Polacy coraz lepiej radzą sobie z regulowaniem zobowiązań. Bankowcy i właściciele firm telekomunikacyjnych mogą się cieszyć, ale dla windykatorów to zła informacja - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Po raz pierwszy od kilku lat dynamiczny rozwój branży windykacyjnej został gwałtownie zahamowany. Zamiast wzrostu na poziomie 20 - 40 proc. jak dotąd, firmy odzyskujące długi zanotowały pogorszenie wyników o ponad jedną trzecią w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Przez pierwsze sześć miesięcy windykatorzy kupili lub przyjęli zlecenia o wartości 3,7 mld zł podczas, gdy w zeszłym roku - 5,6 mld zł.
- Coraz mniej kredytów trafia do windykacji. Polacy mają pieniądze na spłatę pożyczek bankowych. Podobna sytuacja jest w firmach telekomunikacyjnych - mówi Jarosław Długi, dyrektor departamentu sprzedaży we wrocławskiej firmie windykacyjnej "Centrum". Jego zdaniem poprawiła się sytuacja nie tylko klientów indywidualnych, ale także przedsiębiorstw.
Nie jest tajemnicą, że banki coraz więcej zarabiają na kredytach. Z drugiej strony nadzór bankowy wyraźnie podkreśla, że spada liczba kredytów, które nie są spłacane.
- Nasze społeczeństwo staje się zasobniejsze, coraz więcej osób stać na spłatę kredytu. Nie wydaje mi się jednak, żeby na przestrzeni ostatnich miesięcy sytuacja zmieniła się radykalnie. Faktycznie niektóre grupy klientów lepiej radzą sobie z obsługą pożyczek, np. ludzie o średnich dochodach, są jednak też klienci, którzy nadal mają problemy z ratami - tłumaczy Roman Jurewicz,wiceprezes Euro Banku (specjalizującego się w udzielaniu pożyczek gotówkowych).
Ważne jest także to, że banki i firmy telefonii komórkowej skuteczniej bronią się przed nieuczciwymi klientami lub takimi, którzy mogą nie płacić rachunków. Na przykład telekomy stworzyły bazę, z której wspólnie korzystają. Jeśli ktoś oszukał jedną firmę, raczej nie naciągnie kolejnej.
- Banki dysponują coraz bardziej zaawansowaną techniką, która umożliwia niezwykle dokładną ocenę zdolności kredytowej klienta. I nie udzielają kredytów osobom, które wcześniej chciały je oszukać - mówi Wojciech Mikołajczyk, dyrektor Biura Windykacji i Outsourcingu w Banku BGŻ.
Przez sześć pierwszych miesięcy bieżącego roku banki kupiły siedem mln raportów o klientach. Biuro w swoim raporcie przesyła historię kredytową klienta. Bank może porównać, czy informacje wpisane we wniosku zgadzają się z tymi, które posiada biuro, a także, czy potencjalny klient regulował wcześniej swe zobowiązania w terminie. Jeśli danej osoby w BIK nie ma, zdarza się, że bank prosi o weryfikację danych z wniosku kredytowego firmę windykacyjną. - Poza tym banki starają się pomagać osobom, które mają problemy ze spłatą, np. konsolidują czy restrukturyzują ich kredyty - twierdzi Roman Jurewicz.
Pomimo tego nie zanosi się, żeby windykatorom groziło bezrobocie. Wciąż mają oni do odzyskania miliardy złotych ze zleceń, które pozyskali chociażby w ostatnim roku. - Drugie półrocze będzie mocniejsze ponieważ na rynek trafi więcej spraw - mówi Piotr Krupa, prezes największej w Polsce firmy windykacyjnej "Kruk". - Ilość sprzedawanych dóbr i usług, także tych z odroczonym terminem płatności, raptownie rośnie, a zawsze ich część nie jest z różnych powodów spłacana. Poza tym doświadczenie ostatnich lat uczy, że większość dużych transakcji tego typu zamykana jest w drugiej połowie roku, przed zakończeniem roku księgowego - dodaje.
mkg
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24