Polskie społeczeństwo, dzisiaj, z perspektywy 10 lat jest społeczeństwem podzielonym jak nigdy. Jesteśmy społeczeństwem podzielonym politycznie, ale nie tylko politycznie - mówiła w TVN24 Ewa Ewart, autorka filmu dokumentalnego "W milczeniu" o katastrofie smoleńskiej. Jak dodała, "to, że minęło 10 lat, nie znaczy, że ten czas te rany zabliźnił".
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
CZYTAJ WIĘCEJ: OBCHODY W CIENIU EPIDEMII >>>
"Polskie społeczeństwo jest podzielone jak nigdy"
W TVN24 o katastrofie mówiła autorka dokumentu "W milczeniu", Ewa Ewart. Wspominała między innymi, że o tragedii dowiedziała się, będąc w Londynie. Powiedziała również, w jaki sposób jej zdaniem tragedia smoleńska wpłynęła na Polskę i Polaków.
- Jest 97. ofiara tej katastrofy smoleńskiej - to jest polskie społeczeństwo, które dzisiaj, z perspektywy 10 lat jest społeczeństwem podzielonym jak nigdy - oceniła Ewa Ewart. - Jesteśmy społeczeństwem podzielonym politycznie, ale nie tylko politycznie. Jesteśmy podzieleni w najważniejszych kwestiach światopoglądowych i w kwestiach kulturowych. I to jest strasznie smutna refleksja, ale myślę, że bardzo wiele osób by się z tą refleksją zgodziło - powiedziała dziennikarka.
Zwróciła jednocześnie uwagę, że "zanim doszło do tragedii smoleńskiej, to społeczeństwo też nie było jakąś zintegrowaną wspólnotą". - Zostaliśmy w ciągu ostatnich kilku lat, jako społeczeństwo, wystawieni na kilka bardzo poważnych prób, ale również dostaliśmy kilka szans, żeby się scalić - to była między innymi śmierć Jana Pawła II, naszego papieża - powiedziała.
"Jesteśmy wszyscy w jakimś sensie ofiarą, bez względu na nasze poglądy"
Wspominała też okoliczności tworzenia dokumentu "W milczeniu" poświęconego katastrofie smoleńskiej. - To było bardzo niedługo po tym, kiedy byłam świadkiem tych niesłychanych aktów wspólnego przeżywania tej tragedii. To miało głównie miejsce właśnie przed Pałacem Prezydenckim - powiedziała, przypominając o tłumach, które przychodziły na Krakowskie Przedmieście w Warszawie, by oddać cześć ofiarom. - Tam nie było ważne, kto przychodzi. Po prostu przychodzili wszyscy w poczuciu, że jesteśmy wszyscy w jakimś sensie ofiarą, bez względu na nasze poglądy - wspominała Ewa Ewart.
- Bardzo szybko doszłam do wniosku, że to właśnie głos rodzin ofiar powinien stworzyć narrację w tym filmie. To była wielka tragedia narodowa, ale dla każdego z tych bohaterów to była tragedia, która miała bardzo prywatny wymiar, bardzo osobisty i dla nich ten wymiar był najważniejszy. Rzadko mi przyszło zrobić film, gdzie bohaterowie w tak niezwykły sposób zaprezentowali swoje uczucia, swoje emocje, w tak niesłychanie godny sposób - wskazała.
Zdaniem dokumentalistki "to, że minęło 10 lat, nie znaczy, że ten czas te rany zabliźnił". - Wydaje mi się, że skala tej tragedii jest taka, że na to potrzeba bardzo, bardzo dużo czasu - powiedziała Ewa Ewart.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z EWĄ EWART:
Źródło: TVN24