To byli moi podwładni. Ja mogę tylko za takie wypowiedzi i za tych dżentelmenów przeprosić. Nie udało mi się uniknąć błędów kadrowych - powiedział w Radiu Zet gen. Mirosław Gawor, były szef BOR. Odniósł się w ten sposób do opinii byłego wiceszefa BOR płk. Tomasza Grudzińskiego, który na komisji Antoniego Macierewicza powiedział, że zabezpieczenie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu "to kryminał". Zdaniem Gawora, nic nie wskazuje, że doszło do zaniedbań ze strony BOR.
Gawor pytany o słowa Grudzińskiego zaznaczył, że jest trochę w trudnej sytuacji, dlatego że przez 10 lat był szefem Biura Ochrony Rządu.
- Ja mogę tylko za takie wypowiedzi i za tych dżentelmenów przeprosić i powiedzieć, że niestety nie udało mi się uniknąć błędów kadrowych - przyznał były szef BOR.
I dodał: - Podkreślałem i podkreślam na każdym kroku - i tak też jest w Europie i na świecie, poza Stanami Zjednoczonymi i Rosją - że służba ochrony robi to niezbędne minimum. Bo gdybyśmy zastosowali do tego typu zabezpieczenia, powiedzmy 50 oficerów, to BOR by usłyszał, że to jest jakieś Bizancjum. Poza tym tego kraju po prostu na to nie stać.
Przypomniał też, że największą liczbę, jaką udało mu się wysłać do zabezpieczenia delegacji zagranicznej podczas jego dziesięcioletniego szefowania w BOR, to było dziesięciu oficerów.
Zdaniem gen. Gawora największym problemem Biura Ochrony Rządu jest brak odpowiednich procedur postępowania w przypadku lotu najważniejszych osób w państwie. - Dla mnie dalej niejasne i niewytłumaczalne jest to, jakiej katastrofy potrzebuje ten kraj, żeby usiąść i określić procedury takich lotów. Wtedy nie byłoby formalnych czy nieformalnych nacisków - powiedział generał.
"Nie ma żadnych przesłanek, potwierdzeń"
Były szef BOR odniósł się również do zarzutów, jakie ws. katastrofy smoleńskiej usłyszał gen. Paweł Bielawny. - Jeżeli mamy dwa lata po katastrofie, prowadzimy jakieś tam dochodzenia i okazuje się, że jedynym winnym jest zastępca szefa BOR, jest to dla mnie trochę dziwna sprawa - przyznał Gawor.
- Poza tym, że na chwilę obecną - też to podkreślam - z informacji, które posiadamy, nic nie wskazuje na to, że do tej tragedii doszło w wyniku zaniedbań Biura Ochrony Rządu, bo nie mamy żadnych potwierdzeń, ani przesłanek, że na pokładzie samolotu wybuchła bomba, że ten samolot został ostrzelany z terenu lotniska, że podczas załadunku bagażu na ten samolot, ten bagaż nie został sprawdzony, takich przesłanek nie ma, w związku z tym stawianie na chwilę obecną tezy, że generał Bielawny przyczynił się do tej katastrofy, jest dla nie za daleko idące - zaznaczył były szef BOR.
Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24