Porozumienie jakichkolwiek dwóch krajów łatwo osiągnąć, więc gest Davida Camerona względem Polski jest miły, ale tani. Trudniej znaleźć porozumienie dla wszystkich 27 krajów - ocenił w "Faktach po Faktach" deklarację premiera Wielkiej Brytanii, którą miał złożyć na ręce Prawa i Sprawiedliwości prof. Witold Orłowski. Prof. Ryszard Bugaj dodał, że z ustaleniem "globalnej" kwoty dla całej Unii w nowym budżecie nie będzie problemu, a "diabeł będzie tkwił w szczegółach".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas czwartkowej konferencji prasowej zapewniał, że Wielka Brytania podtrzymuje chęć obniżenia wydatków Unii Europejskiej. - Cięcia w przyszłym budżecie Unii Europejskiej będą dotyczyć tylko państw bogatych. W żadnej mierze nie dotkną Polski - powiedział Kaczyński. Według niego, takie stanowisko partia uzgodniła z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem.
Prof. Orłowski stwierdził, że rozmowa o budżecie dla UE "jest bardziej polityczna niż ekonomiczna" i chodzi w niej głównie o "napinanie muskułów".
Teatr, a Cameron to aktor
- To jest polityczny teatr i ekonomia na znacznie mniejsze znaczenie. Co oczywiście nie znaczy, że decyzje, które zapadną nie będą miały wpływu na kształt przyszłej Europy - dodał.
Orłowski mówił o tym, że David Cameron jak i wszyscy zachodni politycy stara się zbić kapitał polityczny w Brukseli "stawiając sprawę w perspektywie hamletowskiego +To be or not to be+".
- Więc to miło, że premier Cameron mówi, że nam nie zabierze, ale wtedy ktoś inny z wielkich graczy będzie nam musiał więcej dać, a tego on przecież Polsce nie zapewni - dodał.
"I w styczniu się nie skończy...."
Jego opinię podzielił prof. Bugaj przypominając też, że przed wielkim rozszerzeniem w 2004 r. o 10 krajów "na budżet Unii składało się 1,27 proc., a teraz to spadło do 1,01 proc.". - To było bardzo tanie rozszerzenie i koszty utrzymania Unii są minimalne - zaznaczył.
- Blokada przy porozumieniu funkcjonuje w rozłożeniu pieniędzy na poszczególne środki. Jeśli chodzi o "globalną" kwotę to do porozumienia dojdzie - profesor. Orłowski był jeszcze większym pesymistą i stwierdził: - Może (dyskusja nad budżetem - red.) i w styczniu się nie skończy. W sobotę pan premier może wracać, bo nie sądzę, by coś z tego szczytu wyszło - uznał.
Na dwudniowym szczycie UE w Brukseli politycy "27" decydują o budżecie Wspólnoty na lata 2014-2020. Największe kraje-płatnicy netto chcą wielkich cięć, a Polska i kilkanaście krajów korzystających najbardziej z funduszy strukturalnych dąży wprowadzenia jak najmniejszych zmian.
Autor: adso//kdj / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24