- Górskie ratownictwo jest niedofinansowane. Brakuje etatów, a wynagrodzenia nie są atrakcyjne.
- Średnia wieku etatowego ratownika górskiego to dziś 44 lata, a napływ młodych kadr jest niewielki.
- Górscy ratownicy pracują na wysłużonym sprzęcie i stacjonują w wiekowych, wymagających remontu budynkach.
- Chcemy zrobić wszystko, żeby odpowiedzieć na to, co dostajemy od was. Wiemy o niedogodnościach, niedoborach i waszej ciężkiej, tytanicznej pracy, którą łączycie z pracą zawodową - deklarowała poseł Iwona Krawczyk z Platformy Obywatelskiej podczas wtorkowego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do Spraw Rozwoju i Wsparcia Ratowniczych Służb Górskich w Polsce, którego jest przewodniczącą.
Zapowiedziała rozpoczęcie prac nad projektem ustawy lub stanowiska, które pomoże rozwiązać najpilniejsze potrzeby ratowników górskich. Te wiążą się przede wszystkim z finansami.
Wynagrodzenia nie są atrakcyjne, wymagania są duże
- Pierwszym i głównym problemem, z którym się mierzymy, są kwestie wynagrodzeń ratowników górskich. Na całą południową Polskę, z wyłączeniem Tatr przypada 123,5 etatu (z dotacją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - red.), a działamy na dosyć szerokim terenie. Grupa ludzi, którzy się tym zajmują, jest mocno wyspecjalizowana, posiada bardzo wąską wiedzę, duże umiejętności i duże doświadczenie - mówi Łukasz Felcenloben, prezes zarządu głównego Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jak dodaje, każdy kandydat wstępujący do GOPR, zanim w ogóle może zacząć myśleć o kwestiach zatrudnienia, na początku jest ratownikiem ochotnikiem. Musi na tym etapie przejść około tysiąca godzin szkoleń w ciągu minimum dwóch lat. Jak się okazuje, po tak wymagającym przygotowaniu nie może liczyć na atrakcyjne wynagrodzenie.
- Zarobki są u nas ściśle powiązane z dotacją, którą otrzymujemy z budżetu państwa. To w tym momencie około 15 milionów złotych rocznie. Średni koszt finansowania jednego etatu miesięcznie to 8481,45 złotych brutto, przy czym średnia płaca ratownika liniowego to około pięciu tysięcy złotych netto - wskazał Łukasz Felcenloben.
Prezes GOPR wyjaśnił, że rozbieżności w płacach wynikają z tego, że są to kwoty uśrednione, obejmujące również wynagrodzenia kadry kierowniczej.
- Tym, co z naszej perspektywy jest realnym postulatem, jest zrównanie płacy minimalnej z minimalną płacą ratownika medycznego. Szacowany koszt takiego ruchu to około trzech milionów złotych rocznie - wskazał.
Potrzeba więcej etatów i poprawy praw emerytalnych
Zabezpieczany przez GOPR teren obejmuje ponad 20 tysięcy kilometrów kwadratowych i 38 powiatów. Na jeden powiat przypada średnio 3,25 etatu, a to oznacza, że nie ma możliwości zapewnienia minimalnej (dwuosobowej) obsady dyżurowej w każdym dniu miesiąca. Jak wskazują ratownicy, aby mogli udzielać pomocy efektywniej, potrzebne jest zwiększenie liczby etatów o przynajmniej 50.
Kolejne wyzwania wiążą się z faktem, że średnia wieku osób zatrudnionych w ratownictwie górskim wzrasta. W przypadku pracowników etatowych już dziś wynosi około 44 lat. Z uwagi na małą liczbę etatów nie udaje się zapewnić zastępowalności. Okazuje się też, że ratownicy górscy, jako jedni z nielicznych przedstawicieli zawodów nadzorowanych przez MSWiA, nie są objęci prawem do wcześniejszej emerytury.
- Każdy ratownik zawodowy może dziś po spełnieniu określonych warunków przejść wprawdzie na emeryturę pomostową. Nie jest to bonus, który cieszy się dużym wzięciem. Przeciwnie - ratownicy górscy to ludzie pasji i nie myślą o tym, żeby jak najszybciej z tej pracy uciekać. Propozycja, z jaką wychodzimy, to objęcie nas pełnymi prawami emerytalnymi po 25 latach stażu - wskazał Jerzy Siodłak, naczelnik GOPR.
Jak podkreślają ratownicy, proponowane przez nich działania mają doprowadzić do tego, że o ratownictwie górskim zacznie są mówić i myśleć jako o pełnoprawnym, wyspecjalizowanym zawodzie, o bardzo specyficznych kompetencjach.
- To, z czym się teraz mierzymy, to coraz mniej ochotników w młodym wieku, wstępujących do służby górskiej. Organizacje, takie jak GOPR, nie stwarzają nowej, atrakcyjnej oferty. Poprzez kwestie płac czy przywilejów emerytalnych, jesteśmy w stanie zwiększyć tę atrakcyjność - podkreślił Łukasz Felcenloben.
Z danych udostępnionych przez GOPR wynika, że odsetek osób w wieku poniżej 25 lat wstępujących do organizacji wynosi obecnie poniżej 15 procent.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Śmigłowca nie mają, budynki powstawały w czynie społecznym
Potrzeby ratowników górskich wiążą się też z dostępem do infrastruktury. GOPR nie dysponuje własnymi śmigłowcami - podczas akcji wymagających ich użycia współpracuje z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Z kolei bazy, w których stacjonują ratownicy, wymagają pilnych inwestycji, na przykład w termomodernizację.
- W większości funkcjonujemy w obiektach, które albo zostały przekazane naszym organizacjom przez fundusze wczasów pracowniczych, albo zostały wybudowane w czynie społecznym. Nasi starsi koledzy budowali je w latach 70. Pełnimy tam dyżury całodobowe. W 2023 roku udało się nam pozyskać finansowanie i cześć stacji przeszła termomodernizację - wskazał Krzysztof Koziej, wiceprezes Grupy Karkonoskiej GOPR.
Jak dodaje, w ciągu całej działalności GOPR środki pozyskane z MSWiA pozwoliły wybudować dwie stacje ratunkowe - w Krościenku i Karłowie. Trudna sytuacja jest obecnie w Szklarskiej Porębie. GOPR stacjonuje tam w starym, poniemieckim obiekcie. W ubiegłym roku została podjęta decyzja o budowie nowej stacji. Koszt inwestycji to 10 milionów złotych. Łącznie na ten cel przekazano ratownikom w dwóch transzach sześć milionów. Pozostałej części nie udało się póki co pozyskać ani z MSWiA, ani z rezerwy finansowej premiera. Tymczasem przetarg został już rozstrzygnięty. Uruchomione zostały dwa z trzech etapów realizacji, co oznacza, że wykonawca nie będzie mógł dokończyć prac, jeśli pieniądze szybko się nie znajdą.
TOPR ma jeden śmigłowiec i równie pilne potrzeby
Okazuje się, że z podobnymi problemami jak GOPR mierzy się Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
- W Zakopanem mamy stację centralną, a przy zakopiańskim szpitalu jest baza śmigłowca. To baza, którą ostatnio wyremontowaliśmy własnymi środkami na poziomie około pięciu milionów złotych i która jest własnością LPR. Czyli inwestujemy w nie swoje. Mamy umowę z LPR i są oni chętni oddać nam tę bazę, ale nie ma jeszcze decyzji na wyższym szczeblu. Ma się odbyć w tej sprawie trójstronne spotkanie – poinformował Bolesław Pietrzyk, prezes TOPR.
W bazie śmigłowca dyżurują piloci, mechanicy i załoga, obejmująca dwóch ratowników medycznych, do których czasem dołącza lekarz. Dyżur jest stały i wymaga dużego profesjonalizmu.
- Teren, w którym pracujemy, wymaga czasem działania w ścianach, które mają po kilkaset metrów. Wymaga to stosowania technik linowych, dość niebezpiecznych, dość złożonych, wymagających regularnego treningu - wskazał prezes.
Z finansowaniem szkoleń jest jednak problem. Udaje się je prowadzić głównie dzięki zaangażowaniu sponsorów. Podobnie jak GOPR, TOPR również potrzebuje więcej etatów.
- My nie mamy żadnych kłopotów z ochotnikami. Chętnych do służby jest bardzo dużo, ale ze względu na to, że Tatry odwiedziło w ostatnim roku pięć milionów turystów, jest też więcej wypadków. Porównanie roku 2023 z rokiem 2024 pokazuje 30-procentowy wzrost liczby takich zdarzeń. Obsłużenie ich wymaga większej liczby etatów. Z ministerstwem od nowego roku rozmawiamy o czterech, ale chcielibyśmy więcej. Dziesięć powinno załatwić sprawę - powiedział Bolesław Pietrzyk.
Również w TOPR problemem są zbyt niskie płace. Prezes proponuje stworzenie narzędzia łączącego je z mechanizmem waloryzacyjnym, na przykład takim, które obowiązuje dla wynagrodzeń w sferze budżetowej.
Skoro była mowa o bazie śmigłowcowej, to warto wspomnieć o maszynie, która czeka tam w gotowości do akcji. Okazuje się, że o ile GOPR swojego śmigłowca nie ma, o tyle TOPR posiada - jeden, i to wysłużony.
- Koszt nowego to jest od 80 do 120 milionów złotych. Nasz ma już bardzo dużo godzin nalotu. W wakacje ten śmigłowiec lata co chwilę. Na jego remont potrzeba 40 milionów złotych, z czego cztery miliony musimy wydać już w przyszłym roku - wskazał prezes.
Budżet TOPR to około 23 milionów złotych rocznie, z czego dotacja ministerstwa wynosi około 14 milionów złotych. Wiązać koniec z końcem tatrzańskim ratownikom pomagają umowy sponsorskie i wsparcie z 1,5 procent podatku.
Z danych udostępnionych przez GOPR wynika, że organizacja przeprowadza rocznie około trzech tysięcy akcji ratowniczych. TOPR takich akcji realizuje rocznie ponad 1,2 tysiąca akcji - połowa z nich jest określana jako poważne działania ratownicze.
Autorka/Autor: Piotr Wójcik/akw
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock