Białowieski Park Narodowy szuka pieniędzy na przeniesienie przedwojennej leśniczówki, w której przez ponad 30 lat mieszkali profesor nauk leśnych Simona Kossak i fotograf dzikiej przyrody Lech Wilczek. Budynek stoi obecnie w puszczy. Miałby trafić do Białowieży, choć jest też pomysł na przeniesienie go do muzeum w Ciechanowcu.
Leśniczówka została wzniesiona w 1935 roku. Stoi, wraz z (wybudowaną w tym samym czasie) stodołą ze spichlerzem na terenie Dziedzinki - osady w Puszczy Białowieskiej. W maju 2021 roku informowaliśmy, że służby konserwatorskie wpisały oba obiekty do rejestru zabytków.
- W 1971 roku w leśniczówce zamieszkał fotograf dzikiej przyrody i miłośnik Puszczy Białowieskiej Lech Wilczek. Po pewnym czasie, do drugiej części chałupy, wprowadziła się profesor Simona Kossak - biolog, miłośniczka lasów i dzikiej przyrody - mówiła nam w 2021 roku prof. Małgorzata Dajnowicz, podlaska konserwator zabytków.
Przenosiny do Białowieży wydają się przesądzone
Dziedzinka, poprzez swoje położenie w granicach rezerwatu ścisłego stanowiła dla naukowców doskonały punkt obserwacyjny zwierząt w ich naturalnym środowisku. Simona Kossak (1943- 2007) i Lech Wilczek (1930-2018) propagowali unikatowe wartości przyrodnicze puszczy. Prowadzili też działalność artystyczną. Powstawały tu książki, filmy i zdjęcia.
Leśniczówka należy do Skarbu Państwa. Jest w zarządzie Białowieskiego Parku Narodowego. Władze tego ostatniego zamierzają przenieść budynek do Białowieży.
Jak przekazała zastępca dyrektora ds. administracyjnych BPN Katarzyna Kopiejczyk, obecne położenie jest niedogodne, bo w Dziedzince nie ma dostępu do prądu. Dlatego park nie jest tam w stanie wykonywać tam prac oraz zapewnić bezpieczeństwa odwiedzającym. Z tego powodu sprawa przenosin wydaje się przesądzona.
- Może miejsce jest samo w sobie bardziej atrakcyjne, ciekawsze, natomiast przeniesienie do Białowieży po prostu pozwoliłoby nam zachować, zabezpieczyć w łatwiejszy sposób ten budynek - powiedziała Kopiejczyk. I dodała: - Jeżeli uzyskamy jakiekolwiek wsparcie finansowe pozwalające nam na przeniesienie Dziedzinki do Białowieży, to będziemy to robić.
Wybór padł na Białowieżę, bo Simona Kossak była związana z tą miejscowością. - I chcielibyśmy jednak, żeby to pozostało u nas - podkreśliła wicedyrektorka parku.
Szukają pieniędzy
Na ziszczenie się tych planów potrzeba jednak pieniędzy. Zarówno na sporządzenie dokumentacji do rozbiórki, jak i na samo przewiezienia obiektu.
- Próbujemy znaleźć jakieś źródło, bo my niestety z naszych własnych przychodów nie jesteśmy w stanie pokryć takiego kosztu - powiedziała Kopiejczyk.
Konserwator zabytków chce, aby leśniczówka była udostępniana zwiedzającym
Do ratowania Dziedzinki zachęca też podlaska konserwator zabytków, która wcześniej - jako członkini Rady Naukowej Białowieskiego Parku Narodowego - przekonywała dyrekcję parku, aby leśniczówka była udostępniana zwiedzającym.
- Obiekt zabytkowy musi służyć ludziom. Jeżeli on jest pusty, nieużytkowany, nieodwiedzany, siłą rzeczy po pierwsze nie służy ludziom (...), po drugie następuje jego degradacja, czemu musimy też w różnych formach przeciwdziałać - powiedziała Dajnowicz.
Jest pomysł na przenosiny do Ciechanowca
Stwierdziła też, że zainteresowanie przeniesieniem Dziedzinki wyraziła dyrekcja Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu.
- Nie uważam, żeby był to zły pomysł, zwłaszcza że tam jest planowany kompleks leśny. Oczywiście stoję na stanowisku, że najlepszym miejscem zawsze jest miejsce obiektu, w którym ten obiekt z zamysłu był lokowany, natomiast dla uratowania obiektu również alokacja jest dopuszczalna i takie decyzje na poziomie Polski są podejmowane - stwierdziła profesor.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: WUOZ w Białymstoku