Opinie i wydarzenia
"To bulwersuje". Gowin odpowiadał na kolejne pytania
Moi współpracownicy informują mnie, że od momentu ukazania się informacji, że mam wstawić się przed komisją, w mediach społecznościowych jest duży hejt. Liczę się z tym, że członkowie mojej rodziny również teraz mogą być poddawani presji - mówił Jarosław Gowin podczas przesłuchania przez komisję śledczą w sprawie wyborów kopertowych. Pytany, czego dowiedział się podczas rozmowy ze Zbigniewem Ziobro, Gowin odpowiedział, że nie dopytywał, kto go naciskał na szukanie na niego haków. Według niego "to nie mógł być premier Mateusz Morawiecki", a w jego domniemaniu "to mógł być Jarosław Kaczyński". Wspomniał także, że w sprawie wyborów prezydenckich w prywatnym mieszkaniu spotykał się także z Jarosławem Kaczyńskim. Gowin przypomniał, że "w ocenie ministra Szumowskiego wybory 10 maja powinny były być przełożone ze względu na zagrożenie dla bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków". - Premier Morawiecki zmienił swoje zdanie po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, minister Szumowski kilka tygodni później - kontynuował. Jak dodał, Szumowski "tłumaczył to wolą Jarosława Kaczyńskiego". Pytany przez Dariusza Jońskiego, kto brał udział w ówczesnych spotkaniach ws. organizacji wyborów w siedzibie PiS, odpowiedział, że on, Morawiecki i Kaczyński, a 9 maja obecny był także Piotr Gliński. Na pytanie, czemu głosował za ustawą umożliwiającą zorganizowanie wyborów korespondencyjnych dla 10 milionów polskich obywateli, odparł, że według niego "co do zasady możliwość głosowania korespondencyjnego powinna być w polskim prawie dopuszczalna".