Rodzinna tragedia w Prusicach. Zmarł dziewięciolatek postrzelony przez ojca

Kolejne tragiczne wiadomości
Rodzinna tragedia na Dolnym Śląsku. Strażnik więzienny śmiertelnie postrzelił swoją teściową i córkę
Źródło: Dominika Ziółkowska/Fakty TVN

W poniedziałek rano zmarł postrzelony 9-latek z Prusic (woj. dolnośląskie). To kolejna ofiara rodzinnej tragedii. Według ustaleń śledczych, 51-letni funkcjonariusz Służby Więziennej po kłótni z żoną oddał strzały do swojej teściowej, córki oraz syna. Kobieta i dziewczynka zginęły na miejscu, chłopca przewieziono do szpitala.

Dziewięciolatek trafił do szpitala we Wrocławiu w piątek wieczorem. Jego stan określano jako bardzo ciężki. Chłopiec trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii dziecięcej.  

W poniedziałek tuż przed godziną 16 rzeczniczka Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. Tadeusza Marciniaka we Wrocławiu przekazała, że chłopiec zmarł rano.

Strzelał do dzieci i teściowej

Dziecko jest kolejną ofiarą tragedii, która rozegrała się w piątek w jednym z mieszkań w Prusicach (woj. dolnośląskie). 51-letni mężczyzna oddał strzały z broni palnej. Według ustaleń śledczych najpierw zabił swoją teściową, a następnie poszedł do sypialni dzieci. Tam oddał kolejne strzały do 5-letniej córki i 9-letniego syna. Kobieta i dziewczynka zmarły na miejscu wskutek obrażeń. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu przekazała, że "po oddaniu strzałów w kierunku dzieci sprawca zdarzenia próbował popełnić samobójstwo". Obecnie mężczyzna przebywa w szpitalu we Wrocławiu. Prokurator Karolina Stocka-Mycek przekazała, że prowadzone jest śledztwo w sprawie pozbawienia życia 71-letniej kobiety, 5-letniej dziewczynki oraz usiłowania pozbawienia życia 9-letniego chłopca. To wstępna kwalifikacja, którą przyjęli śledczy.

Czytaj też: Co wiadomo o tragedii z Prusic? >>>

Tragedia rozegrała się w Prusicach
Tragedia rozegrała się w Prusicach
Źródło: TVN24

Kto strzelał?

W sobotę dyrektor generalny Służby Więziennej płk dr Andrzej Pecka, przekazał, że mężczyzna był "doświadczonym funkcjonariuszem", pracował w zawodzie od 17 lat, a od kilku był dowódcą grupy interwencyjnej, co roku przechodził badania psychologiczne. Przełożeni nie zgłaszali zastrzeżeń do jego pracy. - Nic nie wskazuje, aby to zdarzenie miało związek z pełnieniem służby czy też łączyło się z czynnościami służbowymi - powiedział Pecka.

Do tragedii doszło w piątek
Do tragedii doszło w piątek
Źródło: TVN24

Wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart podkreśliła podczas briefingu, że mężczyzna strzelał z prywatnej broni, przebywał od kilku dni na urlopie. Dodała, że trwają przesłuchania współpracowników mężczyzny.

Funkcjonariuszką SW jest również żona 51-latka, kobieta została objęta pomocą psychologiczną. Małżeństwo pracowało w różnych jednostkach na terenie okręgu opolskiego. Zapowiedziano, że mężczyzna zostanie "natychmiast zawieszony i nie wróci do służby". Obecnie przebywa w szpitalu, jego stan jest bardzo ciężki, przeszedł co najmniej jedną operację.

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.

Czytaj także: