W niedzielę w Beninie na Zachodzie Afryki doszło do puczu. Grupa oficerów, której przewodził niewyróżniający się wcześniej porucznik Pascal Tigri, próbowała obalić prezydenta Patrice'a Talona. Jak podaje w środę nowojorska agencja informacyjna Sahara Reporters, tego samego dnia w pobliżu Kotonu, największego miasta i portu tego kraju, pojawiły się dwa rosyjskie okręty. Zaznaczono jednak, że oba szybko odpłynęły, gdy stało się jasne, że zamach stanu nie powiódł się, a puczyści zmuszeni zostali do ucieczki. Agencja sugeruje, że pucz mógł być inspirowany przez Kreml.
Rosyjskie okręty przy Beninie
Sahara Reporters opisuje, że Rosja nie musiała swojej floty ściągać z innych części świata, bo ma ją tuż obok. Pod koniec listopada uzyskała dostęp do portu Lome w sąsiednim państwie, Togo, po zawarciu porozumienia z władzami tego kraju o współpracy wojskowej. A oba porty, Lome i Kotonu, oddalone są od siebie zaledwie o 150 km.
Ale maleńkie Togo nie satysfakcjonuje Moskwy, która konsekwentnie dąży do zwiększenia wpływów w całej Zatoce Gwinejskiej - wskazuje agencja. Kontrola nad Beninem dałaby jej nieskrępowany dostęp do Sahelu, który od Atlantyku na zachodzie po Morze Czerwone na wschodzie opanowany jest już przez junty wojskowe.
Rosyjska propaganda w dniu puczu
Agencja opisuje też, że w dniu puczu wyjątkowo ożywieni w Beninie byli prorosyjscy propagandyści, powiązani z moskiewskimi sieciami informacyjnymi. Wiele wpisów w mediach społecznościowych zamieścił tego dnia Kemi Seba, prominentna postać rosyjskiego "ruchu na rzecz Afryki", który nazwał atak puczystów "dniem wyzwolenia", a następnie szybko usunął wpisy, gdy spiskowcy ponieśli klęskę.
Aktywna była też Nathalie Yamb, szwajcarsko-kameruńska aktywistka ściśle powiązana z Rosją i juntami wojskowymi Sahelu, uznana przez Unię Europejską za persona non grata, która została specjalnym doradcą przywódcy junty wojskowej w Nigrze.
W dniu zamachu aktywiści współpracujący z Moskwą rozpowszechniali zmanipulowane nagrania i zdjęcia z wieców patriotycznych organizowanych przed laty w Kotonu, które miały kłamliwie przekonywać, że buntowników w Beninie wsparło teraz dwa miliony protestujących. Sahara Reporters zasugerowała, że taka operacja musiała być wcześniej zaplanowana i przygotowana, ponieważ wojskowy zamach stanu trwał zbyt krótko, by tę aktywność medialną przypisać przypadkowi.
Autorka/Autor: pb//mm
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock