Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, nie zdobył mandatu w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego - wynika z sondażu late poll przeprowadzonego przez Ipsos. Polityk w Brukseli spędził 20 lat. - Na pewno trzeba się zastanowić, dlaczego jest taki wynik, a nie inny - mówił w sztabie PiS.
Ryszard Czarnecki, weteran PiS w Brukseli, walczył o reelekcję w okręgu numer 7, obejmującym województwo wielkopolskie. Polityk znajdował się na drugim miejscu listy Prawa i Sprawiedliwości, zaraz za prezydenckim ministrem Wojciechem Kolarskim - którego prezydent Andrzej Duda nazywa swoim przyjacielem. Kolarski również - według sondażu Ipsos - nie zdobył mandatu.
Z PiS w tym okręgu mandat udało się zdobyć jedynie byłej minister pracy i rodziny Marlenie Maląg. Według late poll dostała 120 660 głosów. Najlepsze wyniki w Wielkopolsce osiągnęli kandydaci Koalicji Obywatelskiej: Ewa Kopacz (191 647 głosy) i Michał Wawrykiewicz (119 968 głosy). Do Parlamentu Europejskiego dostaną się, według wyników sondażowych, ponadto Anna Bryłka z Konfederacji (110 656 głosów) i Krzysztof Hetman z Polska 2050/PSL (58 348).
Czarnecki: trzeba zastanowić się, dlaczego jest taki wynik, a nie inny
Czarnecki był pytany o swój wynik w sztabie wyborczym PiS. - Pięć lat temu pamiętam, jak też państwo mówiliście, że nie będę miał mandatu, a potem miałem - stwierdził.
Polityk zaznaczył, że "na pewno trzeba zastanowić się, dlaczego jest taki wynik, a nie inny". - Dlaczego nie wygraliśmy, chociaż na to liczyliśmy, nie ma co ukrywać. Natomiast poczekajmy na wyniki oficjalne - dodał.
Jeździł punto. Jeździł z Jasła... Odpowie za "kilometrówki"?
Ryszard Czarnecki w Parlamencie Europejskim zasiadał od 2004 roku. W latach 2014-2018 był wiceprzewodniczącym Europarlamentu. W kończącej się IX kadencji polityk PiS należy do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
W wyborach do PE w 2019 roku Czarnecki zdobył prawie 135 tysięcy głosów. Startował wówczas z drugiej pozycji na liście PiS w Warszawie.
Wokół europosła w ostatnich latach narosło wiele kontrowersji. Ryszard Czarnecki zasłynął między innymi tym, że w mało parlamentarny sposób wypowiadał się pod adresem eurodeputowanej Róży Thun, którą porównał do "szmalcowników", za co przepraszał.
Cieniem za europosłem PiS kładły się też przejazdy do i z Brukseli samochodem. W 2020 roku "Rzeczpospolita" opisała, że polityk wykazał, że dojeżdżał z Jasła, choć mieszkał w Warszawie, co oznaczało o ponad trzysta kilometrów dłuższą trasę i większy zwrot w ramach tak zwanej "kilometrówki".
Pod koniec lutego Prokuratura Okręgowa w Zamościu - w ramach prowadzonego postępowania - skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie Ryszardowi Czarneckiemu immunitetu. Według śledczych polityk miał w latach 2009-2013 doprowadzić Parlament Europejski do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości przekraczającej 200 tys. euro. Co więcej, według Europejskiego Urzędu ds. Przeciwdziałania Nadużyciom Finansowym europoseł miał między innymi zimą jeździć fiatem punto w wersji cabrio, który ponad dekadę wcześniej został zezłomowany. Według kontrolerów OLAF w rozliczeniu służbowych wyjazdów Ryszarda Czarneckiego miały pojawiać się dane samochodów, których właściciele ani nie prowadzą żadnych usług transportowych, ani posła nie znają.
Dochodzenie europejskiego urzędu zakończyło się w 2019 roku. To przedstawiciele OLAF złożyli w sprawie potencjalnych nadużyć zawiadomienie do polskiej prokuratury, która następnie zawnioskowała o uchylenie Czarneckiemu immunitetu.
Zgoda PE na pociągnięcie polityka PiS do odpowiedzialności nie będzie jednak konieczna, jeżeli Czarnecki straci mandat w wyniku przegranych wyborów - nie będzie go już chronił immunitet. Według "Rzeczpospolitej", europoseł ma usłyszeć zarzut przedkładania nieprawdziwych oświadczeń co do odbywanych podróży służbowych. Wniosek o uchylenie immunitetu trafił do komisji prawnej PE w marcu. Ze względu na koniec kadencji - jak informowało cytowane przez WP biuro prasowe Parlamentu Europejskiego - procedura miała być kontynuowana już w nowej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Sam polityk do sprawy odniósł się w opublikowanym w lutym oświadczeniu. Podkreślił, że "już dawno" środki, o które zwrócił się Parlament Europejski "zostały zwrócone". Czarnecki w rozmowie z TVN24 podkreślał również, że nieprawidłowości są efektem błędów jego asystentów, "które naprawił". - W tych relacjach z Europarlamentem wszystko jest w porządku - powiedział na początku maja. - Mówimy o wniosku sprzed kilku miesięcy, sprawa została dawno wyjaśniona. Wszystkie te środki zostały dawno zwrócone (...). Jestem w porządku, byłem w porządku - podkreślił.
Głośno było także o synu Ryszarda Czarneckiego, Przemysławie, byłym pośle. Zasłynął z tego, że w Sejmi egłos zabrał raz, za to na koncie miał zarzut spowodowania uszkodzeń ciała u chrzestnego jego córki (miał ranić go nożem w dłoń), a w 2022 roku wizytę na izbie wytrzeźwień z ponad dwoma promilami alkoholu w organizmie.
"Musimy zatrzymać to szaleństwo"
"W ostatniej kadencji byłem jednym z najaktywniejszych posłów z Polski. Byłem tym, który przedstawił największą liczbę sprawozdań spośród wszystkich 705 europosłów. Byłem również jednym z najczęściej zabierających głos polskich mówców na debatach plenarnych w PE. Wedlug prestiżowego międzynarodowego rankingu byłem najbardziej wpływowym polskim europosłem. Wreszcie byłem, jestem i zawsze będę blisko ludzi, ich spraw oraz potrzeb" - chwalił się eurodeputowany Ryszard Czarnecki we wpisie opublikowanym w piątek przed wyborami.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Alexis HAULOT/EU