Przychodząc 20 lat temu do TVN24 nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka czeka mnie przygoda - powiedziała dziennikarka Anita Werner, odpowiadając na pytania internautów. W programie "Ty pytasz, TVN24 odpowiada" prowadząca "Fakty" TVN i "Fakty po Faktach" w TVN24 mówiła też między innymi o tym, jakie znaczenie ma dla niej sport, jak wyglądają przygotowania do "Faktów" i wspominała pierwsze poprowadzone przez nią wydanie.
Cykl "Ty pytasz, TVN24 odpowiada" to program, który powstał z okazji 20-lecia stacji. Na facebookowej stronie TVN24 można zadać pytanie gwiazdom telewizji. Na pytania i komentarze w czasie czwartego spotkania odpowiadała dziennikarka Anita Werner, prowadząca "Fakty" TVN, "Fakty po Faktach" w TVN24 i autorka cyklu w TVN24 GO "Tokio. Cena sukcesu".
"To był mój największy stres przez wiele lat"
Internauci pytali między innymi, jak Anita Werner ocenia rozwój TVN24 od pierwszego dnia istnienia stacji do dzisiaj. - Świetnie oceniam, dlatego że przychodząc tutaj 20 lat temu nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka czeka mnie przygoda i że to będzie przygoda mojego życia - powiedziała dziennikarka.
- Cieszy mnie, że przez te 20 lat TVN24 stała się tak mocną marką i reprezentantką tak podstawowych dziennikarskich wartości, jak niezależność, rzetelność, profesjonalizm - dodała.
Przyznała także, że były takie momenty, w których chciało jej się kichać na wizji. - W telewizji na żywo mogą się wydarzyć różne rzeczy - zaznaczyła. - To był mój największy stres przez wiele lat, że kiedyś kichnę na wizji, nie będę w stanie tego powstrzymać. Na szczęście to się jeszcze nie zdarzyło, chociaż było kiedyś blisko - mówiła prowadząca "Fakty po Faktach".
Zaznaczyła też, że nie wyobraża sobie, aby mogła pracować gdzieś indziej.
"To były takie pierwsze lekcje dziennikarstwa, które dostawałam"
Czy konieczne są studia dziennikarskie, by zostać dziennikarzem? - pytali widzowie facebookowego spotkania.
- Ja nie jestem po studiach dziennikarskich, skończyłam kulturoznawstwo, ze specjalizacją filmoznawstwo - powiedziała prowadząca "Fakty" TVN. Zwróciła przy tym uwagę, że są to mimo wszystko studia humanistyczne, które się przydają w tym zawodzie. Podkreśliła też, że bardzo ważna jest pasja.
Mówiła też, że kiedy trafiła tu do pracy, to wszystkie jej autorytety dziennikarskie chodziły po redakcyjnych korytarzach. Od nich bardzo wiele się uczyła i - jak dodała - nigdy nie bała się pytać i dowiadywać nowych rzeczy. Wspominała, że często wchodziła do pokoju "Faktów", gdzie starsi koledzy dzieli się z nią wiedzą. - To były takie pierwsze lekcje dziennikarstwa, które dostawałam - dodała.
"Bieganie bardzo mi pomaga"
Werner mówiła też co nieco o swoich pasjach i aktywnościach po godzinach. - Dzisiaj wieczorem biegam i liczę na dobry wynik. Bieganie bardzo mi pomaga - powiedziała. Jak przekonywała, "dobrze jest odreagować codzienny stres, ja to robię poprzez sport".
Wspominała także pierwsze wydanie "Faktów" TVN, które poprowadziła. - Byłam bardzo podekscytowana, miałam pozytywną adrenalinę w sobie - mówiła. Dodała przy tym, że stres był tak duży, że niewiele pamięta z tego dnia.
"Każdy dzień jest inny, dostarcza dużo adrenaliny"
Dziennikarka relacjonowała także to, jak wyglądają przygotowana do wieczornego wydania "Faktów".
- To się zaczyna wcześnie rano. Każdego dnia przygotowujemy "Fakty" w naszej "drużynie Faktów" - mówiła. Jak wskazywała, uczestniczą w tym między innymi reporterzy, wydawcy, szef redakcji. - Dzień zaczyna się w ten sposób, że o 8 - 8.30 jestem już gotowa do pracy i przeglądam internet, patrzę, co się wydarzyło i zaczynam sobie w głowie ustawiać, co jest danego dnia ważne i o czym warto opowiedzieć - opowiadała.
Około godziny 9 w gronie kilku osób odbywa się dyskusja na ten temat, a następnie jest rozmowa z szefem redakcji i około godziny 10 dochodzi do spotkania z reporterami. To oni - wyjaśniała Werner - robią pokazywane na antenie materiały. Podczas tego spotkania rozdzielane są tematy, ale później dzień często weryfikuje te plany.
- To jest też fajne w tej pracy, że każdy dzień jest inny, że dostarcza dużo adrenaliny, dużo takiej ekscytacji i trochę niewiadomej dotyczącej tego, co się może wydarzyć - podkreśliła.
Tuż przed godziną 19 - kontynuowała dziennikarka - jest charakteryzacja. 10 sekund przed wejściem na antenę trwa odliczanie, a następnie rozpoczyna się program.
"Wywiad był o tyle trudny i o tyle dziwny, że..."
Werner mówiła o tym, jaki był jej "najdziwniejszy" wywiad, który przeprowadziła. Była nim rozmowa z premier Ukrainy Julią Tymoszenko. - Wywiad był o tyle trudny i o tyle dziwny, że był wyszarpany niemal ostatkiem sił po ośmiu dniach pobytu na miejscu. Byliśmy umówieni jako ekipa z Polski z panią premier, poznaliśmy się z jej ekipą, natomiast jakimś cudem nie mogliśmy do niej się dostać, mimo że byliśmy umówieni - mówiła.
Wspominała, że ekipa pojechała po prostu na spotkanie wyborcze z Tymoszenko, przywitała się z nią i przypomniała o rozmowie, która miała się odbyć. Premier zaproponowała wówczas, by zrobić go właśnie tam. Tak też się stało.
CZYTAJ O POPRZEDNICH SPOTKANIACH:
Źródło: TVN24