Opinie i wydarzenia
Turski: przykro mi bardzo, ale nie ma we mnie pełnego wybaczenia
Skąd się bierze zło? Czy zaczynamy być na nie obojętni? Czy Auschwitz może się dziś powtórzyć? Z tymi najtrudniejszymi z trudnych pytań skonfrontował uczestników Campusu Polska Przyszłości Marian Turski - historyk i publicysta, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego i Rady Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, ocalały z hitlerowskich obozów zagłady. Spotkanie z nim prowadziła Aldona Machnowska-Góra. - Najważniejsze jest życie, a kiedy ma się życie, najważniejsza jest wolność. Trzeba niejednokrotnie dla tej wolności znów oddawać życie - mówił Turski, nawiązując do powstania warszawskiego i powstania w gettcie warszawskim. Stwierdził, że polskie społeczeństwo od zawsze podziwiało ludzi, którzy podejmowali czyny zbrojne.
Co by powiedział swoim oprawcom, gdyby mógł się z nimi spotkać? - Nie ma we mnie tego, co jest wymogiem chrześcijańskim, czyli pełnego wybaczenia. Po wojnie piękny poeta otworzył organizację konspiracyjną. Oznaczała zemstę. Mieli zamiar zatruwać studnie, by zatruć sześć milionów Niemców za sześć milionów Żydów. Przywódca Izraela powiedział, że są to metody niegodne - powiedział Turski. Przyznał, że nigdy żadne kolejne pokolenie Niemców nie jest odpowiedzialne za zbrodnie dziadków, pradziadków, ale podnosi odpowiedzialność moralną za pewne czyny.