Ekspert: Rosja wykorzystuje brak umowy granicznej z Estonią

Most "Przyjaźni" łączący Estonię z Rosją
Premierzy Litwy, Łotwy i Estonii spotkali się w Rydze. Dyskutowali o bezpieczeństwie na wschodniej flance
Źródło: Reuters
Państwa bałtyckie, nordyckie oraz Polska są najbardziej aktywnymi zwolennikami wspierania Ukrainy - ocenia Piotr Szymański z Ośrodka Studiów Wschodnich. Wyjaśnia, że Rosja, której się to nie podoba, stara się budować w tej sytuacji wizerunek krajów bałtyckich jako "miękkiego podbrzusza" NATO, zarazem testując jedność i determinację Sojuszu.
Kluczowe fakty:
  • Rosja prowadzi długofalową politykę "nękania i niepokojenia" Estonii - stwierdza Piotr Szymański.
  • Bliskość Rosji sprawia, że prowokacje i naruszenia granic są technicznie tanie i łatwe do przeprowadzenia - ocenia Aleksandra Kuczyńska-Zonik z zespołu bałtyckiego Instytutu Europy Środkowej.
  • Państwa bałtyckie dysponują ograniczonymi zasobami. Przesunięcie sił w jeden rejon granicy to osłabienie innych odcinków - dodaje Kuczyńska-Zonik.

Według analityków amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), niedawne naruszenie granicy z Estonią przez rosyjskich strażników granicznych było pierwszym przypadkiem, w którym zaobserwowano umundurowany personel rosyjski przekraczający terytorium NATO od początku działań Rosji w ramach tzw. fazy zero we wrześniu 2025 roku.

Długofalowa polityka "nękania i niepokojenia"

Z relacji estońskich służb granicznych wynika, że w ubiegłą środę rosyjscy funkcjonariusze przypłynęli poduszkowcem, a następnie spacerowali po kamiennym nasypie na rzece. Po krótkim czasie wrócili na stronę rosyjską. Incydent miał miejsce u ujścia rzeki Narwy, w pobliżu Jeziora Pejpus (Czudzkiego), położonego na granicy Estonii i Rosji. - Motywy ich działania pozostają niejasne – skomentował wówczas estoński minister spraw wewnętrznych Igor Taro.

Piotr Szymański, ekspert ds. bezpieczeństwa w regionie nordycko-bałtyckim Ośrodka Studiów Wschodnich, zdefiniował to zdarzenie jako element długofalowej polityki "nękania i niepokojenia" Estonii.

Jak zaznaczył, katalog tych incydentów jest bardzo szeroki: od usunięcia boi nawigacyjnych na Narwie w maju 2024 roku, przez opublikowanie przez rosyjski MON i szybkie wycofywanie dokumentów sugerujących jednostronną zmianę przebiegu linii wyznaczających wody terytorialne i wyłączną strefę ekonomiczną na Morzu Bałtyckim, po naruszenia przestrzeni powietrznej.

Ekspert przypomniał też o porwaniu przez FSB we wrześniu 2014 roku estońskiego oficera Estona Kohvera, którego rok później wymieniono na Alekseia Dressena - funkcjonariusza estońskiego kontrwywiadu skazanego za zdradę stanu.

W ocenie Szymańskiego takie działania Rosji mają charakter strategiczny i odwetowy. - Państwa bałtyckie, nordyckie oraz Polska są najbardziej aktywnymi zwolennikami wspierania Ukrainy, co przejawia się chociażby w estońskim postulacie przeznaczania 0,25 procent PKB na pomoc wojskową czy zwalczanie rosyjskiej floty cieni na Bałtyku - wskazał i wyjaśnił, że w ten sposób Rosja stara się budować wizerunek krajów bałtyckich jako "miękkiego podbrzusza" NATO, zarazem testując jedność i determinację Sojuszu.

Wrażliwe punkty na mapie

Jak podkreślił analityk, przeprowadzanie prowokacji ułatwia Moskwie fakt, że Rosja i Estonia wciąż nie ratyfikowały umowy granicznej, a linia demarkacyjna nie doczekała się niezbędnych korekt technicznych. - Przez to na mapie jest kilka wrażliwych punktów, które Rosjanie cynicznie wykorzystują do wywierania nieustannej presji – przekonywał ekspert OSW.

Estonia - budowa bunkrów na granicy z Rosją
Estonia - budowa bunkrów na granicy z Rosją
Źródło: Hendrik Tali/ECDI

Granica na rzece Narwie w rejonie miast Narwa (Estonia) i Iwanogród (Rosja) przebiega wzdłuż głównego nurtu i opiera się na tymczasowej linii kontrolnej. Ruch statków jest tam ściśle monitorowany, a jednostki obu państw muszą trzymać się swojej strony rzeki, przy czym każda próba zbliżenia się do nurtu bez uprzedniego uzyskania zgody grozi incydentem dyplomatycznym. Jedyne drogowe połączenie obu miast stanowi most Przyjaźni.

W lutym 2024 roku strona rosyjska, pod pretekstem koniecznej modernizacji, zamknęła go dla pojazdów. Od tamtej pory służy wyłącznie do ruchu pieszego, i to tylko w ciągu dnia.

Most graniczny w Narwie na granicy z Rosją
Most graniczny w Narwie na granicy z Rosją
Źródło: SariMe / Shutterstock

Uwarunkowania demograficzne

Jeszcze bardziej kuriozalna sytuacja, o której przypomniał Piotr Szymański, to tzw. But Saatse, czyli niewiele ponad 100-hektarowy skrawek Rosji, który wdziera się w głąb Estonii w taki sposób, że przecina jedyną drogę łączącą estońską miejscowość Saatse z resztą kraju. Rosja, jak do tej pory, co prawda zezwala jej mieszkańcom na przejazd bez wizy, jednak jest to możliwe wyłącznie samochodem lub na rowerze, ze stałą prędkością i bez zatrzymywania.

"Saatse saabas", czyli "But Saatse", to wcinający się w terytorium Estonii niewielki obszar ziemi
"Saatse saabas", czyli "But Saatse", to wcinający się w terytorium Estonii niewielki obszar ziemi
Źródło: Mapy Google

Jak zauważyła dr Aleksandra Kuczyńska-Zonik z Katedry Systemów Politycznych i Komunikowania Międzynarodowego KUL oraz zespołu bałtyckiego Instytutu Europy Środkowej, szczególna podatność regionu Narwy na rosyjskie operacje wynika z uwarunkowań demograficznych. - Nawet 90 procent tamtejszych mieszkańców na co dzień posługuje się językiem rosyjskim. Jednak stopień integracji tych osób ze społeczeństwem estońskim jest zróżnicowany, co sprawia, że nie wszyscy są w równym stopniu podatni na kognitywne działania Kremla - zastrzegła ekspertka.

Kuczyńska-Zonik dodała, że istotnym elementem ułatwiającym Rosji prowadzenie działań propagandowych są silne więzi transgraniczne. Mieszkańcy regionu posiadają po rosyjskiej stronie rodziny oraz kontakty biznesowe, przez co dotkliwie odczuwają wszelkie ograniczenia sankcyjne, utrudnienia w handlu czy zamykanie przejść granicznych. Ta realna uciążliwość codziennego życia staje się paliwem dla rosyjskiej narracji, kierowanej precyzyjnie do społeczności zamieszkującej ten peryferyjny, z perspektywy Tallinna, region.

Niektóre działania propagandowe Rosji przyjmują tam kuriozalną formę. Na przykład od 2023 roku w Iwanogrodzie, na promenadzie nad rzeką Narwa, co roku jest budowana scena z olbrzymim telebimem zwróconym w stronę znajdującemu się na drugim brzegu rzeki miastu Narwa. Na ekranie wyświetla się defiladę na Placu Czerwonym oraz przemówienia polityków z okazji Dnia Zwycięstwa. W odpowiedzi na te działania, w tym roku na murach pełniącego funkcję muzeum zamku w Narwie zawisł wielki banner przedstawiający zmontowane połówki twarzy Hitlera i Putina z podpisem "Putler - zbrodniarz wojenny".

Plakat z Władimirem Putinem i napisem: "Granice Rosji nigdzie się nie kończą" przy przejściu granicznym w Iwanogrodzie
Plakat z Władimirem Putinem i napisem: "Granice Rosji nigdzie się nie kończą" przy przejściu granicznym w Iwanogrodzie
Źródło: Andrij Caplijenko/Telegram

Co sprawia bliskość Rosji

Analizując te incydenty Kuczyńska-Zonik podkreśliła, że - jak w przypadku innych obszarów przygranicznych sąsiadujących z agresorem - bliskość Rosji sprawia, że prowokacje i naruszenia granic są technicznie tanie, łatwe do przeprowadzenia, a zarazem bardzo efektywne. – Skutecznie przyciągają uwagę opinii publicznej w Estonii, Polsce i całej Europie, odwracając ją od kwestii kluczowych, takich jak wojna na Ukrainie czy wewnętrzne problemy państw zachodnich – uczuliła ekspertka.

W kwestii strategii odpowiedzi na te zagrożenia zaleciła zachowanie powściągliwości. Jej zdaniem nadmierna reakcja, polegająca na natychmiastowym stawianiu wszystkich służb w stan pełnej gotowości może być realizacją oczekiwań Moskwy.

- Państwa bałtyckie dysponują ograniczonymi zasobami. Przesunięcie sił w jeden rejon granicy to osłabienie innych odcinków. A właśnie na tym może zależeć Rosji - przestrzegła Aleksandra Kuczyńska-Zonik.

Czytaj także: