Szef MSZ Radosław Sikorski we wtorek opublikował skan listu do prezydenta Karola Nawrockiego. Sikorski zadeklarował w nim chęć rozwiązania problemu z powołaniem ambasadorów.
"Jeden z doradców Pana Prezydenta stwierdził publicznie, jakoby Karol Nawrocki złożył mi propozycję dojścia do podpisania nominacji 40 polskich ambasadorów, którą miałem odrzucić. Jest odwrotnie. Załączone pismo pozostało bez odpowiedzi" - poinformował we wtorek Sikorski na X.
Dołączył do niego skan listu, datowanego na 15 października.
Co Sikorski proponował Nawrockiemu?
W liście Sikorski potwierdza wcześniejsze ustalenia, że jeśli otrzyma "poważne merytoryczne zastrzeżenie" od strony prezydenckiej, dotyczące nowo zgłoszonych kandydatur na ambasadorów, to wstrzyma się z dalszym ich procedowaniem do czasu osobistej rozmowy z głową państwa i "ustalenia, co dalej w tej kwestii". Zaznaczył, że nie będzie to tzw. mechanizm wstępnej zgody, dla którego jego zdaniem nie ma ustawowego oparcia, ale - jak ocenił - rozwiązanie, które pokazuje jego wolę kompromisu na gruncie obowiązującego prawa.
Zaznaczył, że jest gotów do rozmowy na temat zmiany szefa placówki w Waszyngtonie. Podkreślił, że Bogdan Klich upoważnił szefa MSZ "do dysponowania jego osobą w interesie polskiej racji stanu i służby zagranicznej". Minister zaznaczył, że może zaproponować jako kandydata na ambasadora w USA obecnego polskiego przedstawiciela przy NATO, ambasadora Jacka Najdera.
Sikorski poinformował, że w załączniku (nie został on opublikowany - red.) przedstawił propozycje "całej serii wzajemnych działań", które jego zdaniem pozwoliłyby na jednoczesne rozwiązanie zarówno kwestii wcześniejszych, "odziedziczonych" po okresie poprzedniej prezydentury decyzji, jak i nowych propozycji personalnych.
Szef MSZ zaznaczył, że nowy tryb uzgodnień mógłby mieć zastosowanie do "nowych" nominacji, ponieważ w przypadku tych zgłoszonych uprzednio obowiązują odbyte już Konwenty Spraw Zagranicznych oraz uzyskane lub będące w toku agrément państw przyjmujących, a także opinie sejmowej komisji spraw zagranicznych.
Szef polskiej dyplomacji poprosił Nawrockiego o otwartość na przedstawione przez niego propozycje oraz wskazywał na potrzebę niezwłocznego rozpoczęcia stosownych procedur. Podkreślił, że czas jest kluczowy, ponieważ część ambasadorów powinna - zgodnie z kalendarzem działań - objąć swoje funkcje w pierwszym kwartale 2026 roku, a inni - latem przyszłego roku. Zauważył, że konwenty SZ należałoby przeprowadzić do przełomu 2025 i 2026 roku, szczególnie biorąc pod uwagę kalendarz sejmowej komisji SZ oraz to, że w części państw na uzyskanie wstępnej zgody państwa przyjmującego potrzeba 2-3 miesiące. Ocenił, że pół roku na całą procedurę nominacji i przygotowania kandydata na ambasadora to jego zdaniem "realistyczne minimum".
Konflikt, który trwa od czasów Andrzeja Dudy
Spór o nominacje ambasadorskie między rządem a prezydentem (wówczas Andrzejem Dudą) trwa od marca 2024 roku. Wtedy szef MSZ Radosław Sikorski zdecydował, że ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych. Andrzej Duda podkreślał natomiast, że "nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta".
W miejsce ambasadorów, którzy opuścili placówki, ale nie zostali wówczas formalnie odwołani przez prezydenta, trafili wskazani przez MSZ dyplomaci, którzy nie mają statusu ambasadorów, lecz charge d’affaires. Taka sytuacja jest na przykład w USA, gdzie były szef MON w rządzie PO-PSL Bogdan Klich zastąpił Marka Magierowskiego.
Andrzej Duda pod koniec swojej kadencji podpisał kilkanaście nominacji z tych, o które wnioskował szef dyplomacji.
Pod koniec września Karol Nawrocki podkreślił, że nie ma możliwości, aby Bogdan Klich oraz Ryszard Schnepf (chargé d’affaires we Włoszech) otrzymali nominacje ambasadorskie. W tym samym czasie Nawrocki deklarował, że w połowie października spotka się z szefem MSZ w sprawie nominacji. Nie było jednak w mediach informacji, że takie spotkanie się odbyło.
Autorka/Autor: fil/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Filip Singer/PAP/EPA