Setki przedsiębiorców protestowały w środę przed Urzędem Miasta Krakowa przeciwko planom utworzenia "Nowego Miasta" na Rybitwach. To obszar przemysłowy, który - według wizji urzędników - ma zmienić się w "dzielnicę wieżowców". Plan miejscowy, którego pierwsze czytanie odbywa się w radzie miasta, może w efekcie - zdaniem przedsiębiorców - pozbawić miejsc pracy 10 tysięcy osób.
"Chcemy pracy, nie Manhattanu" - to jedno z haseł, jakie pojawiło się w środę na proteście przedsiębiorców przed Urzędem Miasta Krakowa. W Radzie Miasta Krakowa tego dnia odbędzie się pierwsze czytanie projektu uchwały o miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego obszaru "Nowe Miasto". Chodzi o obszar Rybitw i Płaszowa, na którym ma powstać "dzielnica wieżowców", porównywana do nowojorskiego Manhattanu.
W planach są mieszkania i biura, w tym nawet 50-piętrowe wieżowce o maksymalnej wysokości 150 metrów. Aktualnie to miejsce jest zdominowane przez przemysł, działają tam też między innymi magazyny i firmy gospodarujące odpadami. Urzędnicy chcą drastycznych zmian, a to budzi protesty właścicieli działających na Rybitwach firm.
Czytaj też: Puste lokale usługowe na obu liniach metra
Protest przedsiębiorców w Krakowie
Na transparentach, które pojawiły się w środę przed budynkiem magistratu, pojawiły się hasła takie jak: "Nic o nas bez nas - pracownicy firm z Rybitw", "Za nasze pieniądze tu siedzicie" i "Pozwólcie nam pracować".
- Domagamy się opamiętania i rozsądku ze strony Rady Miasta Krakowa - mówił reporterowi TVN24 Remigiusz Tytuła, prezes Klastra Rybitwy - Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości. Ocenił, że jeśli radni uchwalą plan dla "Nowego Miasta", pracę może stracić nawet 10 tysięcy osób zatrudnionych w przemyśle i usługach z nim związanych. - (Plan - red.) spowoduje mnóstwo zagrożeń dla okolicznych mieszkańców, czy to w postaci podtopień, czy w postaci braku miejsc parkingowych (...), czy też w postaci zwiększonego ruchu samochodowego i korków - dodał Tytuła.
Tymczasem miasto zapowiada, że nowy plan pozwoli na utworzenie nawet 100 tysięcy miejsc pracy. - Ale miejsc pracy biurowej, więc zupełnie inny charakter dzielnicy - zaznacza prezes Klastra Rybitwy.
Urząd: plan nie nakazuje "natychmiastowego zaprzestania prowadzenia działalności"
Urzędnicy zapewniają, że przedsiębiorcy, którzy obecnie na Rybitwach działają, wciąż będą mogli prowadzić tam swoje biznesy. "Plan miejscowy nie nakazuje natychmiastowego zaprzestania prowadzenia działalności dla istniejących tam firm" - czytamy w komunikacie magistratu opublikowanym po proteście. Urzędnicy podkreślają, że "firmy będą mogły dalej funkcjonować w istniejący sposób. Przekształcenie obecnego zagospodarowania, w ramach wydzielonych w projekcie planu poszczególnych kwartałów zabudowy, w kierunku projektowanych nowych funkcji mieszkaniowych i usługowych, będzie uzależnione od planów inwestycyjnych właścicieli danych terenów".
Wcześniej wiceprezydent miasta Jerzy Muzyk zapowiadał, że nowy plan zagospodarowania "hamuje utrwalanie funkcji przemysłowo-magazynowej". - Każdy przedsiębiorca, który tam jest, może de facto prowadzić działalność na dotychczasowym poziomie. Od niego będzie zależało, jak długo chce prowadzić działalność w dotychczasowej postaci. Jest jedno zastrzeżenie: jeżeli będzie chciał budować nową halę, to już jej nie wybuduje - zaznaczał Muzyk.
A w takiej właśnie, opisywanej przez wiceprezydenta, sytuacji, może znaleźć się wielu przedsiębiorców. - Jesteśmy na etapie przymiarki do kolejnej hali, mamy prawomocne pozwolenie na budowę, jest to inwestycja rzędu 30-40 milionów złotych (...). Banki bardzo ostrożnie patrzą na finansowanie tej inwestycji. Czekamy z wytęsknieniem na anulację tego planu (miejscowego - red.) i możliwość dalszej pracy na tym terenie - powiedział dla TVN24 Adam Zegiel, współwłaściciel jednej z działających na Rybitwach firm.
Władze miasta zaznaczają, że urzeczywistnienie idei "Nowego Miasta" na Rybitwach to kwestia najbliższych 20 lat. - Budowa nowoczesnej dzielnicy to tak jak budowa miasta od nowa. Należy przewidzieć wszystkie funkcje, które zapewnią komfortowe życie mieszkańców - mówi wiceprezydent Jerzy Muzyk.
Źródło: TVN24, krakow.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24