Zakłada się wykonywanie 3,4 miliona szczepień miesięcznie, ale w takiej sytuacji, kiedy wszyscy by się zgłaszali. Ten boom może być w pierwszym, drugim miesiącu. Przypuszczam, że później ten zapał będzie się stopniowo zmniejszał - powiedział w poniedziałek w TVN24 prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Odniósł się do kwestii szczepień przeciwko COVID-19, które mają się rozpocząć w przyszłym roku. - Moim zdaniem problem tkwi generalnie w głowie, w tym, że nie chcemy się szczepić - zaznaczył.
W sobotę szef KPRM Michał Dworczyk poinformował, że do Narodowego Programu Szczepień zgłosiło się 8319 zespołów i zgodnie z deklaracjami możliwe będzie wykonywanie 3,4 miliona szczepień miesięcznie. Obecnie zgłoszenia są weryfikowane. Jak przekazał Dworczyk, 15 lub 16 grudnia rząd przedstawi mapę punktów szczepień.
Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowsk powiedział, że jeśli Europejska Agencja Leków zatwierdzi szczepionkę do 28 grudnia, to jest szansa na to, żeby już na początku stycznia szczepienia się rozpoczęły. Dodał, że na "etapie zero" szczepiony będzie personel medyczny.
Zdaniem dr Sutkowskiego "problem jest jeden - żebyśmy się chcieli szczepić", bo "pewnie z innymi problemami, łącznie z tymi logistycznymi - z niskimi temperaturami - sobie poradzimy".
"Problem tkwi generalnie w głowie, w tym, że nie chcemy się szczepić"
Pytany był o opinię dr Franciszka Rakowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW, który mówił, że patrząc na liczbę ozdrowieńców powinniśmy w krótkim terminie starać się zaszczepić jeszcze 30 procent populacji, bo wtedy istnieje szansa, że osób, które będą przynajmniej częściowo odporne na COVID-19 będzie powyżej 55 procent, a to by oznaczało, że istnieje szansa na odporność populacyjną.
Dr Sutkowski stwierdził, że "cel jest dobrze określony", ale by takie założenie wykonać, należałoby mieć pewność, że szczepi się osoby, które nie były jeszcze chore na COVID-19. - Należałoby robić badania na przeciwciała, wiedzieć, kto chorował a kto nie. Nie jest to takie proste, bo część z nas przechorowała bezobjawowo i o tym nie wie - zaznaczył gość TVN24.
Dodał, że najpierw będą szczepione osoby, które są z grup ryzyka, a to może też nie wystarczyć. Dlatego - mówił - "ważne jest jak największe szczepienie populacyjne". Zgodził się, że każda liczba osób zaszczepionych, "niech to będzie 5 milionów, 10 milionów, to i tak będzie sukces".
- Moim zdaniem problem tkwi generalnie w głowie, w tym, że nie chcemy się szczepić - ocenił. - Jeżeli zaszczepi się 10 milionów, a odporność będzie miało kolejne 5 czy 7 milionów, to już będzie duża wartość, jeśli chodzi o odporność populacyjną, choć nie będzie ona pełna - mówił dr Sutkowski.
Dr Sutkowski: bardziej realne 2,5 miliona szczepień miesięcznie
Zauważył, że zakłada się wykonywanie 3,4 miliona szczepień miesięcznie, ale , jak dodał, "w takiej sytuacji, kiedy wszyscy by się zgłaszali, kiedy byłby rzeczywiście duży boom". - Ten boom może być w pierwszym, drugim miesiącu. Przypuszczam, że później ten zapał będzie się stopniowo zmniejszał. Wydaje mi się, że bardziej realne będzie 2,5 miliona (miesięcznie - red.). To i tak byłoby nieźle - ocenił.
- Chciałbym, żeby było inaczej, żeby te wartości były wyższe. Wtedy do wakacji problem będzie mniejszy, ale będzie. Wszystkiego oczywiście jeszcze nie załatwimy - wyjaśnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock