- Umówmy się, że mistrzostwa, kibice, piłkarze poradzą sobie bez polityków - w ten sposób minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski skomentował zapowiedź bojkotu Euro 2012 na Ukrainie przez komisarzy Unii Europejskiej. Szef polskiej dyplomacji stwierdził, że o wiele bardziej skrajnym bojkotem jest propozycja PiS, która "de facto jest wezwaniem do odwołania całej imprezy".
Wcześniej prezes Prawa i Sprawiedliwości zaapelował do polskich, jak i europejskich polityków, by zbojkotowali meczy Euro 2012 rozgrywanych na Ukrainie, składane przez niektóre rządy europejskie. A jeśli to nie poskutkuje, "odpowiednie instytucje europejskie powinny przygotować scenariusz odebrania Ukrainie prawa do organizacji powierzonej jej części Mistrzostw Europy i przeniesienia jej do innego kraju".
Wobec bojkotu ukraińskiego Euro krytycznie nastawiony jest Władimir Putin. - Pod żadnym pozorem nie powinno łączyć się polityki, sportu i innych spraw ze sportem - powiedział prezydent-elekt Rosji.
Sikorski na mecze Euro się nie wybiera
- Kibice wcale nie są entuzjastami obecności polityków na tego typu imprezach - przekonywał w "Faktach po Faktach" w TVN24 Sikorski. - Powinniśmy uszanować wolę kibiców i zrobić wszystko by ta impreza, była imprezą udaną - dodał.
Zaznaczył przy tym, że sam ma "dwuznaczne odczucia", gdy jestem zapraszany na tego rodzaju imprezy. Minister powiedział też, że póki co - jeśli Polska nie zagra w finale - na mecze Euro 2012 się nie wybiera. - Takie jeżdżenie na koszt podatnika, a mecze... - mówił.
Pomysł PiS "wezwaniem do odwołania całej imprezy"
Sikorski powiedział, że tego typu bojkoty, jak ten komisarzy UE, powinny być używane tylko w przypadkach skrajnych, tak jak miało to miejsce podczas igrzysk olimpijskich 1980 roku w Moskwie, kiedy ZSRR najechało Afganistan. - Z niczym skrajnym tego typu na Ukrainie do czynienia nie mamy - ocenił.
Szef MSZ stwierdził ponadto, że bojkot proponowany przez PiS, by odebrać Ukrainie prawa do organizacji Euro, jest znacznie bardziej skrajny niż to, co proponują politycy zachodnioeuropejscy. - To zniszczenie imprezy w dotychczas planowanej formie na Ukrainie. To jest po pierwsze bardzo radykalne stanowisko polityczne, ale po drugie jest niewykonalne, bo nie można w ciągu miesiąca tak wielkiej imprezy zorganizować w innym kraju. De facto to jest wezwanie do odwołania całej imprezy - skomentował.
Minister przypomniał, że Julia Tymaszenko - z którą jak podkreślił jest w listownym kontakcie - apelowała, by jej sprawy nie używać do zniweczenia szans stowarzyszenia Ukrainy z Unią Europejską. - Więc uważam, że ta propozycja bojkotu PiS ma niewiele wiele wspólnego z Ukrainą - powiedział.
"Kaczyński zależy bardziej na walce o władzę"
Sikorski pytany, czy apel PiS o bojkot ukraińskiego Euro, wpycha Kijów w stronę Rosji odpowiedział, że nie jest tajemnicą iż Rosja ma plan "utworzenia ośrodka integracji wokół siebie, do którego zaprasza Ukrainę". - Prezydent (elekt - red.) Putin powiedział dzisiaj coś, co w Kijowie zapewne spotka się z aprobatą - przypomniał Sikorski rosyjską krytykę bojkotu Ukrainy.
- Więc myślę, że prezes Kaczyński powinien wyciągnąć z tego konsekwencje. Wydaje mi się, że pokazał wszystkim, że bardziej zależy mu na walce o władzę w Polsce niż na geopolitycznych interesach naszego kraju - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24