Chłopiec był z mamą w rejonie przystanku autobusowego. Gdy nagle wybiegł na jezdnię, mama ruszyła za nim, ale nie zdążyła go uchronić przed potrąceniem. Był reanimowany przez ratownika medycznego, który akurat tamtędy przejeżdżał, i policjanta. Nieprzytomny, w ciężkim stanie został zabrany do szpitala.
W piątek około 9.30 w Częstochowie kierująca fiatem potrąciła czteroletniego chłopca. Do wypadku doszło w alei Wojska Polskiego (fragment drogi krajowej numer 1) na wysokości ulicy Mireckiego, w rejonie przystanku autobusowego.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że 19-letnia kierująca jechała prawidłowo. W tamtym miejscu pieszych nie powinno być na jezdni - mówi Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka policji w Częstochowie. - Chłopiec wybiegł na jezdnię, prosto pod koła samochodu, mama ruszyła za nim - dodaje.
Nie zdążyła, też została potrącona
34-letnia matka nie zdążyła złapać dziecko i uchronić przed potrąceniem. - Chłopiec był reanimowany przez świadka - ratownika medycznego, który akurat tamtędy przejeżdżał i wyskoczył z karetki na pomoc. Potem do resuscytacji przystąpił także policjant. Ratownik wykonywał uciski klatki piersiowej, policjant wdechy ratownicze. Przywrócili chłopcu funkcje życiowe. Nieprzytomne, w ciężkim stanie dziecko zostało przewiezione do szpitala - mówi Chyra-Giereś.
Mama chłopca i kierująca fiatem były trzeźwe. Z 19-latką jechał pasażer. Zasłabł na miejscu, pomogli mu strażacy.
W szpitalu okazało się, że również 34-latka wymaga pomocy medycznej. Jak dodaje policjantka, gdy wybiegła po syna, również została potrącona i zaczęła odczuwać skutki uderzenia.
- Stan chłopca jest ciężki, jest na oddziale intensywnej terapii. Lekarze robią wszystko, żeby go uratować - potwierdza Dariusz Tworzydło, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24