Ulicami Częstochowy przeszedł marsz przeciwko przemocy. Jego uczestnicy zatrzymywali się przed gmachami instytucji, które zdaniem organizatorów nie reagowały właściwie, aby pomóc ośmioletniemu Kamilowi. W każdym z tych miejsc zostawiali zapalony znicz i uczcili pamięć o chłopcu minutą ciszy.
Uczestnicy "Marszu sprawiedliwości śp. Kamilka" zgromadzili się przed południem na pl. Biegańskiego. Zaplanowali przemarsz ulicami Częstochowy, by dotrzeć m.in. przed siedzibę szkoły, w której uczył się Kamil, przed gmach Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz sądu. - Chcemy postawić znicz przy każdej z tych instytucji, która go zawiodła - mówili organizatorzy.
Czytaj też: Śmierć Kamila a działanie systemu. Od dawna jest propozycja zmiany, dlaczego "temat ucichł"?
- Chcemy wreszcie coś zrobić z tym, co się dzieje w tej Polsce, i nie tylko - codziennie słyszymy o zakatowanych dzieciach i musimy powiedzieć "dość", ktoś musi to zrobić - powiedziała tuż przed wyruszeniem marszu jedna z organizatorek manifestacji Karolina Łuszczyna-Nowicka.
- Przede wszystkim zebraliśmy się tutaj dla Kamilka, upamiętniając jego męczeńską śmierć, bo tak naprawdę była to męczeńska śmierć i mamy nadzieję, że już nie będzie ani jednego zakatowanego dziecka więcej - podkreślała.
"Ani jednego dziecka więcej. Stop przemocy", "Nie bądź obojętny", "Poparzona buzia, zranione serce. Dziecko zmarło w potwornej męce", "Chcesz być ślepy, chcesz być głuchy na płacz dzieci - jesteś głupi!", "Przyzwolenie na cierpienie to empatii zwyrodnienie!" - napisano na transparentach. O cierpieniu Kamila przypominał też umieszczony na dziecięcym wózku duży pluszowy miś. Był obandażowany, jak Kamil, kiedy trafił do szpitala.
Manifestacja trwała blisko dwie godziny. Ulicami miasta przeszło około 200 osób. "Stop przemocy", "Cisza go zabiła, koniec ciszy", "Kara śmierci", "Dzieci mają swój głos, zacznijmy słuchać go" - skandowali demonstranci. Winą za tragedię obarczali sądy, MOPS, szkołę czy kuratorium. Apelowali o zmiany w systemie ochrony i opieki nad dziećmi. "Gdzie był sąd, gdzie byli sąsiedzi, gdzie była rodzina, gdzie była policja, gdzie był MOPS?" - pytali.
Wrocław manifestuje
W niedzielę również we Wrocławiu, na tamtejszym rynku, manifestowano "w obronie dzieci narodzonych". Organizatorzy podkreślali, że to protest po śmierci ośmiolatka. Demonstrujący domagali się wprowadzenia przepisów, które pomogłyby uniknąć takich sytuacji jak ta z Częstochowy w przyszłości.
- Nie zgadzamy się na taki los dzieci, chcemy zmiany prawa. Sami jesteśmy rodzicami i nie wyobrażamy sobie takich sytuacji w swoim sąsiedztwie - mówili jednym głosem uczestnicy i organizatorzy.
Tłumy na pogrzebie
Katowany przez ojczyma ośmiolatek był przez ponad miesiąc leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zmarł w poniedziałek rano. W sobotę w Częstochowie odbył się pogrzeb Kamila. Zgromadził tłumy mieszkańców.
Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia. Dziecko z ciężkimi obrażeniami - rozległymi oparzeniami i złamaniami - przetransportowano do katowickiego szpitala śmigłowcem.
Śledztwo w toku
Śledztwo w tej sprawie, prowadzone dotychczas przez częstochowską prokuraturę, zostało przed kilkoma dniami przeniesione do Gdańska. Ojczym Kamila, który na początku kwietnia został aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa i znęcania się nad Kamilem ze szczególnym okrucieństwem, po śmierci chłopczyka ma mieć zmieniony zarzut na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Matka zaś, podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem, może odpowiedzieć za pomoc w zabójstwie. Także ona jest aresztowana. Zarzuty w tej sprawie, dotyczące nieudzielenia Kamilowi pomocy, usłyszeli także siostra matki Kamila, a następnie mąż tej kobiety. Wszyscy mieszkali w tym samym domu.
Drugi wątek śledztwa dotyczy niedopełnienia obowiązków przez pracowników ośrodków pomocy społecznej w Częstochowie, a także w Olkuszu, gdzie przez pewien czas mieszkała rodzina Kamila oraz działających przy gminach zespołów ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a także przez kuratorów i placówki oświatowe. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że niezależnie od śledztwa prokuratury w sprawie śmierci Kamila, zdecydował się wystąpić do rzecznika dyscyplinarnego sędziów celem wszczęcia postępowania wyjaśniającego wobec sędziów, w związku z podejmowanymi przez nich decyzjami w sprawie opieki nad chłopcem.
Źródło: PAP, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24