"Z braku rzetelnej wiedzy źle przysłużyła się pani sprawie białoruskiej w Polsce, afiszując się z politykami partii, która sześciokrotnie przegrała wybory" – napisał wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki w liście do Swiatłany Cichanouskiej. "Chciałbym, żeby przyjmując zaproszenie na zjazd antyrządowej organizacji miała pani świadomość, że staje po jednej stronie politycznego sporu" – dodał polityk PiS.
List Terleckiego do liderki białoruskiej opozycji, który wicemarszałek opublikował w mediach społecznościowych, ma związek z falą krytyki pod adresem wicemarszałka, jaka się pojawiła po jego ubiegłotygodniowym wpisie na Twitterze. Stwierdził w nim, że "jeżeli Cichanouska chce reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce i występować na mityngu Trzaskowskiego, to niech szuka pomocy w Moskwie, a my popierajmy taką białoruską opozycję, która nie staje po stronie naszych przeciwników". Słowa te padły w nawiązaniu do zaproszenia Cichanouskiej na Campus Polska Przyszłości – wydarzenie organizowane na przełomie sierpnia i września przez ruch Rafała Trzaskowskiego Wspólna Polska.
"Piszę ten list, żeby wyjaśnić powody mojego zdumienia"
"Piszę ten list, żeby wyjaśnić powody mojego zdumienia, gdy przeczytałem, że przyjęła pani zaproszenie na organizowany przez Rafała Trzaskowskiego, wiceprzewodniczącego jednej z opozycyjnych partii, mityng Campus Polska 2021, czyli zjazd organizacyjny politycznego ruchu, którego celem jest wspieranie, a może zastąpienie partii Platforma Obywatelska. Rozumiem, że nie musi pani znać rozmaitych aspektów życia politycznego w Polsce, nie podejrzewam też panią o złą wolę, domyślam się raczej braku odpowiedniej wiedzy" – napisał Terlecki w liście do liderki białoruskiej opozycji.
Terlecki wskazał też, że PO, wraz z PSL, rządziła w Polsce przez osiem lat. "Moje środowisko polityczne pozostawało w opozycji i było w tym czasie traktowane jak ugrupowanie, które nie ma prawa uczestniczyć w życiu publicznym" – dodał.
Terlecki przekonywał też, że Platforma dysponowała pełnią władzy. "Prezydent, rząd, obie izby Parlamentu, większość samorządów, wymiar sprawiedliwości, instytucje i służby kontrolne, niemal wszystkie media, instytucje gospodarcze, środowiska celebrytów, a także ogromne środki finansowe pozostawały pod całkowitą kontrolą ówczesnej władzy. Prawo i Sprawiedliwość nigdy takiej władzy nie miało i nie ma jej obecnie" – napisał w liście.
"Zraziła pani znaczną część Polaków"
Terlecki napisał, że "PO od lat porównuje nasz rząd oraz partię Prawo i Sprawiedliwość, dysponującą samodzielną większością sejmową, do władzy Łukaszenki na Białorusi". "Nie wiem, czy ktoś pokazał pani bilbordy rozwieszone w Lublinie, prezentujące pół twarzy naszego lidera i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego oraz pół twarzy Łukaszenki z hasłem ‘Tylko razem możemy ich pokonać’" – czytamy.
"Posłowie Platformy wielokrotnie wypowiadali się tak, jak rzecznik ich partii (Jan) Grabiec: 'PiS-owi dziś bliżej do Łukaszenki - w końcu mają tę samą koncepcję władzy i państwa'. Czy odwiedzając Polskę, nie ma pani wrażenia, że są to porównanie bezpodstawne i obraźliwe?" – pytał Terlecki.
"Chciałbym, żeby przyjmując zaproszenie na zjazd antyrządowej organizacji, miała pani świadomość, że staje po jednej stronie politycznego sporu, jaki toczy się w Polsce. Polski rząd wielokrotnie upominał się w Europie o wsparcie dla wolnej Białorusi, finansował niezależną telewizję Biełsat, udzielał białoruskim działaczom niepodległościowym różnorodnej pomocy, upominał się o prawa mniejszości Polskiej na Białorusi. Tymczasem pani planuje udział w zjeździe, organizowanym przez polityków, którzy nie uznają wyniku demokratycznych wyborów, kwestionują legalność państwowych instytucji, grożą po przejęciu władzy sankcjami karnymi wobec przeciwników, wspierają łamiących prawo sędziów. Celem tego zjazdu jest nabór nowych kadr do walki z polskim, pochodzącym z demokratycznych wyborów rządem" – stwierdził Terlecki.
"Wydaje mi się jednak, że z braku rzetelnej wiedzy źle przysłużyła się pani sprawie białoruskiej w Polsce, afiszując się z politykami partii, która sześciokrotnie przegrała wybory (dwa razy prezydenckie, dwa razy parlamentarne, samorządowe oraz europejskie), a tym bardziej deklarując udział w ich politycznym, antyrządowym przedsięwzięciu. Tym samym zraziła pani znaczną część Polaków do wspierania pani jako białoruskiego prezydenta-elekta" – napisał wicemarszałek.
"Jak podległe Platformie służby traktowały opozycję i społeczne protesty"
"Nie chcę zasypywać pani przykładami, jak podległe Platformie służby traktowały wówczas opozycję i społeczne protesty" - zaznaczył, wymieniając jednocześnie kilka "głośniejszych przykładów". Wskazał na tzw. akcję "Widelec" z 2008 roku, gdy "policja bardzo brutalnie potraktowała przemarsz kibiców, zatrzymano ponad 700 osób, które następnie bito, torturowano i poniżano, wiele osób przetrzymywano bez wyroku, ponad 500 osób odpowiadało przed sądami, a 35 osób zostało skazanych". Jako przykład podał też akcję w redakcji tygodnika "Wprost", gdy funkcjonariusze służb specjalnych siłą odbierali dziennikarzom materiały dotyczące nagrań - jak napisał - "skandalicznych wypowiedzi przedstawicieli władz".
Kolejny przykład, to - jak napisał Terlecki - ataki na Marsz Niepodległości. "Np. w 2012 roku gdy zamaskowani funkcjonariusze zaatakowali pokojowy pochód pałkami teleskopowymi, a bili nawet dzieci, następnie policja użyła broni gładkolufowej i gazu pieprzowego, a prowokacyjne spalenie budki strażniczej przy ambasadzie Federacji Rosyjskiej miało usprawiedliwiać taką skalę użycia przemocy" - czytamy w liście.
Wicemarszałek Sejmu pisał też o strzelaniu z broni gładkolufowej przez policję do protestujących górników w 2015 roku w Zabrzu oraz użycie takiej samej broni, a także armatek wodnych i gazu łzawiącego wobec górników w Jastrzębiu-Zdroju.
Jako przykład wymienił akcję z 2011 r. "podczas składania kwiatów w rocznicę Powstania Warszawskiego, gdy nieumundurowani funkcjonariusze bezpodstawnie zatrzymali jednego z uczestników, sprowokowali protesty i następnie zaatakowali zebranych przy użyciu pałek i gazu łzawiącego".
Terlecki zwrócił też uwagę na wkroczenie uzbrojonych funkcjonariuszy służb specjalnych do mieszkania autora internetowej strony satyrycznej "Anty-Komor", liczne wyroki wysokich grzywien wobec dziennikarzy publikujących krytyczne wobec władzy materiały, a także szykany i lekceważenie protestów domagających się zgody na dostęp do religijnej telewizji Trwam, gdy petycje w tej sprawie podpisało dwa i pół miliona osób.
W liście czytamy też o pacyfikacji kupców z Kupieckich Domów Towarowych przy użyciu m.in. prywatnych służb porządkowych, czy o inwigilowaniu "rekordowej liczby osób, np. w samym tylko 2014 roku tylko policja i straż graniczna 2 miliony 177 tys. razy sprawdzały, kto i do kogo telefonował".
Terlecki: przykłady naruszeń praw obywatelskich można mnożyć
"Te przykłady naruszania praw i swobód obywatelskich, a można je mnożyć, pokazują, jak zachowywała się partia, która dziś nawołuje do obalenia demokratycznie wybranego rządu" – podkreślił Terlecki.
"W 2011 r. Helsińska Fundacja Praw Człowieka ujawniła informację, że w okresie rządów Platformy ówczesna prokuratura przekazała władzom białoruskim dane na temat funduszy gromadzonych na kontach w polskich bankach przez Alesia Bialackiego, przewodniczącego białoruskiego Centrum Praw Człowieka "Viasna".
"Ówczesna prokuratura w Bydgoszczy zakazywała eksponowania na stadionie flagi narodowej Białorusi, a prokuratura w Białymstoku prześladowała białoruskiego uchodźcę politycznego. W 2012 Ministerstwo Spraw Zagranicznych umieściło w internecie spis dotacji, jakich Polska udzieliła organizacjom międzynarodowym w ostatnich pięciu latach, w tym białoruskich, których cele określono jako 'osłabianie długotrwałej polityki reżimu mającej zastraszyć środowiska demokratyczne' czy 'tworzenie centrów nacisku na władze', co było bezcenne dla białoruskich służb specjalnych" – napisał wicemarszałek.
"Białoruś jest kulturowo i mentalnie najbliższym sąsiadem Polski"
Terlecki w liście zauważył, że należy do tych polityków, którzy po zwycięstwie wyborczym w 2015 r. "przecierali szlak kontaktów z Białorusią, zamrożonych przez poprzednie osiem lat, a więc za rządów Platformy i PSL". Zwrócił uwagę, że kilkukrotnie był w Mińsku oraz innych miastach i spotykał się z politykami obozu władzy, "nie po to, aby tę władzę uwiarygadniać, ale by przekonywać, że oprócz Rosji istnieje inna możliwość wyboru".
"Zawsze uważałem, że Białoruś jest kulturowo i mentalnie najbliższym sąsiadem Polski. Podczas wizyt na Białorusi oficjalnie spotykałem się z liderami opozycyjnych partii, a także z przedstawicielami organizacji polskiej mniejszości narodowej. Gdy wieczorami wychodziliśmy na ulice Mińska, już bez towarzystwa oficjeli, cieszyliśmy się, że białoruska młodzież niczym nie różni się od młodzieży w Warszawie, Budapeszcie czy Brukseli. W ostatnim czasie w Sejmie przyjmowałem działaczy białoruskich, zmuszonych do opuszczenia kraju i działalności politycznej na emigracji" – podkreślił Terlecki.
Polityk PiS zapewnił ponadto, że jego sympatia dla narodu białoruskiego pozostaje niezmienna, a niepodległościowym działaczom białoruskim życzy powodzenia w ich trudnej walce.
Źródło: PAP