W sierpniu 1980 roku okazało się, że można prowadzić walkę bez przemocy i szukać wyjścia z dyktatury drogą negocjacji - mówił w "Tak jest" w TVN24 Adam Michnik, opozycjonista z czasów PRL a dziś redaktor naczelny "Gazety Wyborczej". Jego zdaniem "to jest jedna z najważniejszych dat w historii Polski". - Odrzucenie przemocy było sprzeczne z naszą tradycją - podkreślił.
40 lat temu, w 1980 roku, podpisane zostały Porozumienia Sierpniowe, które stanowiły wyłom w systemie politycznym bloku komunistycznego. Doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych niezależnej od władz legalnej organizacji związkowej - i stały się początkiem przemian z 1989 roku.
Michnik: odrzucenie przemocy było sprzeczne z naszą tradycją
- Ta 40. rocznica daje nam pewien impuls do namysłu nad tym, co się wtedy właściwie wydarzyło - mówił w "Tak jest" opozycjonista z czasów PRL, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Jego zdaniem "to jest jedna z najważniejszych dat w historii Polski". - Po pierwsze, wtedy została zdelegitymizowana doktryna rządzącego systemu. System mówił: To co się odbywa w Związku Radzieckim, w Polsce, w Czechosłowacji, to jest dyktatura proletariatu. W 1980 roku proletariat zdelegitymizował tę doktrynę i powiedział, że nie życzy sobie takiej dyktatury - wskazał.
Po drugie - mówił Michnik - "okazało się, że można prowadzić walkę bez przemocy". - To jest niesłychanie ważne. Odrzucenie przemocy było sprzeczne z naszą tradycją. Nasza tradycja to powstania, insurekcje, konspiracje. Tutaj tego nie było - zauważył.
Po trzecie - wyliczał - "okazało się wtedy, że jest możliwe szukanie wyjścia z dyktatury drogą negocjacji z taką bardziej podatną na modernizację częścią dyktatorskiego reżimu". - To był ewidentny wkład Polski nie tylko w ten moment historii, ale w to wszystko, co stało się później - powiedział redaktor naczelny "Wyborczej".
Michnik: próba odbierania Wałęsie jego zasług jest nieprzyzwoitością i głupotą
Poproszony o komentarz do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który przekonuje, że jego brat Lech Kaczyński odegrał kluczową rolę w czasie przemian w Polsce, Michnik oświadczył: - Teza, że Lech Wałęsa bez Lecha Kaczyńskiego nie dałby sobie rady, jest absurdalna.
- Wtedy, kiedy Wałęsa był najwybitniejszy, nie było przy nim Leszka (Kaczyńskiego). A przede wszystkim w stanie wojennym. Wałęsa po uwięzieniu był sam, nikogo do niego nie dopuszczano z wyjątkiem tych, którzy mieli go namawiać, by był miękki. Wałęsa się nie ugiął, w moich oczach wtedy zdobył tę buławę przywódcy Polski wolnościowej - powiedział gość TVN24.
Jego zdaniem dzisiaj Wałęsie "dzieje się wielka krzywda". - I mówię to ja, który był z nim wielokrotnie w sporze, polemizowałem z nim, nie zgadzałem się, miałem za złe - zaznaczył.
Michnik podkreślił, że "są fakty, których nie można przekreślić". - Jego zasługi są nieporównywalne z niczym. (...) Nie mam wątpliwości, że każda próba odbierania Lechowi Wałęsie tego, co jest jego oczywistą zasługą, jest ludzką nieprzyzwoitością, głupotą i działaniem na szkodę Polski - ocenił opozycjonista z czasów PRL.
"Kaczyński z dnia na dzień wprowadza w Polsce putinowski system"
Zdaniem Michnika obecnie Jarosław "Kaczyński z dnia na dzień wprowadza w Polsce putinowski system". - To nie jest totalitaryzm typu komunistycznego. To jest co innego. To próba zbudowania monowładzy na zasadzie kompletnego moralnego nihilizmu. Tam nie ma żadnej ideologii. To ten rodzaj nacjonalizmu, ksenofobii, homofobii, agresywnej retoryki, która ma odczłowieczyć oponenta - wyliczał gość programu "Tak jest".
- Nie mam żadnych wątpliwości, że kiedy Jarosław Kaczyński się zastanawia nad tym, co zrobił, wie tylko jedno: Ja się odkuwam za to, że ani ja, ani mój brat nie dostaliśmy tego, na co zasłużyliśmy. A on ma apetyt jak rekin i uważa, że zasłużył na wszystko - dodał redaktor naczelny "GW".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24