Praca jak każda inna - tyle, że czasem niebezpieczna. Klienci nie zawsze są mili, a niektórych można się nawet przestraszyć... Pracownicy szaletów miejskich narażeni są na wiele stresów. Stąd specjalne szkolenie policji.
Mili klienci w miejskich szaletach to rzadkość. - Jest niebezpiecznie. Wieczorem nie widać policji, człowiek w razie zagrożenia jest bezradny. No bo co kobieta może zrobić z 2-3 wyrostkami, którzy wypili piwo i chcą się popisać - pyta retorycznie pani Danuta, pracownica jednego ze szczecińskich szaletów.
Ale już wkrótce sytuacja może się zmienić. Na specjalnym szkoleniu policja radziła, co robić w takich sytuacjach.
Główna rada - przede wszystkim dzwonić pod numer 112. Ale czy to ma sens? Dla pani Danuty nie jest to rozwiązanie. - Raz, że się czeka godzinami - policja przyjedzie, pojedzie, a taki wandal przyjdzie, nawyzywa - tłumaczy.
A bywa naprawdę niebezpiecznie. - Te kobiety są narażone na różne niebezpieczeństwa. Zabiegi, które poprawią to bezpieczeństwo będą potrzebne - przyznaje Andrzej Szrajber z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. Dlatego policjanci obiecali więcej patroli.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24