Rosyjskie aktywa dzielą Unię Europejską. "Oko za oko"

Moskwa. Plac Czerwony
Dr Smyk: Uruchomienie aktywów rosyjskich tak naprawdę służyłoby na rzecz wzmocnienia pozycji negocjacyjnej Ukrainy
Źródło: TVN24
Przed czwartkowym szczytem w Brukseli rosną napięcia wokół planu zabezpieczenia 90 miliardów euro pożyczki dla Ukrainy na zamrożonych rosyjskich aktywach. Opór części państw UE zwiększają groźby Moskwy dotyczące konfiskaty zachodnich aktywów - pisze "Financial Times".

Obawy europejskich stolic rosną w obliczu gróźb odwetu ze strony Moskwy w odpowiedzi na decyzję o bezterminowym zamrożeniu rosyjskich aktywów. Liderzy Wspólnoty wciąż z rezerwą podchodzą do pomysłu wykorzystania tych środków na wsparcie Ukrainy.

Propozycja KE zakłada przekierowanie aktywów Centralnego Banku Rosji (CBR) w postaci środków pieniężnych o wartości do 210 mld euro - 185 mld w belgijskim Euroclear i 25 mld w prywatnych bankach kilku państw – na nieoprocentowaną pożyczkę dla Ukrainy. Do 2027 roku UE planuje pożyczyć Ukrainie 90 mld euro, co pokryłoby dwie trzecie jej potrzeb finansowych.

Według "Financial Times" środki te mają dwojaką rolę: mogą pomóc w odpieraniu rosyjskiej agresji, jak i wzmocnić rolę Europy w prowadzonych pod przewodnictwem USA rozmowach pokojowych.

W odpowiedzi Rosja zapowiedziała "najostrzejszą" odpowiedź, jeśli jej aktywa zostaną użyte do finansowania Ukrainy. Prezydent Władimir Putin określił w zeszłym miesiącu europejskie plany mianem "kradzieży własności". Groźba ta szczególnie zaniepokoiła władze Belgii, Włoch i Austrii.

Belgia żąda "nieograniczonych" gwarancji

Choć Moskwa nie ujawniła jeszcze, jakie kroki miałaby podjąć, rosyjska administracja miała analizować m.in. możliwość przejęcia wszystkich zachodnich aktywów, które jeszcze zostały w Rosji.

Groźby Moskwy pojawiają się, gdy przywódcy UE spotykają się w Brukseli. W czwartek odbędzie się tam szczyt, na którym rozstrzygnięta ma zostać kwestia finansowania Ukrainy przez następne dwa lata.

Belgia nadal opiera się naciskom innych stolic, by zgodzić się na pożyczkę w wysokości 90 mld euro zabezpieczoną rosyjskimi aktywami. Premier Belgii Bart De Wever stwierdził, że ryzyko rosyjskiego odwetu wobec jego kraju - który przechowuje zdecydowaną większość tych aktywów - jest zbyt duże, i zażądał od pozostałych 26 państw członkowskich UE finansowych i prawnych gwarancji podziału tego obowiązku.

Według informacji "Financial Times" Belgia domaga się gwarancji o "nieograniczonym" zakresie i czasie obowiązywania.

Gwarancje bezwarunkowe, których domaga się Belgia, oznaczają, że inne państwa członkowskie udzieliłyby zabezpieczenia o nieokreślonej wysokości na nieokreślony okres. Takie rozwiązanie większość krajów jednak odrzuca, ponieważ w wielu przypadkach wymagałoby ono zgody parlamentów narodowych. Belgia nie godzi się na to, by gwarancje były równe sumie zamrożonych aktywów, a więc 210 mld euro.

- Potrzebujemy także absolutnej ochrony przed jakimkolwiek rosyjskim odwetem - zaznaczył premier De Wever w trakcie wystąpienia w belgijskim parlamencie tuż przed rozpoczęciem unijnego szczytu w sprawie dalszego finansowania Ukrainy.

- Jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione, powrócimy do naszej propozycji użycia headroomu - dodał premeir Belgii. Chodzi o opcję drugą dalszego finansowania Ukrainy, która ze względu na konieczność uzyskania jednomyślności wśród stolic została w ostatnich tygodniach odłożona. W ocenie premiera byłaby to jednak opcja tańsza i bezpieczniejsza.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski weźmie udział w szczycie, by osobiście przedstawić swoje argumenty De Weverowi. Urzędnicy UE zapowiadają, że obrady potrwają tak długo, jak będzie to konieczne do podjęcia decyzji.

- Dla Ukrainy to kwestia egzystencjalna - powiedział jeden z wysokich rangą dyplomatów UE zaangażowanych w negocjacje. - Dlatego Belgia musi się zgodzić - dodał.

Pierwsze pozwy Moskwy

Rosyjski bank centralny wniósł już do sądu w Moskwie pozew na kwotę 18 bln rubli (229 mld dol., ok. 824 mld zł) przeciwko Euroclearowi - depozytowi papierów wartościowych, który przechowuje 185 mld euro (ok. 779 mld zł) zamrożonych rosyjskich aktywów państwowych, z siedzibą w Brukseli. Pierwsza rozprawa zaplanowana jest na połowę stycznia.

Kreml przygotował również pakiet regulacji, które miałyby ułatwić kolejne konfiskaty. Według badań Instytutu Kijowskiej Szkoły Ekonomii (KSE) zachodnie firmy posiadały w Rosji w 2024 roku aktywa o wartości co najmniej 127 mld dolarów (ok. 457 mld zł).

Według analizy KSE Kreml przejął lub zamroził już do tej pory aktywa co najmniej 32 zachodnich firm, powodując straty sięgające co najmniej 57 mld dolarów (ok. 205 mld zł).

- Aktywa, inwestycje i dywidendy firm, które pozostają, są zasadniczo pod kontrolą Rosji - powiedziała dyrektor instytutu KSE Nataliia Szapował, dodając, że spółki są zobowiązane "do zrzeczenia się praw do inwestycji".

Rosja mogłaby przejąć lokalne spółki zależne od zachodnich firm na podstawie dekretu podpisanego przez Putina we wrześniu, który wprowadza przyspieszoną procedurę nacjonalizacji. Kreml uzasadnił tę decyzję jako sposób szybkiego reagowania na "wrogie działania", takie jak zajęcie aktywów przez UE. Belgijscy urzędnicy uważają, że Euroclear byłby pierwszą ofiarą potencjalnego rosyjskiego odwetu, ponieważ około 17 mld euro (ok. 71,6 mld zł) aktywów jego klientów pozostaje zamrożonych w Rosji i jest zagrożonych konfiskatą.

- Wykorzystanie zamrożonych aktywów w Euroclearze może mieć potencjalnie szkodliwe konsekwencje dla tego kraju i całej Europy - powiedział De Wever na początku miesiąca w belgijskim parlamencie.

Włoski bank na rosyjskim rynku

Choć od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę niemal cztery lata temu 1903 zagraniczne firmy wycofały się z Rosji lub ograniczyły tam działalność, 2315 nadal pozostaje aktywnych - wynika z danych instytutu KSE.

Wśród nich są rosyjskie oddziały banków takich jak austriacki Raiffeisen i włoski UniCredit. Według instytutu KSE zagraniczne firmy zarobiły w Rosji w ubiegłym roku 19,5 mld dol. (ok. 70 mld zł).

Dyrektor generalny UniCredit Andrea Orcel powiedział w zeszłym miesiącu we włoskim senacie, że bank nie planuje wycofania się z Rosji, mimo że około 3,5 mld euro (ok. 14,7 mld zł) należącego do nich kapitału pozostaje tam uwięzione.

Rząd Włoch poparł w ubiegłym tygodniu decyzję UE o bezterminowym zamrożeniu rosyjskich aktywów, jednocześnie wyrażając obawy przed wykorzystaniem ich do finansowania Ukrainy. Włoski senator Claudio Borghi z prawicowej Ligi - prorosyjskiego, probiznesowego partnera w koalicji Giorgii Meloni - ostrzegł przed konsekwencjami realizacji tych planów.

- Jak można sądzić, że faktyczne kradzieże pieniędzy innego kraju nie doprowadzą do kolejnej katastrofy? - powiedział Borghi "FT". - Pierwszą konsekwencją będzie to, że Rosja uzna, że może skonfiskować wszystkie zagraniczne aktywa - dodał.

Austria również obawia się, że Moskwa mogłaby przejąć Raiffeisena - największy bank kraju, który w ubiegłym roku odnotował w Rosji przychody rzędu 2,9 mld dolarów (ok. 10,4 mld zł). - To nieznane terytorium prawne i szczerze mówiąc rośnie niezrozumienie, dlaczego komisja nie rozmawia więcej z państwami członkowskimi i nie daje im przynajmniej poczucia, że ich obawy są traktowane poważnie - powiedział austriacki urzędnik.

Konfiskaty mogłyby dotknąć zachodnich inwestorów posiadających przed inwazją notowane publicznie rosyjskie papiery wartościowe, a także zachodnie firmy mające udziały w rosyjskich spółkach lub prowadzące tam działalność.

"Jeden z asów Moskwy"

Po tym jak zachodnie kraje zamroziły na początku wojny około 300 mld dolarów rosyjskich aktywów państwowych, Moskwa odpowiedziała zakazem sprzedaży rosyjskich papierów wartościowych przez zachodnich inwestorów i wycofywania uzyskanych środków. Dywidendy i kupony trafiają na tzw. konta typu C, pozostające pod kontrolą Rosji.

Rosja zezwoliła części zachodnich inwestorów na wypłatę części środków. Jednak według Alexandry Prokopenko, byłej urzędniczki banku centralnego, wartość kont typu C prawdopodobnie znacznie wzrosła od marca 2023 roku, kiedy Rosja ujawniła, że znajduje się tam 500 mld rubli (ok. 6,3 mld dol., 22,7 mld zł) zamrożonych zachodnich aktywów.

Sbierbank, największy bank Rosji, poinformował, że w ubiegłym roku wypłacił na konta typu C około 25 proc. z dywidendy za 2024 rok w wysokości 787 mld rubli (ok. 10 mld dol., 36 mld zł). Kwoty te nadal się kumulują, mimo że wiele zachodnich firm dokonało odpisów wartości inwestycji.

Według Prokopenko dywidendy BP z 19,75-procentowego pakietu akcji w Rosniefcie prawdopodobnie wyniosły łącznie około 340 mld rubli (ok. 4,3 mld dol., 15,6 mld zł), podczas gdy orzeczenie sądu z 2024 roku wskazało, że JPMorgan posiadał 243 mld rubli (ok. 3,1 mld dol., 11,2 mld zł) rosyjskich aktywów "głównie" na kontach typu C.

- To jeden z asów Moskwy. Jeśli Europa ruszy rosyjskie rezerwy, Rosja może po prostu przenieść środki z kont typu C do budżetu - powiedziała Prokopenko w rozmowie z "FT". - Daje im to bezpośrednie źródło dochodów, gdy mają deficyt i nadmiernie wydają na obronę - dodała.

- Taki krok miałby również pokazać, że Rosja jest "gotowa na zasadę oko za oko. W przeciwieństwie do Europy Kreml może to zrobić szybko, bez wikłania się w długie postępowania sądowe - wyjaśniła.

Kreml zagroził także pozwami przeciwko zachodnim rządom, firmom i indywidualnym inwestorom w zagranicznych sądach.

Jak daleko sięga Moskwa

Już ponad dwudziestu rosyjskich oligarchów i spółek złożyło skargi na zamrażanie i konfiskaty aktywów przed trybunałami działającymi w ramach mechanizmów rozstrzygania sporów inwestor-państwo na podstawie traktatów międzynarodowych. Według analizy organizacji Friends of the Earth łączna wartość rosyjskich roszczeń sięga co najmniej 62 mld dolarów (ok. 223 mld zł).

- Nie chodzi o wygraną, lecz o stworzenie ryzyka, podniesienie kosztów, przeciąganie spraw i demoralizowanie podmiotów zaangażowanych w schemat finansowania Ukrainy - powiedziała Prokopenko. - Im dłużej trwają procesy, tym dłużej UE nie może w pełni korzystać z rosyjskich aktywów - dodała.

Belgia obawia się potencjalnych pozwów na podstawie traktatu inwestycyjnego podpisanego z Moskwą wspólnie z Luksemburgiem. Objęty sankcjami oligarcha Michaił Fridman już domaga się od Luksemburga 16 mld dolarów (ok. 57,6 mld zł) odszkodowania za zamrożenie jego aktywów.

Prawnicy wynajęci przez Komisję Europejską wyrazili wątpliwości, czy Rosja mogłaby skutecznie zakwestionować wykorzystanie jej aktywów państwowych na podstawie dwustronnych traktatów inwestycyjnych. Sądy inwestycyjne "nie mają jurysdykcji do rozpatrywania sporów dotyczących rzekomego wywłaszczenia suwerennych rosyjskich aktywów" - napisała kancelaria Covington w opinii prawnej, z którą zapoznał się "FT". Zdaniem prawników ryzyko wciągnięcia państw UE przed inne sądy międzynarodowe "zostało znacząco wyolbrzymione".

Komisja miała również sprawić, że "współpraca państw trzecich z Rosją przy wywłaszczaniu europejskich aktywów stanie się skrajnie nieatrakcyjna" - powiedział wysoki rangą urzędnik komisji.

Niemcy, będące siłą napędową planu wykorzystania zamrożonych aktywów, "wielokrotnie jasno dawały do zrozumienia, że podstawową zasadą całej operacji jest to, iż wszyscy ponoszą takie samo ryzyko" - powiedział inny dyplomata UE. Władze w Berlinie argumentują, że wykorzystanie rosyjskich aktywów to jedyny sposób dalszego finansowania Ukrainy bez zaciągania kolejnego długu.

- Jeśli to się nie uda, będzie to z pewnością katastrofalny sygnał dla Ukrainy. Europa poniesie wówczas także porażkę jako aktor geopolityczny - dodał.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Zobacz także: