Leciał z 13-latką, uznano go za handlarza ludźmi. "Myślałem, że takie rzeczy w podróży robią tata i córka"

Źródło:
"Independent", King 5
Karolina Północna
Karolina PółnocnaGoogle Earth
wideo 2/4
Charlotte w Karolinie PółnocnejGoogle Earth

Amerykanin Francisco De Jesus podczas podróży z 13-letnią córką został uznany przez załogę samolotu za handlarza ludźmi. Para wzbudziła zaniepokojenie do tego stopnia, że po wylądowaniu została zatrzymana na lotnisku. - Miałem ze sobą tablet, oglądaliśmy na nim film. Myślałem, że są to rzeczy, jakie podczas podróży robią tata i córka - opowiedział zaskoczony.

W rozmowie z lokalną amerykańską stacją King 5 News Francisco De Jesus przekazał, że do incydentu doszło na początku maja w trakcie obsługiwanego przez American Airlines lotu ze Seattle do Charlotte. Podróżował wówczas ze swoją 13-letnią córką, której imienia nie przekazał. - Lecieliśmy tam, żeby uczcić ukończenie studiów przez moją starszą córkę. To miał być szczęśliwy czas - podkreślił mężczyzna.

Ojciec uznany za handlarza ludźmi

W pewnym momencie poszedł do toalety, a gdy z niej wrócił, zauważył, że jego 13-letnia córka trzyma w rękach skrzydełka kurczaka. De Jesus spytał ją, od kogo je dostała, a ta odparła, że od stewardessy. Dodała, że gdy on był w toalecie, członkini personelu pokładowego podeszła do niej i zaczęła zadawać jej pytania: czy wszystko jest w porządku, dokąd podróżuje i z kim ma się tam spotkać.

Odpowiedzi dziewczynki najwyraźniej nie rozwiały podejrzeń stewardessy. Gdy De Jesus i jego córka wysiedli z samolotu na lotnisku w Charlotte, podeszli do nich członkowie ochrony. Jeden z nich miał przedstawić się jako szef ochrony i zabrać ich do innej części terminala, gdzie czekali na nich przedstawiciele służb bezpieczeństwa.

Ci po przybyciu na miejsce wyjaśnili mężczyźnie, że on oraz jego córka zwrócili uwagę stewardessy przeszkolonej w zakresie wykrywania oznak mogących świadczyć, iż jest świadkiem handlu ludźmi. - W tamtym momencie moje serce po prostu zamarło - zaznaczył De Jesus. Dodał jednak, że przesłuchujący ich funkcjonariusze "byli bardzo profesjonalni" i "natychmiast zdali sobie sprawę, z jaką sytuacją mają do czynienia". Francisco wraz z córką zostali od razu wypuszczeni.

- Pytanie, które chciałbym teraz zadać, brzmi: w jaki sposób zostałem uznany za handlarza ludźmi? Miałem ze sobą tablet, oglądaliśmy na nim film. Ona miała też swój telefon. Myślałem, że są to rzeczy, jakie podczas podróży robią tata i córka - podsumował mężczyzna, który niesłusznie wzbudził podejrzenia personelu pokładowego.

-ZOBACZ TEŻ: Kotka z Niemiec uciekła z klatki i trzy tygodnie ukrywała się na lotnisku w Bostonie. W końcu sama "dała się złapać"

Linie lotnicze przepraszają

W oświadczeniu przekazanym stacji King 5 News władze American Airlines przeprosiły za wydarzenie. Podkreśliły, że ich personel jest szkolony tak, by wykrywać i zgłaszać jakiekolwiek oznaki niebezpieczeństwa na pokładzie, w tym podejrzenia związane z handlem ludźmi. "Staramy się tworzyć pozytywne, otwarte środowisko dla wszystkich naszych klientów. Przepraszamy za wszystkie nieporozumienia, do jakich mogło dojść" - napisali przedstawiciele linii. Dodali, że firma skontaktowała się już z De Jesusem w celu wyjaśnienia tej sytuacji, co potwierdził sam zainteresowany.

ZOBACZ TEŻ: "Podejrzany dron" nad Gatwick. Lotnisko pod Londynem zamknęło pas startowy

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: "Independent", King 5

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock