowie PiS. Mieszkanie - jak twierdzili, zostało zakupione po cenie rynkowej, a kwota - cena za kawalerkę w wysokości 120 tys. zł została uregulowana.

Posłowie przekonywali, że nie ma żadnej "afery", a cała sprawa jest po prostu politycznym atakiem, w którym biorą udział dziennikarze i służby specjalne, oraz elementem kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego, który dołuje w sondażach.

Niedługo potem Emilia Wierzbicki opublikowała kolejne oświadczenie majątkowe Karola Nawrockiego, tym razem to najnowsze z 2025 roku. Wciąż jednak nie opublikowała żadnego dokumentu potwierdzającego okoliczności zawarcia transakcji między Jerzym Ż. a małżonkami Nawrockimi.

Kluczową stronę aktu notarialnego z 2012 roku opublikowali za to dziennikarze Wirtualnej Polski. Z tego dokumentu wynika jasno, że już w 2012 roku Nawroccy i Jerzy Ż. potwierdzili przed notariuszem, że transakcja między nimi została w całości rozliczona. Już wtedy, czyli na pięć lat przed faktycznym przekazaniem własności.

W ratach, przez czternaście lat

Tymczasem krótko po konferencji prasowej posłów PiS Karol Nawrocki wystąpił w programie Rymanowski Live. Był pytany przez prowadzącego o szczegóły zakupu mieszkania od Jerzego Ż.

- Jaka była sekwencja zakupu czy wykupu tego mieszkania? - dociekał Bogdan Rymanowski. - Bo rozumiem, że wszystko zaczęło się w 2011 roku i wtedy pojawiła się możliwość wykupu tego mieszkania przez pana Jerzego za 10 procent jego wartości, tak?

Nawrocki o okolicznościach, w jakich nabył mieszkanie od pana Jerzego
Źródło: Rymanowski Live

- To już regulował oczywiście pan Jerzy, ale pojawiła się opcja zakupu tego, czy wykupu tego mieszkania, na które pan Jerzy potrzebował środki finansowe - odpowiadał kandydat na prezydenta Karol Nawrocki. - Ja mu te środki finansowe przekazałem (…) na to, żeby opłacił swoje zaległości w jakichś tam czynszach komunalnych, bo miał nieopłacone rachunki. Wykupił też, dopełnił formalności w odniesieniu do wykupu mieszkania komunalnego.

- To jaka to była kwota, którą pan przekazał panu Jerzemu?

- Około 20 tysięcy złotych. (…)

- Przekazuje pan te 20 tysięcy panu Jerzemu w 2011? I w 2017, czyli po pięciu latach, (…) panowie podpisujecie umowę, tak? To jest umowa sprzedaży?

- Wcześniej jest podpisana umowa przedwstępna sprzedaży. Ta umowa przedwstępna sprzedaży reguluje nasze zobowiązania względem siebie, odnosi się do ceny rynkowej 120 tysięcy złotych, bo wówczas tyle kosztowało tego typu mieszkanie na wolnym rynku. No i jest pewną konkretną gwarancją, że te środki w konkretnej formule zostaną przekazane Jerzemu Ż., uwzględniając te koszty, które zostały już poniesione, a nie uwzględniając tych rzeczy, które robię z dobrego serca i na które mnie stać.

- Czyli formalnie przelał pan te pieniądze czy przekazał pan te 120 tysięcy panu Jerzemu?

- Przekazanie całej kwoty 120 tysięcy złotych wówczas panu Jerzemu Ż. byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia.

Dalej Karol Nawrocki stwierdził, że umowa przedwstępna sprzedaży jest "pewną konkretną gwarancją, że te środki w konkretnej formule zostaną przekazane Jerzemu Ż.". Zostaną przekazane, czyli stanie się to w przyszłości, już po zawarciu umowy w 2012 roku.

Dalej mówił: "po zawarciu tego typu umowy już ich regulacja i kwoty wypłacane pozostają pomiędzy partnerami takiej umowy".

Cały czas chodzi o umowę przedwstępną sprzedaży.

W dalszej części wywiadu Nawrocki przyznał, że płacił w formie przelewu, w formie gotówki, która była dostarczana "do różnych miejsc", w których przebywał Jerzy Ż. i że trwało to w sumie czternaście lat.

Rymanowski dopytywał, czy Nawrocki przez te wszystkie lata płacił co miesiąc czynsz za to mieszkanie, a także rachunki za prąd i wodę. Kandydat nie odpowiedział jednak wprost: - Wydaje mi się, że my kwotę rynkową 120 tysięcy złotych przekroczyliśmy już jakiś czas temu. Mówi o tym prosta arytmetyka. To jest 14 lat, czyli to jest około ośmiu tysięcy rocznie - stwierdził.

Nawrocki o tym, w jaki sposób płacił za mieszkanie panu Jerzemu
Źródło: Rymanowski Live

Cała cena sprzedaży

Wróćmy zatem do aktu notarialnego, którego fragmenty co prawda odczytał Przemysław Czarnek, ale którego pełnej treści do tej pory sztab kandydata nie ujawnił. Jedną stronę tego dokumentu opublikowała Wirtualna Polska. I tam czytamy: "Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie Nawroccy oświadczają, że zapłacili oni na rzecz Jerzego Ż. całą cenę sprzedaży w kwocie 120 tys. zł, co Jerzy Ż. potwierdza".

Karol Nawrocki stwierdził, że kwotę tę zapłacił w wielu ratach na przestrzeni czternastu lat. Tymczasem z zapisu w akcie notarialnym wynika, że cała kwota (120 tys. zł) została zapłacona już w styczniu 2012 roku, a zatem trzy miesiące po wykupie mieszkania od gminy przez Jerzego Ż.

We wtorek po południu inna kandydatka na prezydenta, Magdalena Biejat, zapowiedziała złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.

Do czasu publikacji tego tekstu sztab Nawrockiego wciąż nie opublikował żadnych dokumentów poza oświadczeniami majątkowymi z 2021 i 2025 roku.

Do czasu publikacji tego tekstu Emilia Wierzbicki nie odpowiedziała na żadne z dziesięciu pytań, które wysłaliśmy jej w poniedziałek.

AKTUALIZACJA (na dzień 16 maja, godz. 10)

W kolejnych dniach, niemalże codziennie docierały do opinii publicznej kolejne informacje dotyczące tak zwanej afery mieszkaniowej Karola Nawrockiego. Rzeczniczka jego sztabu wyborczego Emilia Wierzbicki nadal nie odpowiedziała na żadne z pytań, które przesłaliśmy na początku maja.

7 maja

Marta i Karol Nawroccy kupili mieszkanie Jerzego Ż… od samych siebie.

Jak to możliwe?

Okazało się, że w umowie przedwstępnej (z 2012 roku) zapisano, że Jerzy Ż. udzielił Nawrockim pełnomocnictwa do dysponowania lokalem, i dalej (cyt. za Onet.pl): "upoważnia ich do zawarcia umowy sprzedaży (...) na warunkach określonych w niniejszej umowie przedwstępnej, a na pozostałych warunkach - według uznania pełnomocników, w tym na rzecz samych siebie". Pełnomocnictwo, na mocy którego Karol i Marta Nawroccy mogą zrobić z mieszkaniem wszystko, jest "nieodwołalne".

Kiedy więc pięć lat później (2017 rok) ma dojść do ostatecznego przeniesienia własności, Jerzy Ż. nie jest Nawrockim do niczego potrzebny. Na mocy tego pełnomocnictwa, Nawroccy mogą przenieść własność lokalu na samych siebie.

O tym wszystkim Karol Nawrocki w udzielanych wywiadach nie wspomina.

Przy okazji wychodzą na jaw kolejne nieścisłości (w mediach nazywane wprost "kłamstwami" przez komentujących sprawę polityków i komentatorów) w tłumaczeniach samego kandydata na prezydenta. Na przykład takie: Nawrocki twierdzi, że przekazał pieniądze Jerzemu Ż. na wykup mieszkania (przypomnijmy: Jerzy Ż. w 2010 roku wykupił swoją kawalerkę od miasta za 10 procent wartości). Tymczasem sprawy miały się inaczej: Nawrocki sam wykonał przelew - to z jego konta do kasy miasta wpłynęły pieniądze - 12 tysięcy zł za mieszkanie.

W tym bloku na gdańskich Siedlcach mieści się kawalerka, którą Karol Nawrocki przejął od Jerzego Ż.
W tym bloku na gdańskich Siedlcach mieści się kawalerka, którą Karol Nawrocki przejął od Jerzego Ż.
Źródło: TVN24

Druga informacja, która tego dnia obiegła media, dotyczyła oświadczenia samego Nawrockiego. Ogłosił on, że kawalerkę, którą przejął od Jerzego Ż., przekaże na cele charytatywne.

W oświadczeniu dla mediów stwierdził, że "zło trzeba zwyciężać dobrem" (nawiązanie do Biblii, "nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" - List do Rzymian). Mówił: "Dlatego wczoraj podjąłem decyzję wspólnie ze swoją żoną Martą, aby przekazać to mieszkanie na cele charytatywne jednej z organizacji charytatywnych, która będzie nadal wykonywała tę misję, którą ja wykonywałem wobec pana Jerzego".

Pytania nasuwały się same: Jakie cele charytatywne? Komu konkretnie zostanie przekazana nieruchomość? Tego na razie Karol Nawrocki nie ujawnił.

Tymczasem dziennikarz TVN24+ Michał Fuja dotarł do syna i córki Jerzego Ż., który od wielu lat nie utrzymywał z nimi żadnego kontaktu.

- Ja oczywiście dowodów na to nie mam, ale czytam teraz wszystko o tej sprawie - mówi w naszym artykule syn Michała Ż. - Widziałem konferencję, widziałem wywiad z panem Nawrockim i dla mnie to jest normalne wyłudzenie mieszkania, przekręt, wykorzystanie sytuacji starszego człowieka. On przecież w czasie próby kontaktu z nami [w 2015 roku - red.] był w moim odczuciu niezrównoważony i niekomunikatywny. Nie było to standardowe zachowanie i nie zachęciło nas do kontaktu.

8 maja

Tego dnia opinia publiczna dowiaduje się, że do prokuratury złożone zostały dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Karola Nawrockiego w związku ze sprawą mieszkania.

Na portalu X pojawił się taki wpis Prokuratury Okręgowej w Warszawie: "Dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na przejęciu nieruchomości w Gdańsku przez jednego z kandydatów na urząd Prezydenta RP zostały przesłane zgodnie z właściwością miejscową do Prokuratury w Gdańsku".

Wcześniej złożenia takiego zawiadomienia, w sprawie "oszustwa, doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem przez pana Jerzego Ż." zapowiadała Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na urząd prezydenta RP. Drugie - jak wynikało z doniesień medialnych, złożyła osoba prywatna.

Biejat: składam zawiadomienie do prokuratury na Karola Nawrockiego
Źródło: TVN24

9 maja

Na światło dzienne wychodzi kolejny dokument w sprawie mieszkania Nawrockiego.

Chodzi o zobowiązanie Karola Nawrockiego do opieki nad Jerzym Ż., datowane na 10 sierpnia 2021 roku. W ujawnionym przez dziennikarzy Interii piśmie czytamy (cyt. za Interia.pl): "Pismo pochodzi z 10 sierpnia 2021 roku. 'Ja niżej podpisany Karol Nawrocki oświadczam, iż zobowiązałem się do dożywotniego utrzymania Jerzego Ż. poprzez dostarczenie mu wyżywienia, ubrania, mieszkania położonego w Gdańsku przy ul. (…), światła i opału, zapewnienia odpowiedniej pomocy i pielęgnowania w chorobie oraz sprawienia własnym kosztem pogrzebu odpowiadającego zwyczajom miejscowym'. I dalej: 'Ja niżej podpisany Jerzy Ż. oświadczam, iż Karol Nawrocki wywiązuje się z zobowiązania opisanego (…) powyżej'".

"Tego się wszyscy wasi wyborcy po prostu boją"
Dowiedz się więcej:

"Tego się wszyscy wasi wyborcy po prostu boją"

Treść pisma ujawnionego przez Interię jest o tyle bulwersująca, że sam Nawrocki, a także inni politycy PiS, miedzy innymi Przemysław Czarnek, przekonywali, że nigdzie nie ma żadnego pisemnego zobowiązania Karola Nawrockiego do opieki nad Jerzym Ż., że kandydat na prezydenta wszystko robił bezinteresownie, z chęci udzielenia pomocy człowiekowi będącemu w potrzebie, i w efekcie - jak stwierdził Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS - "stał się ofiarą własnej dobroci".

To nie wszystko, jeśli chodzi o kontrowersje wokół tego pisemnego zobowiązania.

Najpierw oddajmy głos Nawrockiemu, który wcześniej, w cytowanej już powyżej rozmowie z Bogdanem Rymanowskim, stwierdził, że "intensywność" owej pomocy była "różna". - Rzeczywiście, po roku 2021 była zdecydowanie mniejsza, bo, jak państwo wiecie, wyprowadziłem się do Warszawy, bo zostałem prezesem IPN - mówił Karol Nawrocki w wywiadzie.

Tymczasem - jak wynika z pisemnego zobowiązania - zostało ono podpisane w sierpniu 2020 roku, a więc kilka dni po tym, jak Nawrocki został prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, co wiązało się z wyjazdem na stałe do Warszawy. Jak więc zamierzał "pielęgnować w chorobie" Jerzego Ż.? Na to pytanie do dzisiaj kandydat na prezydenta nie udzielił odpowiedzi.

Przypomnijmy, że sam Jerzy Ż. skarżył się potem w mediach społecznościowych, że brakuje mu środków do życia, potwierdza to jedna z opiekunek z pomocy społecznej, która pracowała z Jerzym Ż. W efekcie zamieszkał on w domu pomocy społecznej, o czym Karol Nawrocki dowiedział się z mediów.

Dodajmy jeszcze, że prezes PiS Jarosław Kaczyński sugerował, że dokument - zobowiązanie Nawrockiego do pomocy Jerzemu Ż. - zostało spreparowane. Jednak sam Karol Nawrocki potwierdził jego autentyczność.

Tego dnia dowiedzieliśmy się również o trzecim zawiadomieniu do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, dotyczącym tej sprawy. Tym razem zawiadamiającym jest Gmina Gdańsk - informuje o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na poświadczeniu nieprawdy w aktach notarialnych, działania na szkodę jednego z mieszkańców oraz działania na szkodę miasta. Poza tym urzędnicy gdańskiego magistratu zwracają się do Karola Nawrockiego, żeby - skoro zobowiązał się do opieki nad starszym człowiekiem - zwrócił miastu koszty poniesione dotychczas za pobyt Jerzego Ż. w domu pomocy społecznej. Kwota ma wynosić około 100 tysięcy złotych.

- Wysyłamy wezwanie do zawarcia umowy z zapytaniem, czy pan Karol Nawrocki nadal zobowiązuje się do dożywotniego utrzymania Jerzego Ż., dokładnie tak jak w treści oświadczenia z dnia 10 sierpnia 2021 r. i wzywamy pana Karola Nawrockiego do zawarcia umowy o uiszczenie opłaty za pobyt pana Jerzego w domu pomocy społecznej, zgodnie z ustawą o pomocy społecznej - mówił rzecznik miasta Daniel Stenzel.

12 maja

Poniedziałek, 12 maja. Wieczorem ma odbyć się debata telewizyjna z udziałem wszystkich kandydatów na urząd prezydenta RP. Jasne jest, że będą padały pytania do Karola Nawrockiego o sprawę mieszkania.

Ten zaś przygotował wybieg, który pozwolił mu nie odpowiadać. Zaraz po rozpoczęciu debaty, w mediach społecznościowych pojawił się film, w którym Karol Nawrocki - jak twierdzi - wyjaśnia całą sprawę. Więc kiedy padają te pytania, zamiast udzielać odpowiedzi, odsyła do filmu, którego jego kontrkandydaci nie widzieli, bo nie mogli zobaczyć.

Nie zmienia to faktu, że Szymon Hołownia nazywa Nawrockiego "kłamcą", a Rafał Trzaskowski wręcza mu kopertę, mówiąc: - To jest ostatnia szansa, żeby zachować się w sposób uczciwy.

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki
Źródło: PAP/Marcin Obara

Karol Nawrocki stwierdził zaś, że kawalerkę przekazał (użył czasu przeszłego, tak jakby czynność ta została już dokonana) na cele charytatywne, nadal nie ujawniając, jakiej organizacji.

13 maja

Tego dnia od rana w mediach trwają spekulacje, co znajdowało się w kopercie przekazanej Nawrockiemu przez Trzaskowskiego.

Sprawa wyjaśnia się w południe. Okazuje się, że znajduje się tam numer konta domu pomocy społecznej, w której przebywa Jerzy Ż. oraz cytat (nieco zmieniony) z Antoniego Słonimskiego: "Jeśli nie wiesz, jak się zachować - zachowaj się przyzwoicie".

Karol Nawrocki, ujawniając, co było w kopercie, powtórzył, że przekazał kawalerkę na cele charytatywne. O zawartości koperty mówił w ten sposób: - Numer bankowy DPS, w którym urzędnicy Aleksandry Dulkiewicz [prezydentki Gdańska - red.], koleżanki Rafała Trzaskowskiego, decyzją sądu umieścili pana Jerzego.

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski podczas debaty telewizyjnej 12 maja
Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski podczas debaty telewizyjnej 12 maja
Źródło: zdjęcia organizatora

14 maja

W środę ujawniono, jakiej organizacji charytatywnej Karol Nawrocki przekazał kawalerkę. Jest to Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne w Gdyni.

W umowie zabezpieczono interes Jerzego Ż. - w myśl jej zapisów, jeśli stan jego zdrowia na to pozwoli, mężczyzna będzie mógł wrócić do kawalerki na Siedlcach.

Jak stwierdził w Radiu Gdańsk Bogdan Palmowski, prezes stowarzyszenia, docelowo mieszkanie będzie przeznaczone dla osób będących w trudnej sytuacji życiowej, głównie kobiet, które doznają przemocy. Przypomnijmy, że mowa o kawalerce o powierzchni 28 m kw.

- Wczoraj akt notarialny został podpisany i mieszkanie, tak jak służyło przez wiele lat za moją sprawą panu Jerzemu, tak w kolejnych dekadach będzie służyć osobom bezdomnym - powiedział Nawrocki.

Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne w Gdyni od wielu lat zajmuje się pomocą osobom w kryzysie bezdomności, prowadzi ośrodki wsparcia dla takich osób.

Tego dnia dziennikarka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska przeanalizowała opublikowany przez sztab Nawrockiego film, w którym prezes IPN i kandydat na prezydenta, miał - rzekomo - "wyjaśnić sprawę mieszkania".

- Pod koniec 2011 roku pan Jerzy trafił do aresztu. Obawiał się, że przez to, także przez długi, straci to mieszkanie i skończy jako bezdomny na ulicy, dlatego sprawa sprzedaży mieszkania przyspieszyła - stwierdził w filmie Nawrocki. Jednocześnie pokazał list od Jerzego Ż., jak sam powiedział, z 2011 roku. Na liście - co pokazała Katarzyna Kolenda-Zaleska - widnieje jednak data "12.11.2012".

Wychodzi więc na to, że ów list, który miał skłonić Nawrockiego do udzielenia pomocy Jerzemu Ż., został napisany już po tym, jak Karol i Marta Nawroccy podpisali umowę przedwstępną (24.01.2012) i na mocy udzielonego wówczas pełnomocnictwa stali się dysponentami mieszkania Jerzego Ż.

To nie wszystko: z nieoficjalnych informacji wynika, że umowa przedwstępna sprzedaży mieszkania została notarialnie zawarta wówczas, kiedy Jerzy Ż. był w areszcie. Jak do tego doszło - na razie nie wiadomo. Ma to sprawdzić Izba Notarialna w Gdańsku – ujawniła dziennikarka, wskazując, że Jerzy Ż. przebywał w areszcie śledczym w Gdańsku od 19 listopada 2011 roku do 17 maja 2012 roku (przypomnijmy: umowa przedwstępna sprzedaży miała miejsce 24 stycznia 2012 roku).

Czy akt notarialny został podpisany w areszcie śledczym? Teoretycznie jest to możliwe, ale taka wzmianka powinna się znaleźć w treści aktu. Do czwartku 15 maja nikt (ani Karol Nawrocki, ani Przemysław Czarnek, który trzymał ów akt notarialny w ręku podczas konferencji prasowej) nie przyznali, że takie okoliczności jego podpisania miały miejsce.

W piątek 16 maja - ostatni dzień kampanii przed I turą wyborów prezydenckich - okazało się, że akt notarialny między panem Jerzym a Karolem Nawrockim i jego żoną został sporządzony w areszcie w obecności notariusza. Wiadomo to z dokumentu, który w pierwszym tygodniu maja pokazywał na konferencji prasowej poseł PiS Przemysław Czarnek. Wtedy nie wspomniał, że akt podpisano w areszcie. Jako pierwsi tę treść - której nie ujawnił były minister edukacji - odczytali dziennikarze Onetu.

15 maja

Wróćmy jeszcze do czwartku, 15 maja. Tego dnia poznaliśmy więcej szczegółów dotyczących pożyczki. Umowa została podpisana 15 lutego 2010 roku. Nawrocki zgodnie z tym dokumentem pożyczył panu Jerzemu 12 tysięcy złotych na 20 procent w skali roku, co daje 2400 złotych odsetek. To stawka tylko nieznacznie niższa od prawnie zakazanej stawki lichwiarskiej określonej na 24 procent.

Reporterka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska oceniła, że stawka była wysoka również w zestawieniu z problemami finansowymi pana Jerzego i faktem, że dotąd zajmował on mieszkanie komunalne. Na trudną sytuację życiową Jerzego Ż. wskazywał nawet sam Karol Nawrocki, twierdząc, że jego pomoc była bezinteresowna.

Dziennikarka "Faktów" TVN ustaliła, że odsetki miały być, zgodnie z umową, naliczane od razu po podpisaniu dokumentu, czyli od 15 lutego 2010 roku. Zwrot pożyczki wraz z odsetkami miał być dokonany w terminie zaledwie 30 dni od momentu, w którym Karol Nawrocki jako pożyczkodawca tego zażąda. - Nie dość, że dostał mieszkanie, to jeszcze chciał zarobić na pożyczce - dodała Kolenda-Zaleska.

Sprawę badała także "Gazeta Wyborcza", która w artykule autorstwa Krzysztofa Katki podała, że w 2010 roku średnie opodatkowanie kredytów hipotecznych wynosiło około 5 procent, a kredytów gotówkowych - od 8,4 do 17,5 procent. Do tego dochodziła prowizja banku. "Jerzy Ż. nie tylko nie miał zdolności kredytowej, ale też brakowało mu pieniędzy na podstawowe potrzeby, więc jak mógł spłacać tak wysokie odsetki Karolowi Nawrockiemu?" - napisano.

Jak wobec tego faktu mają się słowa Karola Nawrockiego, że wszystko, co robił dla Jerzego Ż., robił bezinteresownie?

To pytanie, jak wiele innych, pozostaje bez odpowiedzi.

Czytaj także: