Ucieczka Marii Coriny Machado z Wenezueli rozpoczęła się w poniedziałkowe popołudnie. Liderka opozycji, która miała na sobie przebranie i perukę, próbowała dostać się przed środą do Norwegii, by odebrać Pokojową Nagrodę Nobla.
Polityczka musiała najpierw przedostać się z przedmieść Caracas, gdzie ukrywała się od roku, do rybackiej wioski. Tam czekała na nią drewniana łódź rybacka.
W ciągu 10 stresujących godzin Machado i dwie osoby, które jej towarzyszyły, trafiły na 10 wojskowych punktów kontrolnych i za każdym razem udało im się uniknąć zatrzymania. Około północy opozycjonistka dotarła do wioski na wybrzeżu - przekazała osoba zaznajomiona z przebiegiem operacji.
Po kilku godzinach odpoczynku razem z dwoma osobami o 5 rano wsiedli do łodzi i wypłynęli na otwarte Morze Karaibskie w stronę Curacao. Ucieczkę spowalniały silny wiatr i wzburzone morze.
Kulisy ucieczki wenezuelskiej opozycjonistki
Operacja była przygotowywana przez niespełna dwa miesiące. Odpowiadała za nią wenezuelska grupa, która pomaga ludziom w opuszczaniu Wenezueli. Grupa ta przed wypłynięciem Machado na morze poinformowała o tym amerykańskie siły zbrojne, by uniknąć ostrzału łodzi. Od września Amerykanie w tym regionie atakują łodzie podejrzane o przemyt narkotyków.
- Skoordynowaliśmy to, że będzie wypływać z określonego obszaru, by nie wysadzili łodzi w powietrze - przekazało jedno ze źródeł. Jak podaje dziennik, administracja Donalda Trumpa wiedziała o operacji, jednak nie wiadomo, w jakim zakresie była w nią zaangażowana.
Gazeta zwróciła również uwagę, że mniej więcej w czasie wypłynięcia łodzi z Wenezueli para F-18 amerykańskiej marynarki wojennej wleciała nad Zatokę Wenezuelską i spędziła około 40 minut w okolicy trasy prowadzącej z wybrzeża w stronę Curacao.
Machado dotarła na Curacao około godziny 15 we wtorek. Spotkała się tam z pośrednikiem specjalizującym się w ewakuacji ludzi, którego zapewniła administracja Trumpa. W nocy odpoczęła w hotelu. Z kolei rano prywatny odrzutowiec, załatwiony przez jej współpracownika z Miami, wystartował z wyspy i skierował się do stolicy Norwegii, z międzylądowaniem w Bangor w stanie Maine.
Według norweskich mediów laureatka Pokojowej Nagrody Nobla wylądowała przed północą miejscowego czasu w Oslo. Machado nie dotarła na ceremonię wręczenia nagród - w imieniu opozycjonistki wyróżnienie odebrała jej córka.
Co noblistka będzie robić w Europie?
Polityczka planuje przez kilka dni odpocząć w Oslo. Od dawna żyła w odizolowanym miejscu i nie żywiła się w odpowiedni sposób. Za około tydzień planuje wyruszyć do innych europejskich stolic, by mówić o sytuacji w Wenezueli. Ma też udać się do Waszyngtonu. Dziennik zaznacza, że opuszczenie kraju niesie ze sobą ryzyko - Machado może zostać pozbawiona możliwości powrotu do Wenezueli. Mogłoby to osłabić jej wpływy, tak jak stało się to w przypadku kilku liderów opozycji zmuszonych do emigracji w przeszłości. Prokurator generalny Wenezueli Tarek William Saab powiedział, że Machado zostanie uznana za zbiega, jeśli uda się do Norwegii.
Machado zapowiedziała jednak, że wróci do ojczyzny, gdzie może grozić jej areszt i postawienie zarzutów. To nie pierwszy tajny wyjazd opozycjonistki z kraju - przekazały źródła amerykańskiego dziennika.
Laureatka tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla odniosła przytłaczające zwycięstwo w prawyborach obozu demokratycznego w Wenezueli, ale władze zablokowały jej kandydaturę w wyborach prezydenckich z lipca 2024 roku. Jej ugrupowanie poparło wtedy innego opozycyjnego kandydata, Edmundo Gonzaleza Urrutię.
Po wyborach reżim ogłosił wygraną Nicolasa Maduro, ale opozycja przedstawiła protokoły z głosowania świadczące o wysokim zwycięstwie Gonzaleza. W kraju wybuchły protesty brutalnie tłumione przez władze. Wydano nakaz aresztowania Gonzaleza, który uzyskał azyl polityczny w Hiszpanii.
Autorka/Autor: kgr/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/AMANDA PEDERSEN GISKE