- Przyznaję otwarcie, że czegoś mi brakuje w tej prezydenturze - mówił w "Faktach po Faktach" Włodzimierz Cimoszewicz. Polityk przyznał jednak, że kadencją Bronisława Komorowskiego nie jest rozczarowany.
W tym tygodniu mijają trzy lata od zaprzysiężenia Bronisława Komorowskiego na prezydenta. W "Faktach po Faktach" w TVN24 działalność głowy państwa komentował Włodzimierz Cimoszewicz, który poparł go otwarcie w kampanii wyborczej.
- Nie rozczarowałem się. To jest prezydent, który sam nie wzbudza konfliktów - komentował senator.
Dodał jednak: - Prawdą jest, że ma dość szczęśliwy układ polityczny w kraju. Rzeczywiście raczej łagodzi niż jątrzy. Robił rozmaite gesty wobec oponentów. To się wszystko składa na wysoki poziom zaufania dla Bronisława Komorowskiego.
Prezydent na niespokojne czasy?
Cimoszewicz przyznał natomiast, że czegoś brakuje mu w prezydenturze Komorowskiego.
- Czasy są niespokojne w skali świata, świat się ogromnie zmienia. W związku z tym trzeba myśleć trochę, co dzisiaj zrobić, żeby nie stracić w ciągu najbliższych 10, 20 lat - tłumaczył. Polityk podkreślał, że "rząd z natury rzeczy jest skazany na pewną doraźność i zajmowanie się sprawami bieżącymi". - Tę lukę powinien wypełniać prezydent. Powinien być swoistym przewodnikiem dla nas wszystkich, on powinien próbować objaśniać to, co już jest do objaśnienia - przekonywał.
Kto doradzi prezydentowi?
Według Cimoszewicza, prezydent mógłby zaproponować powołanie grupy byłych przywódców, np. premierów czy ministrów, którzy pracowaliby jako organ doradczy.
- To musiałoby być gremium całkowicie nieformalne, nieodgrywające żadnej szczególnej roli poza doradczą - zaznaczył.
Autor: nsz//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24