Tragiczny wypadek z udziałem pięciu nastolatków w Wychodach (woj. lubelskie). Młodzi mężczyźni jechali autem, nagle kierujący 18-latek stracił panowanie nad pojazdem. Zjechał na pobocze, skąd auto, koziołkując, spadło na położną o 1,5 metra niżej łąkę. Mimo reanimacji nie udało się uratować jednego z pasażerów.
Policja i prokuratura z Zamościa (woj. lubelskie) bada okoliczności śmiertelnego wypadku, do którego doszło w minioną środę w Wychodach. Z pierwszych informacji, jakie otrzymały służby, wynikało, że auto, którym podróżowało pięć osób, dachowało.
- Policjanci wstępnie ustalili, że kierujący fordem na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem i zjechał na lewe pobocze. Samochód koziołkował kilkukrotnie, zatrzymując się na dachu na terenie pobliskiej łąki, położonej około 1,5 metra poniżej drogi - poinformowała starszy aspirant Dorota Krukowska-Bubiło, rzecznik zamojskiej policji.
Auto spadło z wysokości 1,5 metra
Jak ustalono, za kierownicą forda siedział 18-letni mieszkaniec Zamościa. W samochodzie znajdowali się również czterej młodzi mężczyźni w wieku 17 i 18 lat. Gdy na miejscu pojawiły się służby, jeden z 17-letnich pasażerów był nieprzytomny. Mimo podjętej natychmiast reanimacji nie udało się go uratować.
- Pozostali uczestnicy wypadku wymagali pomocy medycznej, załoga karetki pogotowia przewiozła ich do szpitala. Po badaniach okazało się, że kierowca oraz dwóch pasażerów wyszło z wypadku z niegroźnymi potłuczeniami. W szpitalu z obrażeniami ciała pozostał jeden pasażer: 17-latek z gminy Zamość - informuje Krukowska-Bubiło.
Badanie alkomatem wykazało, że 18-letni kierowca osobówki był trzeźwy, pobrano od niego krew do dalszych badań. Policjanci zatrzymali mu uprawnienia do kierowania pojazdami, które zdobył kilka miesięcy temu. - Zebrany materiał dowodowy i prowadzone w tej sprawie postępowanie pozwoli na ustalenie przyczyn i okoliczności tego tragicznego w skutkach wypadku - zapewnia rzeczniczka policji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska policja