Lider Agrounii Michał Kołodziejczak komentował w TVN24 informacje, według których znalazł się na liście szpiegowanych Pegasusem w Polsce. - Dzisiaj w Polsce już nikt nie może czuć się bezpiecznie - powiedział. - Zwykłego rolnika, chłopa, który działa w ruchu społecznym i tworzy go od zera, śledzono co najmniej kilka dni - zwrócił uwagę.
Citizen Lab potwierdziło dwa kolejne przypadki użycia systemu inwigilacji Pegasus w naszym kraju. Na liście jest między innymi lider Agrounii Michał Kołodziejczak, który był szpiegowany kilkukrotnie w maju 2019, kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, gdy zapowiadał rejestrację partii politycznej.
Michał Kołodziejczak inwigilowany Pegasusem. Komentarz lidera Agrounii
Po publikacji tej informacji Kołodziejczak komentował sprawę na antenie TVN24. - Mam pełen raport Citizen Lab - poinformował.
- To dla mnie szokująca informacja. Kiedy dowiedziałem się o tym, że mój telefon był infekowany kilka razy przez co najmniej kilka dni, bo w grę wchodzi minimum tydzień, to naprawdę mnie to zszokowało. Pomyślałem sobie, że dzisiaj w Polsce już nikt nie może czuć się bezpiecznie prywatnie, bo wchodzimy tutaj w całkiem nową sferę podsłuchiwania, inwigilowania życia, śledzenia tego życia - komentował.
- Mam teraz wrażenie, że Kaczyński był ze mną przy stole, w konfesjonale, w kościele, w łóżku, przy łóżku, przy rozmowach i to wtedy, kiedy my faktycznie byliśmy dla niego zagrożeniem, kiedy nie wiedział, co zrobić - mówił.
Kołodziejczak zwracał uwagę, że dotychczas myślano, że inwigilacja Pegasusem dotyczy między innymi "najwyżej postawionych polityków". - Tutaj zwykłego rolnika, chłopa, który działa w ruchu społecznym i tworzy go od zera, śledzono co najmniej kilka dni - zaznaczył. - Ręce opadają - dodał.
Szef Agrounii wspomniał o tym, że inwigilowano go w momencie, kiedy w jego ugrupowaniu dyskutowano o tworzeniu partii. - To wojna o elektorat, który jest najbardziej propisowski, (to - red.) wojna o polską wieś, polską prowincję, polską przyszłość - mówił.
- Okazuje się, że wtedy w moim telefonie była pełna inwigilacja, pełne śledzenie. Mają informacje, ile mam pieniędzy, skąd mam pieniądze, z kim rozmawiam, gdzie idę, co obserwuję - relacjonował. Powiedział, że nie postawiono mu nigdy żadnych zarzutów karnych. - Tu upada mit, że są jakiekolwiek przesłanki, by ten telefon śledzić - podsumował.
Kołodziejczak mówił także, że "dzisiaj Kaczyński nie może powiedzieć, że nie wie o tym, co się dzieje na polskiej wsi i że nie ma informacji (o tym - red.), jaki jest dramat na wsi". - Ja codziennie odbieram co najmniej kilkadziesiąt telefonów od różnych ludzi, którzy dzwonią, narzekają, mówią, że jest problem i nie wiedzą, co dalej zrobić - zaznaczył.
- Jeżeli oni - zamiast słuchać Polaków - podsłuchują ich, to znaczy, że oni robią wszystko, aby utrzymać władzę, bo oni jej nie mają, ona im się nie należy. Ja to wiem po tych informacjach - oświadczył Kołodziejczak.
Źródło: TVN24