Uważam, że Donald Tusk chce wrócić i czynnie włączyć się do polskiej polityki. Najpierw chce podnieść znaczenie PO, a potem zmontować najszerszą koalicję i rzucić rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu - mówił w TVN24 były premier, europoseł Leszek Miller. Ocenił, że Tusk jest jedynym politykiem, który może odebrać władzę PiS-owi, co jest "najważniejsze dla przyszłości Polski.
Jak wynika z sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24, 60 procent respondentów jest zdania, że Donald Tusk nie powinien wracać do polskiej polityki i ponownie kierować PO. 26 procent badanych uznało, że powinien to zrobić.
Miller: może odebrać władzę PiS-owi
O ewentualnym powrocie Tuska mówił w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" europoseł i były premier Leszek Miller. - Zadaję sobie dwa pytania. Co jest najważniejsze dla przyszłości Polski? Odpowiadam, że najważniejsze jest odebranie władzy PiS-owi. Kto tego może dokonać? Odpowiadam sobie, że jedyny polityk, który może to zrobić, to Donald Tusk - powiedział.
Dopytywany, czy nie byliby do tego zdolni liderzy Lewicy Robert Biedroń, Adrian Zandberg i Włodzimierz Czarzasty, odparł: - Zamilczę. Nie można porównywać wagi koguciej z wagą ciężką.
Miller ocenił, że "Donald Tusk jest politykiem najwyższego formatu". - Kiedy już się odbierze władzę PiS-owi, to trzeba będzie restaurować zaszarganą opinię Polski na arenie międzynarodowej. A telefon od Tuska odbierze każdy przywódca na świecie - stwierdził gość TVN24.
- Uważam, że Donald Tusk chce wrócić, czynnie włączyć się do polskiej polityki. Najpierw chce podnieść znaczenie PO, a potem zmontować najszerszą koalicję i rzucić rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu. A Jarosław Kaczyński boi się Donalda Tuska, co widać chociażby po całej propagandzie, którą obóz prawicowy uprawia w stosunku do Tuska - powiedział Miller.
"Mam wrażenie, że jest gotów w całości i bez reszty się zaangażować"
Były premier powiedział, że "ma wrażenie, że Tusk jest gotów w całości i bez reszty się zaangażować", nawet porzucając funkcję szefa Europejskiej Partii Ludowej. - Tusk, podobnie jak wielu Polaków, myśli z trwogą, co się stanie, jeśli PiS będzie rządził kolejne cztery lata i gdzie Polska się znajdzie - dodał.
Zdaniem Millera opozycja powinna stworzyć szeroką koalicję i wspólną listę wyborczą. - Część polityków zapomina o panu, który się nazywa D'Hondt. PiS, jeżeli wygra, to dostanie premię, która zagwarantuje im władzę na następne cztery lata - wskazywał. Dlatego stwierdził, że opozycja powinna wypracować wspólne "minimum programowe", porozumieć się, przejąć władzę, a dopiero później "rywalizować na programy".
- Tusk jest potrzebny między innymi po to, żeby uświadomić obywatelom, o co się toczy gra. Nie mamy dzisiaj do czynienia ze sporem politycznym, tylko ze sporem cywilizacyjnym. Trzeba zapytać Polaków, czy chcą kolejnej kadencji Jarosława Kaczyńskiego - powiedział.
Miller: Rząd musiał się liczyć z taką reakcją Izraela. Pytanie, czy był na to przygotowany
Miller mówił też o nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego, którą uchwalił Sejm. Stanowi ona między innymi, że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie wszczęcie postępowania w celu jej zakwestionowania, na przykład w sprawie odebranego przed laty mienia. Uchwalenie nowelizacji spotkało się z reakcją Izraela.
- Oczywiście polski rząd musiał się liczyć z taką reakcją. Pytanie, czy był na to przygotowany, czy znowu został zaskoczony - komentował gość TVN24. Zdaniem Millera "wszystkie posunięcia na arenie narodowej służą PiS-owi i ich potrzebom wewnętrznym". - Jest pytanie, jaka to potrzeba wewnętrzna zdecydowała o tym, że dzieje się to teraz - zaznaczył.
Gość TVN24 ocenił, że "od strony prawnej trudno zakwestionować tę nowelizację".
Źródło: TVN24