72-letnia płońszczanka szła na zakupy do supermarketu, gdy na parkingu podjechało do niej auto.
"Siedziało w nim kilka kobiet mówiących z wyraźnym wschodnim akcentem. Jedna trzymała w ręku foliową torebkę z błyszczącymi łańcuszkami i pierścionkami. Zaproponowała seniorce kupno biżuterii. Opowiadała przy tym historię, którą zapewne wiele osób słyszało już w różnych wariantach: konieczność pilnego powrót do kraju, brak pieniędzy, biżuteria 'prawdziwa i wartościowa', a całość do kupienia niemal za bezcen" - opisuje nadkom. Kinga Drężek-Zmysłowska z policji w Płońsku.
Najpierw padła propozycja 1200 złotych. Gdy seniorka odpowiedziała, że nie ma takiej kwoty, cena spadła od razu do 400 złotych za trzy łańcuszki, trzy pierścionki i obrączkę - "wszystko ze złota". Skuszona "okazją" wypłaciła pieniądze z bankomatu i odebrała woreczek, a sprzedające szybko odjechały.
Następnego dnia 72-latka poszła do złotnika i lombardu, by sprawdzić wartość "okazyjnego zestawu". Usłyszała, że nie kupiła złota, a bezwartościowe podróbki.
"Cała 'promocja', cała opowieść i cały pośpiech były tylko dobrze przygotowaną manipulacją" - dodaje nadkom. Kinga Drężek-Zmysłowska.
Podrobione sztabki złota
Do komendy policji w Pułtusku zgłosił się 40-letni mieszkaniec powiatu, który padł ofiarą oszustwa przy zakupie sztabek złota.
"Na jednym z portali internetowych nawiązał kontakt z nieznaną osobą, która oferowała do sprzedaży sztabki złota wraz z pełną dokumentacją potwierdzającą ich rzekomą autentyczność. Oferta wydawała się wiarygodna, dlatego mężczyzna zdecydował się na zakup dwóch sztabek po 13,5 tysiąca złotych za każdą" - informuje asp. Magdalena Bielińska z policji w Pułtusku.
Po kilku dniach do jego domu przyjechał kurier, który przekazał przesyłkę z zakupionymi sztabkami. Sprzedający ponownie skontaktował się z kupującym, proponując mu kolejne egzemplarze. 40-latek ponownie zdecydował się na transakcję, tym razem na cztery sztabki. Jedna budziła wątpliwości, ostatecznie odebrał trzy.
"Po kilku dniach żona zgłaszającego udała się do Warszawy, aby sprawdzić autentyczność zakupionych sztabek. Wtedy wyszło na jaw, że wszystkie są podróbkami. W sumie rodzina straciła 66 tysięcy złotych" - dodaje asp. Magdalena Bielińska.
Wyjątkowo atrakcyjne ceny i nagłe okazje, zwłaszcza oferowane na parkingu czy ulicy, powinny zapalać czerwoną lampkę. Jeśli ktoś naciska, żeby kupić coś natychmiast, jeśli cena nagle spada o kilkadziesiąt procent, jeśli pojawia się historia o trudnej sytuacji, to ryzyko oszustwa jest bardzo wysokie. Przestępcy liczą na impuls i emocje, a nie na rozsądek. Jeśli cena wygląda "zbyt dobrze", prawie zawsze oznacza to jedno - oszustwo. Apelujemy, by nie kupować towarów od przypadkowych osób i zgłaszać podobne sytuacje. Dzięki temu łatwiej przerwać ten schemat i uchronić kolejne osoby przed stratą pieniędzy.Policja
Autorka/Autor: ag/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Brzeg