Sąd przychylił się do wniosku Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ o tymczasowy areszt dla 39-letniego kierowcy, który w czwartek uczestniczył w śmiertelnym wypadku drogowym. Zginęło w nim rodzeństwo: 23-latka i 25-latek. Mężczyźnie przedstawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia, za co grozi do 12 lat więzienia.
Szef Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ Arkadiusz Szulc poinformował, że złożono w sądzie w Olsztynie wiosek o tymczasowe aresztowanie 39-latka. Sąd w poniedziałek przychylił się do tego wniosku. I zastosował wobec mężczyzny areszt na trzy miesiące.
- Mężczyzna nie złożył wyjaśnień, nie odpowiadał na pytania, nie ustosunkował się nawet do pytania, czy przyznaje się do stawianych mu zarzutów - poinformował prokurator Szulc.
W miniony weekend prokuraturze udało się uzyskać od biegłego informację, która pozwoliła na postawienie tak poważnych zarzutów - biegły oszacował, że 39-latek prowadził auto z prędkością około 190 kilometrów na godzinę. - Trzeba pamiętać, że jechał z taką prędkością w terenie zabudowanym, obok przystanku autobusowego i przejścia dla pieszych - powiedział prokurator Szulc. Przyznał, że zatrzymany był w przeszłości zawodowym kierowcą.
"Moc silnika tego auta była ogromna"
Prokurator poinformował, że 39-latek w przeszłości był wielokrotnie karany mandatami za przekraczanie prędkości. - Moc silnika tego auta była ogromna - podkreślił prokurator.
W czwartek wieczorem na ul. Bałtyckiej w Olsztynie doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło rodzeństwo: 23-latka i 25-latek. Auto prowadziła kobieta, która zawracała na skrzyżowaniu. Na nagraniach z monitoringu, które wyciekły do internetu, widać, że kobieta przepuściła wiele jadących prosto aut i gdy włączała się do ruchu uderzył w nią jadący z ogromną prędkością inny samochód. Prokurator Szulc powiedział, że na ten moment nie wiadomo, czy 23-latka, rozpoczynając manewr, widziała nadjeżdżający samochód. Auto, które prowadził 39-latek, wyjechało zza zakrętu, do miejsca wypadku w linii prostej pokonało kilkadziesiąt metrów. Prokurator Szulc powiedział, że ta kwestia z całą pewnością będzie wyjaśniania w śledztwie.
Chwilę po tym, gdy doszło do wypadku, 39-latek uciekł pieszo z miejsca zderzenia. Policja szukała go przez całą noc i cały piątek, w sobotę rano mężczyzna został zatrzymany po tym, gdy wychodził ze szpitala. W internecie pojawiły się relacje osób, które twierdziły, że 39-latek sam poinformował personel medyczny, że "jest z wypadku". W internecie pojawiły się też informacje mówiące o tym, że po wypadku 39-latek dobę spędził w lesie. Według nieoficjalnych ustaleń PAP nie są one prawdziwe.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Foryś / Gazeta Olsztyńska