Po sobotniej ulewie z gradobiciem w okolicach Stargardu już nie pierwszy raz doszło do zrzucenia ścieków do Iny. W konsekwencji zostały wytrute wszystkie ryby na 60 kilometrach rzeki. Ekolodzy załamują ręce. - To nie jest już sensacja, ale pewnego rodzaju smutna rutyna - mówi przewodniczący zarządu Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy.
O zatruciu rzeki Iny jako pierwsze poinformowało Towarzystwo Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy, którego celem statutowym jest dbałość o zachowanie rzek w stanie jak najbardziej zbliżonym do naturalnego. Post na ten temat opublikowało 17 czerwca, chwilę przed północą. Wskazało, że źródłem problemu jest miejski system kanalizacji w Stargardzie.
Fakt ten potwierdza zresztą dyrektor spółki Wody Miejskie w Stargardzie, która zarządza lokalną oczyszczalnią.
- Do rzeki dostały się przelewem burzowym zlokalizowanym na wysokości oczyszczalni rozcieńczone ścieki pochodzące z kanalizacji ogólnospławnej, która funkcjonuje w mieście - informuje Piotr Tomczak, dyrektor naczelny Wód Miejskich w Stargardzie.
Dodaje przy tym, że spółka wnosi do Wód Polskich za każde uruchomienie się przelewu burzowego opłatę podwyższoną z tytułu korzystania z usług wodnych.
- W roku poprzednim były to cztery opłaty. W roku bieżącym było to pierwsze uruchomienie się przelewu burzowego - mówi.
- Przelewy burzowe są niestety w Polsce legalne, to jest chory układ, bo jednocześnie prawo zakazuje zabijania rzeki i jest to przestępstwo - twierdzi Artur Fudryna, przewodniczący zarządu Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy.
Jak dodaje, zrzucanie ścieków "to już nie jest sensacja, a pewnego rodzaju smutna rutyna".
Historia się powtarza
- Schemat identyczny jak co roku. Niżówka spowodowana zaburzeniem równowagi zlewni, przede wszystkim nadmiernymi poborami z wód podziemnych. Do tego źle działające systemy oczyszczania ścieków ze znacznymi ilościami zanieczyszczeń w kanalizacji ogólnospławnej, wypłukiwanymi wodami opadowymi. Dodając odrobinę intensywnego, dwugodzinnego deszczu, przemieszanego z gradem, daje nam to awaryjne oddanie nieoczyszczonych ścieków komunalnych do rzeki Iny. Przez ten cały czas oprócz przerzucania pism i biurokracji nie zrobione zostało nic - podkreśla.
Dodaje, że materia wprowadzona do rzeki mogła zawierać dodatki substancji wspomagającej rozkład.
- W ilości tak dużej, że procesy chemiczne wywołane tą sytuacją zużyły prawie cały tlen w wodzie, skutkiem czego na 60 kilometrach padło wszystko, co w rzece było, także wiele gatunków chronionych, takich jak np. głowacze. Celowo sprawdziliśmy, jak wygląda rzeka powyżej Stargardu i tam jest ona pełna życia - mówi i dodaje, że tylko wczoraj rybacy wyłowili z Iny 350 kilogramów śniętych ryb.
Zwraca również uwagę na fakt, że zatrucie Iny może również wpłynąć na stan sanitarny okolicznych plaż, co może być bardzo dotkliwe dla mieszkańców w sezonie letnim.
Władze gminy Goleniów zwróciły się do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej z wnioskiem o wprowadzenie zakazu bezpośredniego kontaktu z wodą rzeki Iny do czasu otrzymania wyników badań pobranych próbek. Podjęto również decyzję o umieszczeniu zapory na rzece pomiędzy Goleniowem a Modrzewiem w celu wyłowienia martwych ryb.
Zawiadomienie do prokuratury w sprawie zatrucia wody złożył burmistrz Goleniowa, a także Towarzystwo Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy oraz Polski Związek Wędkarski.
Wody Miejskie mają plan na poprawę zjawiska
Jak podkreśla dyrektor Wód Miejskich, spółka od dłuższego czasu podejmuje szereg działań mających na celu zminimalizowanie występującego zjawiska.
- Należą do nich m.in. wykonanie syfonu pod rzeką Iną jak również wybudowanie nowego odcinka sieci kanalizacyjnej. Działania te miały na celu odciążenia działania przelewu burzowego. Dzięki tym inwestycjom do Oczyszczalni doprowadzana jest większa ilości ścieków, głównie opadowych, która jest retencjonowana celem późniejszego ich oczyszczenia. Spółka opracowała koncepcję zwiększenia retencji w oczyszczalni ścieków, która uwzględnia wybudowanie nowych obiektów oraz wykorzystanie istniejących na zbiorniki retencyjne. W tym roku na jej podstawie - mówi Tomczak.
Zapewnia, że spółka zamierza opracować dokumentację projektową z niezbędnymi zgodami i pozwoleniami, a następnie realizować przedmiotową Inwestycję.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Koło PZW nr 20 SMOLT Goleniów