Adam Bodnar złożył do marszałka Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posła Dariusza Mateckiego oraz zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Dodał, że wniosek jest efektem pracy zespołu Prokuratury Krajowej, wyjaśniającego aferę Funduszu Sprawiedliwości i innych powiązanych z nią spraw. "Jeszcze dziś mógłbym jechać na Węgry, ale uspokajam - nie zamierzam nigdzie jechać" - skomentował Matecki w mediach społecznościowych.
Adam Bodnar przekazał, że poseł PiS ma między innymi usłyszeć zarzuty dotyczące "podjęcia działań w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej polegających na konsultowaniu z urzędnikami Ministerstwa Sprawiedliwości warunków ofert stowarzyszeń Fidei Defensor oraz Przyjaciół Zdrowia przed formalnym złożeniem tych ofert w konkursie na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości", a także "podjęcia działań w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej, zmierzających do wskazania wbrew zasadom ogłoszonego konkursu określonych organizacji jako tych, które mają otrzymać dotację celową".
Zarzuty - według ministra sprawiedliwości - dotyczą też "podjęcia czynności mających na celu udaremnienie oraz utrudnienie stwierdzenia przestępnego pochodzenia środków płatniczych w kwocie nie mniejszej niż 447 500 złotych" oraz "zawarcia z Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych oraz Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych dwóch pozornych umów o pracę oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach potwierdzających wykonanie pracy, która w rzeczywistości nie była wykonana".
Bodnar dodał, że "zarzuty oparte są na obszernym materiale dowodowym". "Liczę na sprawne rozpatrzenie wniosku przez Sejm" - napisał.
Śledczy wniosek o tymczasowy areszt wobec Mateckiego uzasadniają "obawą matactwa oraz grożącą surową karą".
"Czyny zabronione, co do których zachodzi uzasadnione podejrzenie, że zostały popełnione przez posła Dariusza Mateckiego, charakteryzują się wysokim stopniem społecznej szkodliwości i zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 10" - przekazała w komunikacie rzeczniczka Prokuratora Generalnego prokurator Anna Adamiak.
Matecki skomentował wniosek o uchylenie immunitetu we wpisie na portalu X. "Jeszcze dziś mógłbym jechać na Węgry, ale uspokajam - nie zamierzam nigdzie jechać" - napisał. Przekonywał, że "zarzuty są skrajnie absurdalne i nieprawdziwe".
Aktualnie na Węgrzech przebywa poseł PiS, były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, któremu prokuratura również postawiła zarzuty w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.
Byli dyrektorzy Lasów Państwowych zatrzymani
We wtorek rano reporter "Czarno na białym" Artur Warcholiński ustalił, że trzech byłych dyrektorów Lasów Państwowych zostało zatrzymanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. To Józef K., były dyrektor generalny; Michał C., były dyrektor Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych i Andrzej Sz., były dyrektor szczecińskiej dyrekcji. Dariusz Ślepokura z Prokuratury Krajowej potwierdził, że mężczyźni zostali zatrzymani w charakterze podejrzanych i wkrótce zostaną przesłuchani.
Chodzi o śledztwo Prokuratury Krajowej dotyczące Dariusza Mateckiego.
W grudniu dziennikarze "Gazety Wyborczej" opublikowali fragmenty raportu Najwyższej Izby Kontroli, która analizowała, jak w Lasach Państwowych wydawano publiczne pieniądze. W raporcie poświęcono sporo miejsca etatowi posła Mateckiego, którego zatrudnienie badają teraz śledczy: "Działacz Suwerennej Polski pracował w Lasach od 1 czerwca 2020 r. do 15 stycznia 2023 r. na stanowisku specjalisty ds. komunikacji w Zespole Komunikacji Społecznej. Matecki, jak czytamy w dokumencie NIK, 'nie realizował prawidłowo powierzonych zadań, jak też nie wykonywał obowiązków związanych z ewidencjonowaniem czasu pracy'. Zdaniem kontrolerów świadczy to o pozorności zatrudnienia ww. osoby, co było działaniem niegospodarnym i niecelowym" - opisywała "GW".
"Polityk pracował zdalnie, miał więc co miesiąc prezentować raport z pracy. Jak wykazuje NIK, przesłał ich łącznie 13. Co więcej, w raportach znaleziono powtarzające się zadania takie jak praca nad wizerunkiem Lasów Państwowych czy opracowanie koncepcji prowadzenia kont na Facebooku. NIK pisze, że w Centrum Informacyjnym nie znaleziono żadnych dokumentów potwierdzających wykonanie pracy, do której zobowiązał się Matecki, oprócz pięciu raportów o obecności Lasów na Facebooku. Matecki zarobił w tym czasie 355 tys. zł" - czytamy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak