Choć o "Oscara "otarł się" czterokrotnie - trzykrotnie nominowany za dokonania aktorskie, raz jako producent - za każdym razem kończyło się na nominacjach. Tym razem jednak nie ma wątpliwości: 16 listopada, podczas gali Governors Award, Tom Cruise odbierze Honorowego Oscara za "za nieustające zaangażowanie w rozwój branży filmowej".
W oświadczeniu Akademia podkreśliła, że Cruise, który jest znany z samodzielnie wykonywanych zadań kaskaderskich, jest także jednym z najbardziej dochodowych aktorów wszech czasów. Do tego odegrał ważną rolę w ratowaniu branży podczas pandemii COVID-19. Mowa o wyprodukowanym przez niego w 2022 roku filmie, w którym zagrał główną rolę "Top Gun: Maverick".
Niezwykłość tej produkcji polegała na tym, że jako pierwsza po długiej, pandemicznej zapaści, w trakcie której widzowie porzucili kina na rzecz portali streamingowych, przekroczyła ponownie magiczną granicę 1 miliarda dolarów. A dokładniej - zarobiła w kinach aż 1,5 miliarda.
Pechowiec i specjalista od box office'ów
Wspomniany "Top Gun: Maverick", w którym po 30 latach przerwy Tom Cruise wcielał się ponownie w tytułowego Mavericka i wracał do pracy nad programem taktyki myśliwców uderzeniowych marynarki wojennej USA, w Hollywood potraktowano jako początek "odrodzenia" podupadającej po pandemii branży. To wtedy Steven Spielberg podczas gali Złotych Globów powiedział do Cruise'a słowa, które potem obiegły świat: "Tom dziękuję ci w imieniu nas wszystkich. Uratowałeś nasze tyłki".
"Top Gun: Maverick", co niezwykle rzadko zdarza się typowo komercyjnym filmom akcji, otrzymał aż pięć nominacji do Oscara, w tym tę najważniejszą: dla najlepszego filmu. Czyli także dla Cruise'a, jednego z producentów. I choć ostatecznie filmowi przypadła tylko techniczna - za dźwięk, same nominacje były wielkim wyróżnieniem. Jak wiemy, od jakiegoś czasu Cruise grywa niemal wyłącznie w filmach akcji, które rzadko są doceniane na festiwalach, czy przez członków Akademii. Mimo że gromadzą w kinach nieporównanie większą widownię od większości oscarowych produkcji. Honorowy Oscar dla Cruise'a będzie więc rodzajem zadośćuczynienia dla aktora.
Był jednak okres w jego aktorskiej karierze - głównie w latach 80., u jej początku i w latach 90 - gdy pojawiał się w ambitnych produkcjach, docenianych przez krytyków i akademików. I doskonale się w nich sprawdzał. W jego filmografii wyróżniają się przede wszystkim dwa świetne tytuły. Mowa o "Urodzonym 4 lipca" Olivera Stone'a (1989) oraz nakręconym rok wcześniej "Rain Manie" w reżyserii Barry'ego Levinsona.
W tym pierwszym, pacyfistycznym obrazie lewicującego twórcy, wcielił się w prawdziwą postać, Rona Kovica, który zgłasza się jako dumny ochotnik do armii i wyrusza do Wietnamu. To, czego tam doświadcza, nie tylko czyni go na zawsze kaleką, ale powoduje też zmianę jego poglądów o 180 stopni. Za rolę Cruise otrzymał nominację do złotej statuetki, ale Oscar trafił w ręce niedoścignionego Daniela-Day-Lewisa za "Moją lewą stopę".
W przypadku "Rain Mana" Levinsona mieliśmy do czynienia z dydaktycznym dramatem obyczajowym. Grany przez Cruise'a lekkoduch i karierowicz po śmierci ojca odkrywa, że ma chorującego na autyzm starszego brata, zamkniętego w zakładzie opiekuńczym Decyduje się "wykraść" go stamtąd i lepiej poznać. Ich relacje sprawiają, że staje się zupełnie innym człowiekiem. Choć film otrzymał cztery Oscary, w tym w głównej kategorii i dla Dustina Hoffmana, Cruise'a pominięto niesłusznie nawet przy nominacjach.
Ot, pech, bo to rola znakomita, choć niewdzięczna.
Droga do kina akcji
Doceniono go za to za świetną kreację w filmie "Jerry Maguire" Camerona Crowe'a (1997), po raz kolejny nominując do złotej statuetki. Tym razem wcielił się w agenta sportowego, który zaprzepaszcza galopującą karierę po tym, jak w towarzystwie szefów skrytykuje bezmyślną pogoń za sukcesem i pieniędzmi. Zaczyna więc odbudowywać od nowa życie, hołdując całkiem innym wartościom. Niestety, i tym razem zabrakło mu szczęścia - Oscar trafił do Geoffreya Rusha za rolę w "Błysku". Bo mając do wyboru kreację szaleńca, upośledzonego fizycznie czy psychicznie i "normalnego" bohatera, Akademia od zawsze nagradza tego pierwszego.
Trzecia nominacja aktorska przypadła mu za bodaj najtrudniejszą rolę drugoplanową w "Magnolii" Paula Thomasa Andersona (1999). W tej mozaikowej opowieści z kilkoma bohaterami serią powiązanych ze sobą wątków, które rozgrywają się w ciągu jednego dnia w Los Angeles, bohaterów połączą z sobą zbiegi okoliczności. Cruise rewelacyjnie wciela się tu w zarozumiałego playboya, który "rozpada się" na naszych oczach w obliczu krzyżowego ognia pytań reporterki telewizyjnej. Świetna, zniuansowana kreacja, która sprawia, że odpychającego bohatera, mimo wszystko zaczynamy lubić. I znów brak szczęścia, który sprawił, że statuetka powędrowała w ręce Michaela Caine'a za rolę w filmie "Wbrew regułom".
Ważnym etapem w życiu Cruise'a był rok 1993, kiedy założył wraz z Paulą Wagner firmę Cruise/Wagner Productions, stając się tym samym producentem. Pierwszym jego projektem było "Mission: Impossible" z 1996 roku, kinowa wersja popularnego serialu z lat 80., która wyznaczyła zdecydowany zwrot aktora w stronę niemal już wyłącznie filmów akcji. Wiek XXI to konsekwentna kontynuacja tej drogi. Wśród wielu tytułów, w jakich Cruise się pojawił, dominuje aż sześć filmów z serii "Mission: Impossible" (dwie poprzednie powstały w XX wieku). Przypomnijmy też, że w ostatnim filmie z tej serii (i w tym, który przed nami), jedną z istotnych ról zagrał Marcin Dorociński.
Czy Honorowy Oscar sprawi, że Cruise ponownie sięgnie po bardziej wyrafinowane, trudniejsze kino? Póki co uważa się za szczęśliwca, który kocha to, co robi.
Kto jeszcze odbierze Honorowego Oscara?
Tradycyjnie podczas Gali Gubernatorów przyznawanych jest corocznie kilka Honorowych Oscarów.
- Tym razem zostaną one przyznane czterem osobom, "których niezwykłe kariery i zaangażowanie w naszą społeczność filmową, nadal wywierają trwały wpływ - powiedziała w oświadczeniu prezydent Akademii, Janet Yang. Oprócz Toma Cruise'a wyróżnienia za dokonania artystyczne trafią w ręce scenografa Wynna Thomasa oraz choreografki i aktorki Debbie Allen.
Z kolei Dolly Parton, którą znamy przede wszystkim jako gwiazdę muzyki country i aktorkę, odbierze Honorowego Oscara za działalność charytatywną. Jej fundacja Dollywood oraz program "Imagination Library" dostarczyły dzieciom na całym świecie prawie 300 milionów książek. Wyróżnienie nazywane jest nagrodą in. Jean Hersholt Humanitarian Award.
Autorka/Autor: Justyna Kobus/akw
Źródło: "The New Jork Times", Deadline, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: James Shaw / Avalon / PAP