"Przepraszamy wszystkich, których zgorszyliśmy tym, co na rekolekcjach w kościele w Toruniu się wydarzyło w ramach rozpowszechnianej za pośrednictwem mediów scenki" - napisali przedstawiciele grupy ewangelizacyjnej ELO. To oni zorganizowali w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego przedstawienie, którego fragmenty zostały opublikowane w mediach społecznościowych.
W piątek wieczorem Ewangelizacyjny Licheński Ośrodek "Kecharitomene" - w skrócie grupa ELO - opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym odniósł się do kontrowersyjnych rekolekcji, zorganizowanych w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Toruniu. Młodzież przeprosiła w komunikacie "wszystkich, których zgorszyli", tłumacząc jednocześnie intencje, jakie stały za organizacją kontrowersyjnego przedstawienia.
Wcześniej filmiki z najbardziej kontrowersyjnymi scenkami z rekolekcji, które odbyły się 27 marca, trafiły do mediów społecznościowych. Zareagowała na nie kuria i Rzecznik Praw Dziecka, a także parlamentarzyści i organizacje pozarządowe. Na nagraniach widać między innymi półnagą dziewczynę, której mężczyzna zakłada obrożę, ciągnie ją przez świątynie i nazywa "szmatą". W kościele byli w tym czasie uczniowie kilku szkół średnich.
ELO: głoszenie o grzechu jest istotnym elementem ewangelizacji
Jak podkreślili przedstawiciele grupy ELO, przez wydanie oświadczenia nie chcą oni "w żaden sposób wybielać się czy rezygnować z odpowiedzialności", ale "wyjaśnić swoje intencje i odnieść się do wydarzeń".
"Sama inscenizacja była częścią większego projektu zwanego 'Klatka', która od wielu lat funkcjonuje jako popularny koncept ewangelizacyjny. Przedstawia uwspółcześnioną postać Marii Magdaleny, którą uwalnia Jezus, wchodzi do klatki w zamian za nią, by na końcu wygrać z grzechem, czyli zmartwychwstać. Istotnym elementem ewangelizacji jest głoszenie o grzechu, który znieważa człowieka i czyni go niewolnikiem" - wyjaśniają autorzy przedstawienia. Dodają, że pragnęli przekazać następnego dnia, że to ich "osobiste świadectwo wolności od grzechu. Wolności możliwej tylko dzięki Jezusowi - Jego oddaniu życia za każdego z nas".
Członkowie grupy ELO podkreślają, że "grzech jest niewątpliwie kontrowersyjnym tematem w dzisiejszym świecie, a my sami często chcemy uciszyć nasze sumienie trywializując go. Stąd zdecydowany i charakterystyczny przekaz, by podkreślić wagę zła grzechu oraz tego, jak wygląda grzech w prawdziwym życiu". Zaznaczyli też, że sami są niewiele starsi od uczniów, dla których przygotowali przedstawienie. "Doskonale pamiętamy, z czym zmagaliśmy się my oraz nasi bliscy przyjaciele w ich wieku" - napisali autorzy przedstawienia.
Czytaj też: Przyciskał do ławki i krzyczał, bo uczeń "odmówił pokolorowania obrazka". Akt oskarżenia wobec księdza
"Wiemy że to, co wszystkich oburzyło, to niewątpliwie wymowny naturalizm scenki oraz fakt, że w tej formie odbyła się ona w kościele. Pragniemy zapewnić, że wydźwięk całej inscenizacji był zgoła inny niż przedstawia ten wycięty niespełna 30-sekundowy fragment trzygodzinnego spotkania" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
Grupa ELO zaznaczyła, że jej członkowie są w kontakcie z "odpowiednimi władzami kościelnymi, a także w gotowości przyjąć wszelką odpowiedzialność wynikającą z całej sytuacji".
Ks. Kieniewicz: obciążanie winą wykonawców scenki jest dalece nie w porządku
Wcześniej toruńska kuria poinformowała w oświadczeniu, że grupa ELO została odsunięta od prowadzenia zajęć rekolekcyjnych. Ksiądz Paweł Borowski, rzecznik kurii, przekonywał, że organizatorzy Toruńskiego Spotkania Młodych nie byli wcześniej informowani przez osoby prowadzące, że mają one w planach sięganie po wzbudzającą słuszny sprzeciw inscenizację".
Ks. Piotr Kieniewicz, rzecznik Zgromadzenia Księży Marianów w Licheniu, przy którym w przeszłości działała grupa ELO, zaznacza jednak, że "obciążanie całą winą wykonawców scenki jest dalece nie w porządku".
- Organizator znał scenariusz i był uczestnikiem próby generalnej. Także organizator zdecydował - wbrew grupie ELO - by rekolekcje zrealizować w kościele, a nie w sali sportowej, jak było wcześniej planowane. Twierdzenie, że organizator nie wiedział o niczym - jak to zostało podane w oświadczeniu kurii - jest po prostu nieprawdziwe - mówił Kieniewicz w rozmowie z dziennikarzami tvn24.pl.
Z kolei rzecznik kurii zaznacza, że owszem, organizatorzy widzieli próbę generalną, ale wówczas kontrowersyjna scena "nie miała takiej formy, była odegrana łagodniej, nie było takich elementów". - Tak jak powiedział ksiądz Mariusz (Wojnowski, organizator rekolekcji - red.), prawdopodobnie uczestników przedstawienia poniosły emocje. Nagle tylu ludzi ich oglądało - mówi ks. Borowski.
Scena "poszła za daleko". Czy i kto poniesie odpowiedzialność?
Ks. Kieniewicz przyznał, że choć scena "poszła trochę za daleko", to jest to "element wyrwany z kontekstu, który jest bardzo ważny". - To był swego rodzaju komentarz do ósmego rozdziału Ewangelii św. Jana, który mówi o cudzołożnej niewieście. Ta Ewangelia była czytana tego dnia w kościołach - podkreślił duchowny.
Rzecznik kurii jak dotąd nie poinformował, czy i kto poniesie odpowiedzialność za kontrowersyjną scenę. Kuratorium oświaty nie widzi podstaw do interwencji - w przeciwieństwie do posłanki Lewicy Joanny Scheuring-Wielgus, która zapowiedziała złożenie w sprawie toruńskich rekolekcji zawiadomienia do prokuratury. Podobną zapowiedź złożył Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Z kolei o konsekwencje w strukturach kościelnych apeluje dziennikarz i publicysta katolicki Tomasz Terlikowski.
"Prześwietna kuria diecezjalna toruńska (to nie żart, tak oficjalnie zwraca się do kurii) uznała, że - by zatrzymać medialny szum i skandal - może kłamać, i zrzucać winę na ludzi młodych. Oni - co przyznaje ksiądz Kieniewicz - mogli przekroczyć jakieś granice, ale to nie oni zdecydowali, że ta scena ma się rozgrywać w świątyni, nie oni zaakceptowali scenariusz, nie oni później mijali się z prawdą. Nie mam wątpliwości, że jeśli kuria chce zachować autorytet w oczach młodych, jeśli chce pokazać, że prawda wyzwala i jest ważna, to ktoś - z księży, a nie ze świeckich - powinien ponieść konsekwencje. A młodzi ludzie z zespołu ELO i opinia publiczna powinna zostać przeproszona. Oficjalnie i bez ściemniania" - skomentował w mediach społecznościowych Terlikowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ELO, Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych