Kierowca poprosił policję o pomoc, bo jego żona zaczęła rodzić w samochodzie. Na filmie z policyjnego wideorejestratora widać, ile przepisów policjanci musieli złamać po drodze, by zdążyć na czas. Dziesięć minut po dotarciu do szpitala na świat przyszedł Wiktor.
Do dyżurnego policji w Katowicach zadzwonił przejęty mężczyzna z prośbą o pomoc. Wiózł skodą rodzącą żonę do szpitala i obawiał się, że nie zdążą dojechać tam na czas, ponieważ trwała już akcja porodowa.
Ich samochód poruszał się autostradą A4 w kierunku Rudy Śląskiej. Liczyła się każda minuta.
Katowicki dyżurny przekazał zebrane od kierowcy informacje dyżurnemu z komisariatu autostradowego w Gliwicach, który na miejsce niezwłocznie skierował patrol.
Wkrótce sierżanci Marcin Mazur i Daniel Skorupa, jadący policyjnym bmw, dogonili skodę i na sygnałach eskortowali samochód z rodzącą kobietą aż przed sam budynek szpitala w Gliwicach.
Ani na moment się nie zatrzymali, by uzgodnić trasę. - Kontaktowaliśmy się z ojcem tylko telefoniczne i za pomocą gestów - powiedzieli nam policjanci.
Nie marnowali czasu, a film z wideorejestratora pokazuje, ile przepisów musieli złamać po drodze.
- Jazda była dynamiczna, ale bezpieczna - przyznali.
Dziesięć minut po dotarciu rodziny na miejsce na świat przyszedł zdrowy chłopiec – Wiktor. Wdzięczni rodzice przysłali policjantom rodzinną fotografię z nowo narodzonym dzieckiem.
Jako ciekawostkę można dodać, że Wiktor urodził się tego samego dnia miesiąca, co jego starszy brat - 4 maja.
Autor: mag/ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja