Miała się zrelaksować, straciła przytomność i zmarła. Sekcja nie rozwiązała zagadki śmierci w salonie urody

Życia kobiety nie udało się uratować
Śledztwo było wszczęte ws. nieumyślnego spowodowania śmierci
Źródło: Google Earth

Gdańska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 30-latki, która zmarła podczas zabiegu w jednym z salonów urody. Kobieta weszła do komory deprywacji sensorycznej. Tam straciła przytomność, której już nie odzyskała. Sekcja nie wykazała, dlaczego kobieta zmarła.

Do dramatu doszło 20 listopada. Wtedy to do jednego z salonów urody weszła 30-letnia kobieta. O tym zdarzeniu informowaliśmy już na tvn24.pl.

- Kobieta korzystała zabiegu w kabinie izolacji sensorycznej. Kiedy po zakończonym zabiegu klientka nie odpowiadała na wezwanie obsługi, pracownica salonu weszła do kabiny - informuje rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.

Okazało się, że 30-letnia klientka jest nieprzytomna. Na miejsce wezwano pogotowie. Reanimacja jednak nic nie dała, a lekarz stwierdził zgon kobiety.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>

Bez odpowiedzi

W ubiegłym tygodniu odbyła się sądowo-lekarska sekcja zwłok kobiety. Niestety, nie wyjaśniła ona przyczyn zgonu.

- Konieczne będą badania toksykologiczne. Na chwilę obecną nie wiemy, jaka była przyczyna śmierci kobiety - mówi prokurator Wawryniuk.

Odcięcie od świata

Kabiny deprywacji sensorycznej mają odciąć człowieka od możliwie wielu bodźców z zewnątrz: w jej środku panuje cisza i ciemność. Osoba poddawana deprywacji przebywa w wodzie, której temperatura wynosi 36,6 stopni Celsjusza. Wszystko po to, żeby stworzyć ułudę odcięcia mózgu od bodźców zewnętrznych.

Wizyta w takiej kabinie ma działać relaksująco i uspokajająco.

Czytaj także: