Oglądaj "Rozmowę Piaseckiego" od poniedziałku do czwartku o godzinie 7.30 w TVN24 lub jako wideo na żądanie w TVN24+
W czwartek gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był Marcin Bosacki, który był pytany o jedną z osi sporu pomiędzy szefem MSZ Radosławem Sikorskim a prezydentem Karolem Nawrocki w sprawie nominacji ambasadorskich. Na początku grudnia Sikorski opublikował skan wystosowanego w październiku listu do prezydenta, w którym deklarował chęć rozwiązania problemu, jednak - jak poinformował - pozostał on bez odzewu.
Prowadzący Konrad Piasecki, powołując się na swoje źródła, zapytał, czy Sikorski złożył Nawrockiemu propozycję, że na 100 ambasadorów 10 wskazałaby strona MSZ, 10 strona prezydenta, a kolejnych 80 byłoby zawodowymi dyplomatami spoza politycznego rozdania. - Potwierdzam, że była propozycja - odparł Bosacki.
Na uwagę, że informacja ta nie została zawarta w ujawnionym liście, wyjaśnił, że znalazła się ona w załączniku do pisma. - Trudno, żeby ujawniać personalia, ja tego też nie będę robił. Natomiast potwierdzam jedną rzecz: była bardzo daleko kompromisowa propozycja ze strony ministra Sikorskiego dla prezydenta Nawrockiego - zaznaczył gość TVN24.
Bosacki pytany o to, dlaczego treść listu została upubliczniona, wyjaśnił, że "urzędnicy prezydenta kłamali, mówiąc, że to MSZ, czyli minister i wicepremier Sikorski, nie odpowiada na kompromisowe propozycje prezydenta".
- Było dokładnie odwrotnie. Panowie się spotkali, prezydent wysłuchał i przyjął ustnie do wiadomości kompromis ze strony ministra Sikorskiego, tylko potem niestety na jasno skonkretyzowaną na piśmie propozycję kompromisu nie odpowiedział w tej chwili już przez trzy miesiące - opowiadał wiceszef MSZ.
Kulisy sporu wokół szczytu G20
Bosacki był też pytany o spór wokół przyszłorocznego szczytu G20. Rząd miał zaproponować - jak poinformowała "Gazeta Wyborcza" - dwóch tak zwany szerpów, czyli osoby odpowiedzialne za koordynowanie przygotowań: wiceministra spraw zagranicznych Marcina Bosackiego i właśnie Marcina Przydacza. Jednak otoczenie prezydenta miało się poskarżyć w Białym Domu i w efekcie przygotowania polskiego udziału w szczycie przejąć miał minister Przydacz.
Jak ocenił, "sytuacja jest niełatwa, ponieważ to nie tylko chodzi o udział w szczycie G20". - To, że Amerykanie w ostatniej chwili wymienili szerpę, mówiąc szczerze ze mnie, bo byłem zaproponowany przez rząd i byłem zapisany w systemie amerykańskim, na prośbę czy na usilne starania Pałacu Prezydenckiego na pana Przydacza, to nie jest szczęśliwe - stwierdził Bosacki.
Jak poinformował wiceszef MSZ, miał on już pełnić funkcję szerpy. - Spotkałem się z szerpą amerykańskim (Emorym) Coxem w Waszyngtonie. Oni (Amerykanie - red.) w swoim systemie, w mailach przesyłanych do nas uwzględniali mnie jako szerpę - wymieniał.
Bosacki nawiązał też do niedawnej podróży Przydacza do Waszyngtonu, gdzie uczestniczył w spotkaniu przedstawicieli państw G20. - Czekamy w tej chwili na wyczerpujące notatki od pana Przydacza dla rządu na temat tych rozmów w Waszyngtonie, bo wszystko, czym się zajmuje pan Przydasz należy do domeny rządowej - dodał.
Autorka/Autor: kgr/ads
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP/EPA