Czas pokaże, kto miał rację. Chciałbym mylić się, chciałbym powiedzieć, że w tej sprawie miał rację pan premier Morawiecki, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że niestety będzie inaczej - w taki sposób minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił w niedzielę o sporze w obozie Zjednoczonej Prawicy w sprawie ustaleń unijnego szczytu.
Minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski wchodzącej w skład obozu rządzącego Zbigniew Ziobro od początku krytycznie ocenia wynegocjowane 9 grudnia przez premiera Mateusza Morawieckiego w Brukseli porozumienie w sprawie unijnego budżetu. 12 grudnia zarząd Solidarnej Polski, stosunkiem głosów 12 do 8, zdecydował co prawda o pozostaniu w koalicji rządzącej, jednak politycy tej partii zapowiadali, że nie zagłosują za ratyfikacją nowych zasobów własnych, która jest konieczna dla uruchomienia funduszu odbudowy.
Do bieżącej sytuacji w Zjednoczonej Prawicy Zbigniew Ziobro odniósł się niedzielę w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Ziobro: Solidarna Polska nie zgadza się na śmierć państw narodowych
Szef Solidarnej Polski wyraził zdanie, że spór w sprawie rozporządzenia o systemie warunkowości to spór nie o kwestie praworządności, tylko o przyszłość Europy i kraju, o to, "czy będzie w ogóle Polska tak naprawdę, czy Polska będzie sprowadzona do jakiegoś landu, województwa, regionu w państwie europejskim, w którym decydujące głosy nie będą należały wówczas do Polaków, (...) główne decyzję będą podejmowane ponad ich głowami".
Oświadczył, że jego formacja nie zgadza się na "śmierć państw narodowych". - Chcemy, by państwa narodowe dalej funkcjonowały, bo one są wpisane w istotę historii, tradycje kontynentu. My uważamy, że wspólnota europejska jest wartością i Unia Europejska w tym sensie jest dobra, jeśli jest wspólnotą równych szans, (państw) które ze sobą współpracują, współdziałają, ale zachowują swą odrębność - tłumaczył.
"Rozporządzenie to jest twarde prawo, a konkluzje to tylko zapisy polityczne"
- Pan premier Mateusz Morawiecki przekonał pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że wynegocjowane przez niego konkluzje do decyzji, które zapadły w związku z budżetem, do tego rozporządzenia, które zostało przyjęte, są wystarczającą gwarancją ochrony naszych interesów. My tak nie uważamy - oświadczył Ziobro. Jak uzasadniał, "rozporządzenie to jest twarde prawo, a konkluzje to tylko zapisy polityczne".
Mówiąc o rozporządzeniu dotyczącym mechanizmu warunkowości, Ziobro uznał, że Polska nie powinna się nigdy na nie zgodzić. - Ono prowadzi do tego, że pod pretekstem walki z praworządnością Komisja Europejska (...) staje się nadzorcą polskiego prezydenta, polskiego Sejmu, Senatu, samorządu, a więc różnych organów. I może na nie nakładać kary za działania, które mogą jej się nie podobać, na przykład za to, że organy władzy nie chcą wprowadzić w Polsce małżeństw homoseksualnych i adopcji dzieci - stwierdził.
"Szorstka przyjaźń" między Ziobrą a Morawieckim?
Pytany, jak określiłby swe relacje z premierem i czy nazwałby je "szorstką przyjaźnią", lider Solidarnej Polski odparł, że choć relacje osobiste w polityce mają znaczenie, to raczej drugorzędne, a nawet trzeciorzędne. Według niego "w profesjonalnej polityce ważne są wspólne cele i zgodność zadań". Wskazywał, że koalicja ze swej natury jest zmuszona zawierać kompromisy, bo składa się z trzech partii.
"Czas pokaże, kto miał rację"
- Ale rzeczywiście, tu doszło do poważnych różnic, takich, o których powiedziałem przed chwilą "fundamentalne". (...) Czas pokaże, kto miał rację. Chciałbym się mylić, chciałbym powiedzieć, że w tej sprawie miał rację pan premier Morawiecki, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi, też ostatnie wypowiedzi pani szefowej Komisji Europejskiej sprzed kilku dni pokazują, że niestety będzie inaczej - ocenił.
Ziobro odniósł się także do różnic w obozie Zjednoczonej Prawicy w ocenie decyzji szczytu unijnego w sprawie redukcji CO2. Mówił, że premier Morawiecki "zgodził się" podnieść wymogi klimatyczne związane z ograniczeniem emisji CO2 do 2030 roku do poziomu 55 procent. Minister sprawiedliwości stwierdził, że to spowoduje "nieuchronnie" drastyczny wzrost cen prądu w Polsce i ograniczenie konkurencyjności polskiego przemysłu, a w dalszej perspektywie - wzrost cen i kosztu życia w Polsce.
"Rozbieżności w ocenie sytuacji"
Ziobro był pytany o spotkanie z premierem Morawieckim, szefem rządu Węgier Viktorem Orbanem oraz prezesem PiS. Odpowiedział, że wyszli z niego z "rozbieżnościami w ocenie sytuacji". Mówił, że on sam brał udział w rozmowach, gdy stanowisko było już uzgodnione. Podkreślał, że Orban w rozmowie z nim przyznał, że uzgodnione rozwiązania "niosą pewne ryzyko". Jak zaznaczył Ziobro, nie chce zdradzać więcej szczegółów rozmowy, bo miała ona charakter poufny.
Według niego "ogromna władza, jaką wskutek rozporządzenia zyskuje Komisja Europejska, może być użyta po to, by wymuszać na Polsce na przykład "małżeństwa homoseksualne, adopcję (przez nie) dzieci i że będzie wymuszana edukacja seksualna od najmłodszych lat w szkołach".
Pytany, czy w Solidarnej Polsce "istnieje konflikt pomiędzy młodymi, radykalnymi działaczami, a ich starszymi kolegami", Ziobro przekonywał, że jest ona partią demokratyczną. - Tu chodzi o Polskę, a nie o partię, nie o Solidarną Polskę czy Prawo i Sprawiedliwość, bo to są narzędzia, które służą nam, Polakom, do tego, by realizować to, co jest w naszym przekonaniu najlepsze dla Polski - mówił.
"Wobec takiej wagi sporu warto przegrać wybory, a nawet się nie dostać do parlamentu"
Pytany o problem wiarygodności Solidarnej Polski w sytuacji, gdy polityk tej partii, wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski jednego dnia składa daleko idące deklaracje o opuszczaniu Zjednoczonej Prawicy, a drugiego mówi o niej jako o jednej drużynie, Ziobro zapewnił, że Kowalski "jest lojalny wobec decyzji koleżanek i kolegów".
Przekonywał, że polityk ten używał argumentu, iż dla tak fundamentalnej sprawy jak zapewnienie suwerenności Polski w Unii Europejskiej warto przegrać wybory i zablokować proces, który zmierza w fatalnym kierunku i może być nieodwracalny.
- Pamiętajmy, że to jest polityka Berlina, to Niemcy, nie można im odmówić sprawności - znamy historię, tysiąc lat historii, i w różnych formach ta próba dominacji się wyrażała przez polityków, przedstawicieli państwa niemieckiego, nie tylko w stosunku do Polski. Dzisiaj to Angela Merkel zdecydowała się forsować rozwiązania, że jeśli doszłoby do powstania takiego tworu jak państwo europejskie, to nie będzie dawało ono równych szans wszystkim obywatelom Unii Europejskiej - podkreślał.
Mówił, że "wobec takiej wagi sporu warto przegrać wybory, a nawet się nie dostać do parlamentu, bo są sprawy ważniejsze niż wybór na jedną kadencję".
"W imię wyższych racji jesteśmy w stanie współpracować"
Ziobro podkreślił, że mimo to w Solidarnej Polsce zadano sobie pytanie, co będzie, jeśli zdecydują się opuścić Zjednoczoną Prawicę. Powiedział, że ich zdaniem oznaczałoby to przyśpieszone wybory.
- Zdaliśmy sobie sprawę, że w imię odpowiedzialności i patrzenia w przyszłość taka decyzja dziś oznaczałoby dojście do władzy ludzi, którzy są jeszcze bardziej skłonni na rozmaite ustępstwa wobec establishmentu europejskiego i dryfowanie do państwa jakim jest Unia Europejska i likwidacji państw narodowych. I my na to nie możemy się zgodzić, dlatego jesteśmy w koalicji - podkreślał.
- W imię wyższych racji jesteśmy w stanie współpracować - deklarował. Zapewnił, że politycy Solidarnej Polski widzą też wiele dobrych efektów współpracy, między innymi programy społeczne i "zablokowanie ideologicznych eksperymentów na polskich dzieciach, które miały być seksualizowane w myśl zaleceń WHO i edukowane w kierunku wartości, które są sprzeczne z wolą rodziców".
"Można się różnić pięknie, nawet w zasadniczy, fundamentalny sposób"
Ziobro porównał sytuację w Zjednoczonej Prawicy do małżeństwa. - W małżeństwie są czasami kryzysy, nawet poważne, ale można uratować małżeństwo z korzyścią dla całej rodziny - powiedział.
Dodał, że w wymiarze ludzkim utrzymują ze swoimi partnerami w koalicji "poprawne i dobre relacje".
- Można się różnić pięknie, nawet w zasadniczy, fundamentalny sposób - zaznaczył. Przekonywał, że to wskutek działań polityków Solidarnej Polski premier zmienił zdanie tak, że użył kwestii możliwego weta w negocjacjach.
Źródło: PAP, Polskie Radio